Błaszczak zapytany, jak odróżnić systemy alarmowe. Tak odpowiedział

Mariusz Błaszczak przyznał, że nie wie, jak działa sygnał alarmowy w Polsce. - No nie wiemy, jak działa. To są te zaniechania związane z lekceważeniem spraw dotyczących obronności - powiedział w programie "Graffiti". Dodał, że alerty RCB, które mimo braku zagrożenia zostały rozesłane na Lubelszczyźnie, było "nerwową reakcją" rządu.
W sobotę do mieszkańców części Lubelszczyzny rozesłano alerty RCB ostrzegające przed atakiem z powietrza, a w niektórych miastach rozległy się syreny alarmowe, które następnie odwołano.
- To jest niebezpieczne o tyle, że jeśli zagrożenie będzie, a sms też wtedy powinien zostać opublikowany, to nie będzie właściwej reakcji - skomentował w programie "Graffiti" Mariusz Błaszczak.
ZOBACZ: Poderwano myśliwce, rozesłano alerty. Wojsko o szczegółach akcji przy granicy
Wiceszef PiS podkreślił również, że w Polsce takie zagrożenie istnieje od wielu lat. - A okazuje się, że kiedy z 9 na 10 było realne, no to wtedy sms-y były spóźnione - powiedział nawiązując do ostatniego naruszenia przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony.
Zaznaczył też, że alarmów nie należy wysyłać w próżnię. - Ludzie muszą wiedzieć, jak się zachować, trzeba budować taką świadomość - dodał.
Jak działa system alarmowy w Polsce? Błaszczak: Nie wiemy, jak działa
Prowadzący Marcin Fijołek zapytał gościa, czy potrafi rozróżnić systemy alarmowe - które jest zwykłą syreną alarmową OSP, a która jest odwołaniem alarmu.
- To zagadnienie, które pan porusza, jest niezwykle ważne, ale ważniejsze jest to, żeby wojsko polskie było na tyle silne, żeby odstraszyło agresora - odpowiedział.
Na kolejne pytanie, o to, czy wie, "jak działa system alarmowy" przyznał, że "no nie wiemy, jak działa". - To są te zaniechania związane z lekceważeniem spraw dotyczących obronności - uznał.
Alerty i alarmy przeciwlotnicze w Polsce. "Nerwowa reakcja"
W ocenie Mariusza Błaszczaka rząd zdecydował się na wysłanie ostrzeżeń mimo niewielkiego ryzyka, w związku ze spóźnionymi alertami, które zostały wysłane ostatnim razem.
- Uważam, że to nerwowa reakcja, bo najpierw nie został wysłany SMS w nocy z 9 na 10, więc teraz niejako postanowiono wysłać SMS, chociaż zagrożenie było mało prawdopodobne - stwierdził.
Zaznaczył, że tak nie powinno się robić. - To jest działanie, które podważa zaufanie społeczeństwa wobec władzy - podkreślił.
WIDEO: Mariusz Błaszczak o alertach przeciwlotniczych. "Nerwowa reakcja"
- To jest wiele dziesiątek lat zaniedbań, to jest rezultat właśnie tego, że przez lata likwidowano jednostki wojskowe, że przez lata zabrakło tego, żeby budować schrony - dodał.
ZOBACZ: Alarmy i alerty przeciwlotnicze. "Wyraz bipolarki państwa"
Jego zdaniem należy zbudować system obrony powszechnej, w który powinny zostać włączone samorządy.
- Po to samorządy są odpowiedzialne na poziomie lokalnym. Wymagać od samorządów, wójtów, burmistrzów, prezydentów miast, żeby taki system wdrażali, żeby informowali mieszkańców, gdzie są schrony, jak mają się zachować. Trzeba ten system zbudować - wyjaśnił.
Pozostałe odcinki programu można obejrzeć TUTAJ.
Czytaj więcej