Miłość za setki tysięcy. Dramat kobiet trwa, oszust na wolności

Od ponad dekady jego ofiarą padają kolejne kobiety. Grzegorz D., skazany prawomocnie oszust, wciąż działa, mimo wyroków i prowadzonych śledztw. Jedna z kobiet, która uwierzyła mężczyźnie, straciła kilka tysięcy złotych.
Jego metoda jest zawsze podobna: uwodzenie, wzbudzanie zaufania, wspólne plany na przyszłość, a potem - pożyczki, kredyty czy inwestycje, które nigdy nie istniały. Kiedy kobiety próbują się od niego uwolnić, staje się agresywny, zasypuje je pozwami i groźbami. Ofiary mówią wprost: to systemowe nękanie, a państwo nie potrafi skutecznie ich ochronić.
Uwierzyła oszustowi. Straciła kilkaset tysięcy złotych
Jedna z kobiet, która uwierzyła oszustowi, straciła kilkaset tysięcy złotych. Dziś ukrywa się za granicą.
- Gdyby pan doznał prześladowań i nękania przez osobę, która zniszczyła panu życie, też wolałby pan nie ujawniać swojego miejsca pobytu - mówi Pani Anna.
Jej historia zaczęła się niewinnie: troskliwy partner, codzienne pytania o samopoczucie, zainteresowanie. Po kilku miesiącach zaczęły się prośby o wsparcie finansowe. Najpierw kredyt na samochód, potem kolejne. W końcu Anna, zakochana i przekonana, że budują wspólną przyszłość, kupiła dla niego auto warte 300 tysięcy złotych.
Podobne doświadczenia miały Agnieszka i Matylda. Jedna z nich wspomina, że Grzegorz D. już po miesiącu znajomości chciał pożyczki na mieszkanie. Gdy kobiety odmawiały, potrafił wzbudzać zazdrość, sugerując, że pieniądze da mu była partnerka - oczywiście w zamian za "bliskość".
- To były małe czerwone lampki, ale wstydziłam się o nich mówić innym - przyznaje Pani Agnieszka.
Troska ustępowała miejsca agresji
Z biegiem czasu troska ustępowała miejsca agresji. Kobiety słyszały groźby zniszczenia samochodów, brutalne wyzwiska a także innych aktów przemocy. Kiedy sytuacja wymykała się spod kontroli, potrafił symulować załamanie i próbę samobójczą, aby wzbudzić poczucie winy. Jeden z sądów zajmujący się sprawą Grzegorza D. nie ma wątpliwości kim jest mężczyzna. W uzasadnieniu wyroku padają słowa: "cyniczny, bezwzględny, głęboko zdemoralizowany". Mimo tego nie zniknął z życia swoich ofiar. Wręcz przeciwnie - według nich stał się jeszcze bardziej bezwzględny. Zasypuje kobiety prywatnymi aktami oskarżenia, zawiadomieniami do prokuratury, pozwami cywilnymi. Po każdej kobiecie pojawia się kolejna, a kiedy próbują się bronić, on robi wszystko, żeby siedziały cicho.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie potwierdza, że prowadzi kolejne śledztwo.
– Mówimy o osobie bardzo sprytnej, która wie, jak wykorzystywać prawo, zasłaniając swoje czyny rzekomą obroną – tłumaczy prokurator Piotr Skiba.
Paradoks polega na tym, że część kobiet, zamiast otrzymać realną pomoc, sama musi bronić się przed zarzutami. Dziś Anna, Agnieszka i Matylda próbują odbudować swoje życie. Każda z nich straciła ogromne pieniądze, ale najbardziej bolesne są lata strachu i poczucie bezsilności wobec systemu.
Grzegorz D. pozostaje na wolności i nadal kontaktuje się z kobietami.
Więcej o tej sprawie w programie "Państwo w Państwie" w najbliższą niedzielę o 19:30 w Polsacie. Reportaż Leszka Dawidowicza.
Czytaj więcej