Zbigniew Ziobro przyznał przed komisją śledczą. "Byłem inicjatorem zakupu Pegasusa"

- Byłem inicjatorem zakupu Pegasusa - powiedział Zbigniew Ziobro w trakcie przesłuchania przed komisją śledczą. Podkreślił, że zakup "to była dobra decyzja". - Odkryliśmy szajkę dywersantów, którzy mieli wykolejać pociągi. Doszłoby do śmierci Polaków. Dzięki Pegasusowi zapobiegliśmy temu - argumentował był minister sprawiedliwości.
W południe rozpoczęło się przesłuchanie Zbigniewa Ziobry przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa. Polityka udało się doprowadzić przed gremium za dziewiątym razem.
ZOBACZ: Spięcie przed przesłuchaniem Ziobry. "Jesteście przebierańcami"
W trakcie przesłuchania Ziobro przekazał, że "był inicjatorem zakupu Pegasusa". - Zgłaszali się do mnie prokuratorzy (...). Były przestępstwa VAT-owskie, do których wykorzystywano komunikatory internetowe, a z którymi prokuratura nie była w stanie walczyć - dodał.
Były minister sprawiedliwości stwierdził, że Pegasus był potrzebny. - To był dobry zakup - zaznaczył. - Odkryliśmy szajkę dywersantów, którzy mieli wykolejać pociągi. Doszłoby do śmierci Polaków. Dzięki Pegasusowi zapobiegliśmy temu - argumentował.
Komisja ds. Pegasusa. Ziobro o źródłach finansowania zakupu oprogramowania
Polityk wytłumaczył też, skąd decyzja o źródle finansowania zakupu oprogramowania. - Wiceminister Woś nadzorował Fundusz Sprawiedliwości. Celem funduszu było przeciwdziałania przestępczości. Zwróciłem się do ministra Wosia, aby podjął analizy, działania, aby zakup Pegasusa sfinansować z tego funduszu - przekazał Ziobro.
Ziobro przywołał sprawę spółki Polnord. Według jego relacji, Giertych i spółka realizowali swoje interesy niezgodne z prawem.
ZOBACZ: "Ziobro jak pospolity bandyta". Padła deklaracja ws. przesłuchania
- Wyprowadzanie pieniędzy poprzez tworzenie spółek słupów, tak mieli działać bliscy współpracownicy Giertycha - wyjaśnił Ziobro. - W ten sposób 5 mln zł trafiło do pana Giertycha, na jego konto we Włoszech - powiedział. Polityk przekazał, że obecny poseł KO ma prawo go nienawidzić, bo nadzorował tę sprawę.
- Wcześniej publicznie nie było stawiane chyba, że to według naszych ustaleń (...) to było tak naprawdę wyjście na dużo większą sprawę, związaną z biznesami pana Krauzego (...) Chodziło o sprawę Petrolinvestu i strat, jakie polscy akcjonariusze ponieśli, zostali zrobieni w bambuko na kwotę bez mała miliarda złotych, poprzez wyprowadzenie pieniędzy dziwnym trafem do Rosji i Kazachstanu w dużym stopniu - dodał Ziobro.
- Prokuratura przejęta przez Donalda Tuska skręciła te sprawy. Mam przecieki, że na prokuratorów były wywierane naciski - przekazał Ziobro.
- Pegasus był bardzo potrzebny. W tym wątku pojawiali się wysocy funkcjonariusze administracji Władimira Putina. Ludzie z rosyjskich służb specjalnych - zaznaczył polityk.