Kupili nowy dom. Niebywałe, co zastali po otwarciu drzwi
Pani Ewa za 550 tys. zł kupiła roczny, niemal nowy dom w Łącku koło Płocka. Miał być gotowy do zamieszkania. To, co rodzina zobaczyła po zawarciu transakcji, przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Stan budynku jest przerażający. Zniszczone są ściany i podłoga, a piec nie działa. Brakuje też wyposażenia kuchni. Inwestycja wymaga dużego remontu. Materiał "Interwencji".

- Mieliśmy sobie tutaj wejść i sobie fajnie mieszkać. Bez większych nakładów finansowych. A w momencie wejścia i odbioru domu okazało się typową katastrofą – mówi Sylwia Karolak.
Kupili niemal nowy dom. Po otwarciu drzwi przeżyli szok
W Łącku niedaleko Płocka w maju tego roku agencja nieruchomości wystawiła ofertę domu na sprzedaż. Budynek kupiła pani Edyta dla swojego syna i jego partnerki z dwiema małymi córkami.
- Bardzo fajna okolica przede wszystkim. Domek był nieduży, ale urządzony. Wiedzieliśmy, że nie ma ogrodzenia i drzwi wewnętrznych oraz łazienka jest do wykończenia. Było dużo mebli, więc nie widzieliśmy stanu podłóg, ścian. W domu też była kotłownia z piecem, terma, więc wszystko potrzebne do zamieszkania - wspomina Edyta Kruszewska.
ZOBACZ: "Interwencja". Milionowe długi prezesa. Pracowników zostawił z niczym
- Czyściutkie ściany, świeżo położona podłoga. Kuchnia cała w zabudowie również czyściutka. Wyspa ze stołu zrobiona. Idealnie było pod każdym kątem. Wchodzę sobie z rodziną, bierzemy swoje łóżka, swoje ciuchy i tworzymy szczęśliwą rodzinę w naszym wymarzonym miejscu – opowiada Sylwia Karolak, partnerka syna pani Edyty.
Umowa przedwstępna została podpisana w czerwcu tego roku. Dom wyceniony był na 550 tysięcy złotych. 28 października 2025 roku został podpisany akt notarialny zakupu nieruchomości. Cała kwota pieniędzy została przelana na konto sprzedających. Szczęśliwa młoda para miała się wprowadzić do wymarzonego domu. Na przekazanie kluczy przyjechała tylko agentka nieruchomości. Poprzedni właściciele się nie pojawili. Powód okazał się szokujący.
ZOBACZ: "Interwencja". Rozstawiają w domu dziecięce baseny. Bezradność mieszkańców kamienicy
- Kupiliśmy dom gotowy do zamieszkania, nowy, z tego roku. W momencie odbioru kluczy jego stan był tragiczny. Podłoga wstała, dziury w ścianach, brak kominka, popsute okno balkonowe, wanna zalana kwasem. Można było usiąść i płakać – tłumaczy Sylwia Karolak.
- Syn wszystko nagrywał. Dziur pełno w ścianach i to takich konkretnych dziur, kable wystające wszędzie ze ścian. Zdjęte puszki. Obraz nędzy i rozpaczy. Pytałyśmy panią z biura nieruchomości, czy to jest dom do zamieszkania według niej. Odpowiadała nam cisza – relacjonuje Edyta Kruszewska.
Rzeczoznawca: To jest tragedia
Nabywcy domu wezwali rzeczoznawcę, by ocenił jego stan.
- Kominek rozebrany, podłoga do rozebrania, zostały tylko dziury w ścianach i wszystko do remontu. Łazienka: brak umywalki i szafki, która miała zostać. Drzwi balkonowe nie domykają się. Elektryka niezabezpieczona, uszkodzenia ścian po demontażach. Wszystkie podłogi do wymiany, one już popuchły. Dalej pani twierdzi, że to jest stan idealny techniczny? Nie, to jest tragedia – zwrócił się do agentki nieruchomości. Jego wypowiedź zarejestrowano na nagraniu.
Pani Edyta wezwała na miejsce policję. Opowiada, że wówczas agentka nieruchomości wsiadła w samochód i odjechała.
- Agentka nie powinna tak się zachować. Nawet jeżeli uciekła, to nie zmienia faktu, że widziała stan faktyczny i różnice między ofertą a dniem wydania lokalu. Z całą pewnością musi wyjaśnić, co się stało. Czy ona miała wiedzę o tej różnicy, że lokal sprzedawany jest w zupełnie innym stanie faktycznym? Czy brała w tym udział, czy maskowała to? No bo w tej sytuacji z całą pewnością będzie ponosiła odpowiedzialność – komentuje prawnik Bartosz Graś.
ZOBACZ: "Interwencja". Zbudowali dom, który niszczy ich życie. Winią hydraulika
Dziennikarze "Interwencji" próbowali porozmawiać z agentką nieruchomości. Gdy dowiedziała się, czego dotyczy sprawa, rozłączyła się.
- To sprzedający w pełni odpowiada za to, co sprzedaje. I w momencie wydania kluczy do budynku, budynek powinien być w takim samym stanie, jak go oferował do sprzedaży. A w tej sytuacji wyglądał diametralnie inaczej – podkreśla prawnik Bartosz Graś.
Dziennikarze "Interwencji" odwiedzili również panią Katarzynę, która sprzedała dom.
- Musi pani do osób z nieruchomości iść, bo panie z biura nieruchomości dawały ogłoszenie. Oni wiedzieli, w jakim stanie kupują dom. Wiedzieli dokładnie, bo chodzili i oglądali. Ja uważam, że ci ludzie robią to z premedytacją, bo chcą pieniądze wyciągnąć. I tyle. Takie jest moje zdanie – mówi.
- Była cała podłoga z pleśnią od dołu, jak potem mój partner zaczął sprawdzać i zrywać. Moje młodsze dziecko jest astmatykiem i nie może przebywać w takich pomieszczeniach, gdzie jest pleśń, bo jej od razu zaczyna się zapalenie krtani i ta krtań jej się zaciska. Ona może się przez to udusić. A piec kopci z każdej możliwej strony i nie można go uruchomić – opowiada o domu Sylwia Karolak.
ZOBACZ: "Interwencja" ujawniła dramat rodziny z Warszawy. Nowe oświadczenie policji
- Wezwaliśmy człowieka od ustawienia pieca i nam opowiedział całą historię, że piec działał, że nie wie, co się stało. No i opowiadał nam też historię z tym zadłużeniem. Że ten piec tak naprawdę nie powinien tu stać, on go powinien wywieźć, bo jest niezapłacony - mówi Edyta Kruszewska.
Mężczyzna, który montował piec, powiedział nowym nabywcom nieruchomości, że poprzedni właściciele za kocioł nie zapłacili.
- Fakturę wystawiłem przelewową na 14,5 tys. zł. Jeździłem ze dwa razy ze swoimi chłopakami, ale jak zobaczyłem, jak oni się zachowują, to ja po prostu sobie odpuściłem te pieniądze – tłumaczył.
- Partner musiał wyjechać do pracy, żeby móc jak najwięcej zarobić, bo w tym momencie płacimy ratę kredytu, który zaciągnęliśmy, żeby kupić ten dom. 2500 zł rata kredytu plus wynajem mieszkania, żebyśmy mieli gdzie mieszkać. To kolejne 3000 zł. Plus ogromne nakłady finansowe tutaj, gdzie wstępnie jest to wycenione na 120 tysięcy, żebyśmy mogli tu zamieszkać – przyznaje Sylwia Karolak.
Materiał wideo "Interwencji" można obejrzeć TUTAJ.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej