"Pomylił urząd prezydenta z kibolską ustawką". Spór o awanse w służbach specjalnych
- Niestety, ale tutaj trochę pan prezydent pomylił urząd prezydenta z kibolską ustawką, gdzie decyduje tylko siła - mówił w programie "Śniadanie Rymanowskiego" poseł Sławomir Ćwik, komentując spór dotyczący nominacji oficerskich w służbach specjalnych. - Przykre jest to, że prezydent musi walczyć, aby łaskawie przestrzegano jego kompetencji - ocenił z kolei europoseł Patryk Jaki.

"Wojna na górze" w sprawie zwierzchnictwa nad służbami specjalnymi była jednym z tematów poruszonych w "Śniadaniu Rymanowskiego". Premier obwinia prezydenta o wstrzymywanie decyzji o nadaniu I stopnia oficerskiego funkcjonariuszom Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Prezydent uzasadnia swoją decyzję tym, że premier odmówił mu prawa do spotkania z szefami służb.
Jarosław Urbaniak: informacje zostały przekazane
W ocenie posłanki Anny Marii Żukowskiej, szefowej klubu Lewicy, wina za konflikt spoczywa na prezydencie. - Nie ma żadnej formuły, w której Prezydent RP mógłby się spotykać z szefami służb. Pan prezydent ma różne organy, na których może spotykać się z ministrami - przekonywała posłanka.
W odpowiedzi Zbigniew Bogucki, szef Kancelarii Prezydenta, przytoczył zapisy ustawy o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu stanowiące, że szefowie służb mają obowiązek niezwłocznego przekazywania prezydentowi informacji związanych z bezpieczeństwem państw, gdy tylko prezydent sobie tego zażyczy.
- Ja akurat wykonywałem polecenie pana prezydenta, czyli zapraszałem szefów służb z odpowiednim wyprzedzeniem, informując premiera o temacie, terminie i miejscu spotkania. W ostatniej chwili, w sposób absolutnie bezczelny, informacje te zostały przesłane, częściowo, w formie pisemnej, a nie przez stawiennictwo szefów służb. To nie były pełne informacje, o jakich chciał rozmawiać pan prezydent - powiedział Bogucki.
W ocenie posła Jarosława Urbaniaka ustawa została przywołana w sposób zmanipulowany. - Tam jest mowa o informacji, a nie o stawiennictwie. Nie może być mowy w demokratycznym państwie prawa, jakim jest Rzeczpospolita Polska, że ktoś żąda, aby podwładni kogoś innego - mówię ogólnie, o całej Rzeczpospolitej - nie ma czegoś takiego w żadnej firmie, żadnym urzędzie i nie może być na najwyższych szczeblach władzy - stwierdził.
- Nie może być tak, że oto prezydent sobie wzywa na dywanik poszczególnych szefów służb. Ustawy mówią o przekazaniu informacji i informacje zostały przekazane - przekonywał Urbaniak.
- Problem polega na tym, że służby w Polsce są zaangażowane głównie do walki z opozycją. Bawi mnie taki argument, że właściwie to rola prezydenta się sprowadza do tego, że ma coś pokwitować i podpisać - odpowiedział Patryk Jaki, europoseł Prawa i Sprawiedliwości. - Przykre jest to, że prezydent dopiero wybrany, z tak świeżą i silną legitymacją, musi walczyć o to, aby łaskawie przestrzegano jego kompetencji, które w tym zakresie są jasne. To on mianuje te osoby i koniec - powiedział Jaki.
- To, że kompetencje prezydenta są kwestionowane od samego początku, odkąd Karol Nawrocki został wybrany na prezydenta, to, że nie podobają się wyroki naszej, jak wy to się nazywacie, demokratycznej większości, to nie jest żadna tajemnica. Przecież oni nawet chcieli podważyć wyniki wyborów Polaków, nasyłając na to prokuraturę - przekonywał Jaki.
- Przykre jest to, że prezydent musi walczyć o to, żeby szanowano jego kompetencje, ale jeśli my chcemy mieć silne państwo, to musi być jakaś hierarchia i tak się akurat składa, że prezydent jest najwyższym przedstawicielem Rzeczpospolitej, ma ogromne kompetencje, jeśli chodzi o bezpieczeństwo i nie może być tak, że on nie ma wiedzy na temat kluczowych elementów - argumentował europoseł.
Stanisław Tyszka: Bardzo mi się nie podoba ten obrazek
Na inny aspekt konfliktu zwrócił uwagę Stanisław Tyszka, europoseł Konfederacji.
- Sytuacja jest poważna i niepokojąca. Bardzo mi się nie podoba ten obrazek, gdzie prezydent i premier dyskutują przez filmiki nagrywane na portalu X. Z jednej strony prezydent ma oczywiste prawo dostępu do informacji niejawnych i nie mam podstaw, żeby nie wierzyć, że jest go bezprawnie pozbawiany przez rząd - powiedział polityk. - Z drugiej strony bardzo mi się nie podoba sytuacja, w której pan prezydent, z rzeczywiście najsilniejszą legitymacją demokratyczną, bierze na zakładników 136 kandydatów do służb. Tak się nie powinno dziać - ocenił europoseł Konfederacji.
- Państwo polskie, wszyscy podatnicy, wyłożyli miliony złotych na edukację tych ludzi. Chciałbym, żeby w sytuacji trwającej wojny na Ukrainie, gdy AWB zatrzymuje ludzi podejrzanych o pracę na rzecz Rosji, służby funkcjonowały dobrze. Wydaje mi się, że ciężar odpowiedzialności jest rozłożony pół na pół. To wygląda na piaskownicę, która nas ośmiesza w polityce międzynarodowej. Prezydent i premier powinni się dogadać i współpracować. Kohabitacja bywa trudna, wyjściem w tej chwili jest albo kompromis, albo wcześniejsze wybory - przekonywał Tyszka.
- W mojej ocenie inspiracją do działania pana prezydenta jest pan Sławomir Cenckiewicz, który ma problem z uzyskaniem certyfikatu bezpieczeństwa - powiedział poseł Sławomir Ćwik z Polski 2050.
- To wygląda jak zabawa dzieci w piaskownicy. Każdy z nas widział, że byli tacy, którzy byli silni wobec słabych i słabi wobec silnych i tak mniej więcej wygląda postępowanie pana prezydenta, który wykorzystuje swoją siłę wobec tych osób, które nie mogą się bronić, które zrobiły wszystko ze swojej strony, uzyskały kwalifikacje na stopień oficerski i zostali tego przez pana prezydenta pozbawieni. Niestety, ale tutaj trochę pan prezydent pomylił urząd prezydenta z kibolską ustawką, gdzie decyduje tylko siła - podsumował polityk.
Zbigniew Bogucki: Prezydent ma prawo otrzymać informacje w takiej formule, w jakiej zażąda
Argumenty, według których dostarczenie żądanych informacji w formie pisemnej było wystarczające, nie przekonały prezydenckiego ministra.
- Prezydent ma prawo otrzymać informacje w takiej formule, w jakiej zażąda. To nie premier Tusk, nie szefowie służb będą limitować prezydenta Polski wybranego wolą narodu, tylko prezydent będzie decydował i naprawdę proszę się do tego przyzwyczaić - powiedział Zbigniew Bogucki.
- Wszystkie awanse na pierwszy stopień oficerski w Wojsku Polskim pan prezydent podpisuje, nie ma z tym żadnego problemu. Bo jest współpraca, jest normalna rozmowa z resortem obrony narodowej. Jeżeli chodzi o MSWiA, nie ma żadnych problemów z awansami na pierwszy stopień oficerski i na stopnie generalskie. Pan prezydent kieruje się dobrem i interesem państwa, natomiast Donald Tusk i służby specjalne dzisiaj działają na polityczne zlecenie i próbują wywierać wpływ na polityków i prezydenta - przekonywał szef kancelarii prezydenta.
- Jaką prezydent może mieć pewność, że te osoby, które są wskazane na te stopnie oficerskie, to są osoby odpowiednio zweryfikowane, skoro na czele tych służb stoją ludzie, którzy przeprowadzali reset z Rosją, którzy nie wykonują ustawy, którzy boją się premiera i nie przychodzą do prezydenta - dopytywał Bogucki.
- Polska nie ma systemu prezydenckiego. Mamy inną konstytucję, inne zasady i to nie prezydent rządzi państwem, tylko premier. Konstytucja jest precyzyjna, mamy ją po prostu inną niż takie kraje, jak Francja czy jak Stany Zjednoczone, gdzie taki system funkcjonuje - odpowiedziała Anna Maria Żukowska.
- Nie ma żadnej wątpliwości, że na końcu decyzję podejmuje prezydent. Jeśli prezydent wzywa ludzi, którzy zgłaszają te wnioski po to, żeby z nimi przedyskutować, żeby podjąć mądrą decyzję - co jest w tym złego? - dopytywał Patryk Jaki z PiS.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej