Śmierć Bartłomieja Miecznikowskiego. Służba Więzienna zabrała głos

33-letni Bartłomiej Miecznikowski zmarł w Zakładzie Karnym w Czarnem Okoliczności śmierci mężczyzny budzą wątpliwości jego rodziny. Głos w sprawie zabrała rzeczniczka Służby Więziennej.
Dziennikarze Polsat News Jacek Smaruj i Monika Gawrońska dotarli do nagrań z Zakładu Karnego w Czarnem, w którym zmarł Bartłomiej Miecznikowski. Najbardziej zagadkowe w całej sprawie jest 40 minut, kiedy Miecznikowski przebywa w celi bez kamer.
Chodzi o sytuację z 18 maja, a sprawa dotyczy mężczyzny odsiadującego kilkuletni wyrok za rozbój. Osadzony w Zakładzie Karnym w Czarnem źle się poczuł i zgłosił to Służbie Więziennej. Słaniał się na nogach. Trafił do izolatki, w której były kamery. Wiadomo, że wymiotował.
Jednak szybko ponownie trafił do swojej celi. Dwie godziny później do pomieszczenia weszło kilkunastu strażników. Spędzili tam około 40 minut. Następnie Miecznikowskiego wyniesiono na noszach. Mężczyzna trafił do przywięziennego szpitala.
Służba Więzienna: To wyglądało na atak padaczki
- Osadzony, o którym mówimy, leży na podłodze, nie ma z nim logicznego kontaktu, rzuca się po podłodze. Zachowanie jest na tyle niebezpieczne, że może sam sobie zrobić krzywdę. Dowódca zmiany zdecydował o skierowaniu grupy interwencyjnej. To wyglądało tak, jakby to był atak padaczki - relacjonuje w rozmowie z Polsat News ppłk Arleta Pęconek, rzeczniczka prasowa Dyrektora Generalnego Służby Więziennej.
ZOBACZ: Polsat News Ujawnia. "Śmierć Bartłomieja Miecznikowskiego"
Pęconek podkreśla, że osadzonego przetransportowano do szpitala właśnie ze względu na podejrzenie ataku padaczki. Dodaje też, że mężczyznę przeniesiono w momencie, kiedy stracił przytomność, ale miał zachowane funkcje życiowe.
Rodzina zleciała dodatkową sekcję zwłok
W szpitalu podjęto akcję reanimacyjną. Niestety okazała się nieskuteczna - lekarz stwierdził śmierć Miecznikowskiego. Według niego do zgonu doszło z przyczyn naturalnych, a jako przyczynę wskazał zawał i niewydolność płucną.
ZOBACZ: "Śmierć Bartłomieja Miecznikowskiego". Mocne oskarżenia rodziny, szokujące nagrania
Jednak rodzina mężczyzny opłaciła prywatną sekcję zwłok. - Moim zdaniem tam doszło do morderstwa - mówiła w programie "Polsat News Ujawnia" Krystyna Miecznikowska, matka Bartłomieja. - Będę tak twierdziła, ponieważ syn był bity, torturowany - zaznaczyła kobieta.
Sprawą zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Słupsku.
Cały materiał programu "Polsat News Ujawnia" można obejrzeć TUTAJ.
Czytaj więcej