Kradzież auta rodziny premiera. Są konsekwencje dla funkcjonariuszy SOP

Po kradzieży samochodu należącego do członka rodziny premiera Donalda Tuska w Służbie Ochrony Państwa wyciągnięto pierwsze konsekwencje. Jak poinformowała w rozmowie z Polsat News rzeczniczka MSWiA Karolina Gałecka, decyzje kadrowe objęły dwóch pracowników. Szef resortu czeka na raport dotyczący incydentu, by podjąć ewentualne dalsze kroki.
Po głośnej kradzieży samochodu służbowego Służby Ochrony Państwa (SOP) premier Donald Tusk miał domagać się wyciągnięcia konsekwencji - ustalił "Super Express". Jednak jak na razie szef MSWiA oczekuje na szczegółowy raport w tej sprawie.
- Na chwilę obecną jesteśmy na etapie zbierania informacji od SOP-u. Pan minister poprosił o szczegółowy raport, szczegółowe informacje, bo w dobrym tonie byłoby zapoznać się z konkretnymi, szczegółowymi informacjami z przebiegu zdarzeń i na taki raport oczekujemy - powiedziała w rozmowie z reporterką Polsat News Moniką Celej rzeczniczka MSWiA Karolina Gałecka.
Ukradli auto rodziny premiera. W SOP wyciągnięto konsekwencje
Według niej dopiero po analizie raportu minister podejmie decyzje dotyczące dalszych działań i poinformuje opinię publiczną. Jednak sam SOP wyciągnął już konsekwencje personalne. - Wyciągnięto konsekwencje wobec dwóch pracowników - wicedyrektora Biura Ochrony, a także naczelnika. Jeden z panów został odsunięty od obowiązków, drugi jest w dyspozycji komendanta - przekazała rzeczniczka.
Gałecka skomentowała także medialne doniesienia wskazujące, że premier chciał zwolnienia szefa SOP-u, ale ponieważ dostał sygnał z Pałacu Prezydenckiego, że to się nie uda, doprowadził do wysłania go na przymusowy urlop. Jak zaznaczyła, tych dwóch spraw nie należy ze sobą łączyć. - Każdy ma prawo do urlopu. Pan komendant SOP wnioskował o taki urlop, podpisał taki urlop i taki urlop otrzymał. Natomiast zaznaczam również, że jest to urlop zaległy - poinformowała.
ZOBACZ: Kradzież auta rodziny premiera. Siemoniak: Badamy trop udziału obcych służb
Szefa SOP-u można odwołać na wniosek szefa MSWiA. Następnie decyzję musi zatwierdzić premier w porozumieniu z prezydentem. W tej chwili - jak zaznaczyła przedstawicielka resortu - taki wniosek nie jest planowany. - Będziemy przekazywać informacje w momencie, gdy pan minister będzie wiedział, co się wydarzyło (...) Przed otrzymaniem raportów nie ma takich wniosków - zaznaczyła.
Kradzież auta rodziny Donalda Tuska. Zatrzymano 41-latka z Sopotu
Auto należące do członka rodziny Donalda Tuska zostało skradzione 10 września nad ranem sprzed domu premiera. Policjanci z Sopotu o godzinie 7.40 otrzymali zgłoszenie o kradzieży terenowego lexusa. Na miejsce skierowana została grupa dochodzeniowo-śledcza.
"Policjanci zabezpieczyli nagrania z kamer monitoringu, ślady mogące mieć znaczenie dowodowe oraz przeprowadzili rozmowy z osobami, które mogły mieć informacje o zdarzeniu" - informowała pomorska policja.
ZOBACZ: Ukradł auto członka rodziny premiera. Mężczyzna zatrzymany na chwilę przed wylotem z Polski
Pojazd został znaleziony po kilku godzinach od zgłoszenia. Złodziej zostawił go na jednym z parkingów na terenie Gdańska.
W sprawie zatrzymano 41-letniego mieszkańca Sopotu, obywatela Polski. Mężczyzna próbował wylecieć do Bułgarii z gdańskiego lotniska. "Zaskoczony przez funkcjonariuszy nie stawiał oporu" - przekazano w komunikacie.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej