Awantura w sejmowej restauracji. Poseł ukarany "najwyższą karą"

aktualizacja: Polska
Awantura w sejmowej restauracji. Poseł ukarany "najwyższą karą"
Facebook/ Łukasz Mejza
Łukasz Mejza ukarany naganą przez sejmową komisję etyki

Poseł PiS Łukasz Mejza został ukarany naganą za zachowanie wobec senatora Wadima Tyszkiewicza w restauracji w Nowym Domu Poselskim. Polityk nie stawił się przed sejmową komisją etyki. Twierdzi, że to Tyszkiewicz zaczepił go w lokalu.

Chodzi o incydent z udziałem Łukasza Mejzy z kwietnia tego roku w restauracji w Nowym Domu Poselskim.

Łukasz Mejza ukarany. Nie stawił się przed komisją

Posłanka sejmowej komisji etyki Ewa Schädler (Polska 2050) powiedziała, że wówczas poseł Mejza ze swoim dzieckiem na ręku spotkał przy szwedzkim stole senatora Wadima Tyszkiewicza z małżonką. - Bardzo wulgarnie odnosił się pan poseł (Mejza) zarówno do pana senatora, jak i do jego małżonki - wyjaśniła Schädler.

 

Nie chciała szczegółowo przytoczyć słów Mejzy, ale wskazała, że były to określenia m.in. z pogranicza ageizmu i seksizmu. - Ukaraliśmy posła Mejzę najwyższą karą, czyli naganą za jego zachowanie w restauracji sejmowej względem senatora Wadima Tyszkiewicza i jego małżonki - przekazała Schädler.

 

Dodała, że z wnioskiem o ukaranie posła PiS wystąpiła marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska.

 

Schädler zaznaczyła, że Mejza nie stawił się na komisji etyki, mimo że dwukrotnie miał szansę wyjaśnić swoje zachowanie.

 

ZOBACZ: Łukasz Mejza na wakacjach z "Wielkim Bu". Głos zabrał Mariusz Błaszczak

 

Łukasz Mejza w przesłanym stanowisku twierdzi, że to senator Tyszkiewicz zaczepił go w restauracji sejmowej. "Wielokrotnie mnie zaczepiał słownie w ostatnich latach. Często też wykonując obrzydliwy gest plucia pod nogi. Ale tym razem przesadził, bo zaczepił mnie, gdy byłem z małym dzieckiem na rękach, więc mu odpowiedziałem" - napisał poseł.

 

Zarzucił Tyszkiewiczowi wielokrotne kłamstwa; poinformował, że wytoczył mu sprawę cywilną.

Awantura w restauracji sejmowej. Kaleta: Gdzie tam są wulgaryzmy

Według doniesień mediów, Dariusz Matecki, Łukasz Mejza i kilku innych polityków mieli głośno biesiadować w restauracji sejmowej, świętując zaprzysiężenie Karola Nawrockiego. Posłowie mieli być pod wpływem alkoholu.

 

Później doszło do awantury w hotelu poselskim, padały wulgaryzmy, obelgi i głośne kryzki. Interweniowała Straż Marszałkowska, spisano także notatkę dla marszałek Senatu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Posłowie zdecydowali się również na zaśpiewanie wymyślonej piosenki, której słowa brzmiały: "Staszek piątka, Tomek dycha, a dwudziestka dla Giertycha".

 

ZOBACZ: Sebastian Kaleta zaśpiewał w Polsat News. "Staszek piątka, Tomek dycha..."

 

Do informacji o awanturze odniósł się Sebastian Kaleta. We wtorkowym programie "Graffiti" stwierdził, że piosenka jest "o trzech panach, którzy czekają na pewne lata". Dodał, że nie widzi w niej wulgaryzmów i obelg, o których mówili politycy koalicji rządzącej. Pokusił się nawet o zaśpiewanie fragmentu na antenie. - Staszek piątka, Tomek dycha, a dwudziestka dla Giertycha (...) Gdzie tam są wulgaryzmy, ja mogę to o 8 rano zaśpiewać w Polsacie - oznajmił.

 

Zgodnie z regulaminem komisja może ukarać posła zwróceniem uwagi, udzieleniem upomnienia lub udzieleniem nagany. Posłowi przysługuje odwołanie od decyzji komisji etyki w terminie 14 dni od dnia doręczenia uchwały dotyczącej kary. Do zakresu działania komisji etyki należy m.in. rozpatrywanie spraw posłów, "którzy zachowują się w sposób nie odpowiadający godności posła".

 

Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni

Anna Nicz / an / PAP / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie