Łukaszenka przestrzega Trumpa. "To może doprowadzić do eskalacji"

Świat

- Żadne Tomahawki nie rozwiążą konfliktu na Ukrainie - stwierdził Alaksandr Łukaszenka, komentując doniesienia, wedle których USA mogą przekazać Kijowowi wspomniane pociski. Według białoruskiego dyktatora jeśli do tego dojdzie, trzeba się będzie liczyć z eskalacją, która może doprowadzić nawet do wojny nuklearnej.

Łukaszenka przestrzega Trumpa. "To może doprowadzić do eskalacji"
AP/Evgenia Novozhenina
Łukaszenka ostrzega Stany Zjednoczone. Mówi o wojnie nuklearnej

Stany Zjednoczone rozważają przekazanie Ukrainie pocisków manewrujących Tomahawk. W piątek ma w tej sprawie dojść do spotkania w Białym Domu między Donaldem Trumpem a Wołodymyrem Zełenskim.

 

Prezydent USA kilka dni temu oświadczył, że zanim zdecyduje się na przekazanie Kijowowi rakiet dalekiego zasięgu, musi najpierw porozmawiać z Władimirem Putinem. Lider Ukrainy zapewnił natomiast, że Tomahawki będą wykorzystywane jedynie do atakowania celów wojskowych w Rosji. 

Łukaszenka ostrzega USA: Tomahawki nie rozwiążą konfliktu w Ukrainie

Dyskusja o przekazaniu pocisków nie podoba się Rosji, która zapowiedziała już ostrą odpowiedź, jeśli amerykańskie rakiety trafią na Ukrainę. Przed przekazaniem rakiet Ukrainie ostrzega Amerykanów także Alaksandr Łukaszenka. Według niego "nie rozwiążą one konfliktu" w Ukrainie.

 

ZOBACZ: Miedwiediew grozi w sprawie Tomahawków. Pisze o "odpowiedniej" reakcji

 

Białoruski dyktator twierdzi, że efekt może być odwrotny do zamierzonego. - To może doprowadzić do eskalacji sytuacji, nawet do wojny nuklearnej - powiedział we wtorek na spotkaniu poświęconym globalnej sytuacji międzynarodowej i rozwojowi stosunków białorusko-amerykańskich.

 

W opinii Łukaszenki "najlepiej rozumie to chyba Donald Trump, który nie spieszy się z przekazaniem tej śmiercionośnej broni i zezwoleniem na uderzenia w głąb Rosji, na co liczy prezydent Zełenski". Zaznaczył również, powtarzając kremlowską propagandę, iż "rosyjskie władze dążą do ustanowienia pokoju na Ukrainie".

Ograniczone możliwości Stanów Zjednoczonych

Według Stacie Peettyjohn, szefowej programu obronnego w think tanku Center for a New American Security (CNAS), Stany Zjednoczone mogą przekazać Ukrainie tylko od 20 do 50 pocisków Tomahawków, co jej zdaniem nie wpłynie znacząco na dynamikę wojny.

 

W ocenie analityczki chociaż amerykańskie rakiety mogłyby uzupełniać ukraińskie pociski i drony uderzeniowe dalekiego zasięgu "w dużych, złożonych salwach, co zapewniłoby większy efekt", to "nadal będą to bardzo ograniczone możliwości". - Z pewnością niewystarczające, aby umożliwić ciągłe, głębokie ataki na Rosję - oceniła w rozmowie z "Financial Times".

 

ZOBACZ: Trump zwleka z kluczową decyzją dla Ukrainy. Chce rozmawiać z Putinem

 

Z kolei cytowany przez brytyjski dziennik były urzędnik Pentagonu Mark Cancian oszacował, że Stany Zjednoczone mają w sumie 4150 Tomahawków. Jak wskazuje "FT", mimo tak dużej liczby USA "prawdopodobnie będą w stanie dostarczyć Ukrainie tylko kilka egzemplarzy".

 

Powołując się na ekspertów do spraw obrony gazeta podała, że "z 200 egzemplarzy zakupionych od 2022 roku Pentagon wystrzelił już ponad 120". Ponadto amerykański resort obrony wnioskował o finansowanie tylko 57 kolejnych Tomahawków w swoim budżecie na 2026 rok. "FT" twierdzi, że USA prawdopodobnie potrzebują tej broni do ataku na terytorium Wenezueli.

Zełenski poprosił Trumpa o rakiety Tomahawk

Według informacji "The Wall Street Journal", prezydent USA Donald Trump pod koniec września podczas spotkania z Wołodymyrem Zełenskim oświadczył, że jest otwarty na zniesienie ograniczeń dotyczących użycia przez Kijów broni dalekiego zasięgu do ataków na Rosję. Niemniej jednak prezydent USA do tej pory nie wyraził na to bezpośredniej zgody.

 

ZOBACZ: Zełenski spotka się z Trumpem. Ukraina liczy na rakiety Tomahawk

 

Portal Axios poinformował, że podczas tego spotkania prezydent Ukrainy poprosił właśnie o Tomahawki, których dostarczenia Amerykanie wcześniej odmawiali. Tomahawki to pociski manewrujące używane głównie przez Marynarkę Wojenną USA do ataków na obszary w głębi lądu. Wystrzeliwane z okrętów nawodnych lub podwodnych mają zasięg do 2500 km. Mogą też być odpalane z lądu.

 

Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni

Dawid Kryska / wka / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie