Kontrowersje wokół edukacji zdrowotnej. Poseł koalicji bije się w pierś

Edukacja zdrowotna poróżniła polityków PiS i Polski 2050 w czwartkowym wydaniu "Punktu widzenia Szubartowicza". Janusz Cieszyński stwierdził, że nowy szkolny przedmiot "jest szkodliwy dla Polski" i tradycyjnych wartości rodzinnych. Zdaniem Pawła Śliza, edukacja zdrowotna powinna zaś trafić do puli lekcji obowiązkowych.
W czwartkowym wydaniu programu "Punkt widzenia Szubartowicza" posłowie Janusz Cieszyński (Prawo i Sprawiedliwość) i Paweł Śliz (Polska 2050) prowadzili żywą dyskusją o największych wadach i zaletach wprowadzonej od września do polskich szkół edukacji zdrowotnej.
Skrajne spojrzenia na edukację zdrowotną. Dyskusja polityków w Polsat News
Zdaniem posła Cieszyńskiego, inicjatywa Barbary Nowackiej źle wpłynie na wychowanie kolejnych pokoleń Polaków.
- Oprócz reguł wartościowych inicjatyw znajduje się tam też podejście, którego ja nie akceptuję i uważam, że jest szkodliwe dla Polski - mówił na antenie Polsat News polityk. - Tam nie ma nic o tym, co się powszechnie rozumie jako tradycyjny model rodziny, tylko jest podejście bardzo progresywno-rozwojowe. Ja uważam, że to jest błąd - stwierdził.
ZOBACZ: Sąd zdecydował ws. przyszłości Łukasza Żaka. Awantura na sali rozpraw
Cieszyński przyznał, że w ostatnim czasie przeprowadził kontrolę poselską w ponad 200 szkołach na Warmii i Mazurach. Jej wyniki miały potwierdzić, że dyrektorzy placówek nie są gotowi na logistyczne przygotowanie do nowego przedmiotu.
- Nie ma do edukacji zdrowotnej ani przygotowanych nauczycieli, ani przygotowanych materiałów - ocenił poseł PiS. - Gdyby Barbara Nowacka chciała naprawdę te 95 proc. zdrowotnej edukacji tam umieścić, to to by się udało - podsumował.
Religia i edukacja zdrowotna obowiązkowe? Poseł Polski 2050: "Popełniliśmy błąd"
Przeciwnego zdania był zaś poseł Polski 2050, Paweł Śliz. Parlamentarzysta stwierdził, że w podstawie programowej edukacji zdrowotnej nie ma żadnych gorszących treści, jakie mogłyby zaniepokoić rodziców lub uczniów.
- Nie przeczytałem w tym rozporządzeniu żadnych niebezpiecznych rzeczy, które mogłyby wpływać w jakikolwiek indoktrynujący sposób na dziecko - mówił Śliz.
Polityk stwierdził ponadto, że "dziecko jest tysiąckrotnie bardziej narażone na to, co znajdzie w komórce, a ta edukacja w tym zakresie (…) o wiele więcej daje".
ZOBACZ: Edukacja zdrowotna w szkołach. Młodzi wyrazili swoje zdanie w sondażu
- My popełniliśmy błąd w tym, że ulegliśmy presji, niestety także i kościoła do którego ja należę (...) i ta edukacja nie jest obowiązkowa - skonkludował poseł Polski 2050.
Śliz przyznał, że sam wypisał swojego nastoletniego syna z edukacji zdrowotnej, ale tylko dlatego, że przedmiot ten został umieszczony dopiero na dziewiątej godzinie lekcyjnej. Jego zdaniem, uczniowie szkół podstawowych powinni uczęszczać na przynajmniej jedną godzinę obowiązkowej lekcji religii lub etyki oraz edukacji zdrowotnej w ciągu tygodnia nauki.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej