Protesty na ulicach Londynu. "Największa demonstracja w historii Wielkiej Brytanii"

Świat Marcin Boniecki / polsatnews.pl / PAP
Protesty na ulicach Londynu. "Największa demonstracja w historii Wielkiej Brytanii"
AP Photo/Joanna Chan
Londyn. Ponad 100 tys. osób na demonstracji zorganizowanej przez skrajną prawicę

Ponad 100 tys. osób wzięło udział w demonstracji przeciw polityce Keira Starmera w Londynie. Strajk został zorganizowany przez skrajnie prawicowego aktywistę Tommy'ego Robbinsona, który nazwał to wydarzenie "największą demonstracją w historii Wielkiej Brytanii".

Marsz pod hasłem "Zjednocz Królestwo" zorganizował skrajnie prawicowy aktywista Tommy Robinson, który powiedział, że sobotnie wydarzenie jest "największą demonstracją w historii Wielkiej Brytanii" i "festiwalem wolności słowa".

 

Wielu uczestników miało ze sobą flagi narodowe, angielskie, amerykańskie i izraelskie, a także transparenty z napisami "Zatrzymajcie łodzie", "Charlie Kirk RIP oraz "Dość tego, ratujcie nasze dzieci".

 

Podczas marszu doszło do głośnej krytyki brytyjskiego premiera Keira Starmera. Tłum skandował: "Czyja ulica? Nasza ulica", "Anglia" i "Tommy".

 

ZOBACZ: Drony nad Polską. Wielka Brytania nakłada 100 nowych sankcji na Rosję

 

Robinson zwrócił się do demonstrantów mówiąc, że są "częścią fali patriotyzmu, która zalała cały kraj". - Dzisiaj pojawiła się iskra rewolucji w Wielkiej Brytanii, to jest nasz moment. (…) Rewolucja już się rozpoczęła - dodał.

Wielka Brytania. Musk wzywa do rozwiązania parlamentu

Podczas wiecu połączono się z amerykańskim miliarderem Elonem Muskiem. Zwrócił się on do tłumu za pośrednictwem łącza wideo, wyrażając krytyczne uwagi pod adresem Starmera oskarżając go o "szybko rosnącą erozję Wielkiej Brytanii". Musk wezwał także protestujących do "rozwiązania parlamentu".

 

W tym samym czasie, kiedy odbywał się marsz zwolenników Robinsona, inną trasą ulicami Londynu przechodził "Marsz przeciwko faszyzmowi" zorganizowany przez grupę Stand Up to Racism. Uczestnicy mieli ze sobą transparenty m.in. z napisami: "Uchodźcy mile widziani" oraz "Różnorodna Wielka Brytania".

 

Słychać było skandowane hasła: "Wstańcie, walczcie" i "Jesteśmy kobietami, nie damy się uciszyć, powstrzymajmy faszystów teraz".

 

Obie demonstracje były oddzielone od siebie kordonem policji, w tym konnych patroli. Uczestnicy marszu skrajnej prawicy zaatakowali funkcjonariuszy rzucając w ich stronę szklanymi butelkami i innymi przedmiotami.

Protesty w Wielkiej Brytanii. Starcia z policją

Według mediów w wyniku starć na demonstracji zatrzymanych zostało co najmniej dziewięć osób, a 26 funkcjonariuszy policji zostało rannych, w tym czterech poważnie. 

 

Do sobotnich protestów odniosła się minister spraw wewnętrznych Shabana Mahmood potępiając tych, "którzy zaatakowali i zranili funkcjonariuszy policji". "Prawo do pokojowego protestu jest fundamentalne dla naszego kraju. (…) Ale każdy, kto bierze udział w działalności przestępczej, będzie musiał zmierzyć się z całą surowością prawa" = napisała szefowa MSW w serwisie X.

 

Nad bezpieczeństwem uczestników demonstracji w Londynie czuwało 1600 funkcjonariuszy policji, w tym 500 sprowadzono z jednostek spoza stolicy.

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie