Rozmowy z Putinem. Zamieszanie po wypowiedzi Trumpa

Donald Trump potwierdził oficjalnie, że spotka się z Władimirem Putinem. Prezydent USA oświadczył, że w piątek "jedzie do Rosji". Jego słowa wywołały zamieszanie, ponieważ wcześniej informowano, że przywódcy spotkają się na Alasce. Po kilku minutach Trump zreflektował się i przekazał, że to "prezydent Rosji przyjeżdża do naszego kraju".
Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej prezydent USA poruszył temat spotkania z Władimirem Putinem.
- Zobaczę się z Putinem. Jadę do Rosji w piątek - powiedział Donald Trump.
Jego słowa wywołały spore zamieszanie, ponieważ wcześniej informowano, że przywódcy spotkają się na Alasce. "Długo oczekiwane spotkanie między mną, prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki, a prezydentem Rosji Władimirem Putinem odbędzie się w przyszły piątek, 15 sierpnia, we wspaniałym stanie Alaska" - przekazał w nocy z 8 na 9 sierpnia w swoich mediach społecznościowych Trump.
Donald Trump przekazał, że jedzie do Rosji. Fala komentarzy w Internecie
Wypowiedź prezydenta USA błyskawicznie obiegła internet i wywołała lawinę komentarzy. "Nagranie, na którym Trump mówi, że w piątek jedzie do Rosji, to po prostu nieprawda, chyba że on i Putin postanowią zmienić miejsce szczytu lub Alaska zostanie nocą przekazana Moskwie" - przekazał korespondent "Financial Times" w Kijowie, Christopher Miller.
ZOBACZ: "Ustępstwa nie przekonają Rosji". Zełenski przed spotkaniem Putina z Trumpem
Informację o wypowiedzi Trumpa odnotowała również państwowa rosyjska agencja TASS, która zaznaczyła jednak, że "być może" prezydent USA "popełnił błąd".
Prezydent USA tłumaczy. "Prezydent Rosji przyjeżdża do naszego kraju"
Po zakończeniu wystąpieniu prezydenta USA dziennikarze zapytali go m.in. o udział w piątkowych rozmowach Wołodymyra Zełenskiego. Trump początkowo stwierdził, że bez jego rządów doszło do wojny i działo się "wiele złych rzeczy", które mogły skończyć się trzecią wojną światową.
Prezydent USA stwierdził także - To wyraz szacunku, że prezydent Rosji przyjeżdża do naszego kraju. Trump dodał, że po spotkaniu z przywódcą Rosji skontaktuje się z europejskimi liderami. Przyznał, że porozmawia z Zełenskim, choć nie zgadza się z jego wszystkimi decyzjami. Ponadto zapewnił, że kolejne rozmowy mogą odbyć się w formacie wspólnego spotkania z Putinem i Zełenskim.
Trump zapowiada, co zrobi po rozmowie z Putinem
Trump poinformował też, że będzie się starał odzyskać część ziem dla Ukrainy. - Spotkam się z prezydentem Putinem i zobaczymy, co ma na myśli. Jeśli to będzie uczciwa umowa, powiem o niej przywódcom Unii Europejskiej i NATO, a także prezydentowi Zełenskiemu. Myślę, że z szacunku zadzwonię najpierw do niego, a potem do nich. Mogę powiedzieć: powodzenia, walczcie dalej. Albo: możemy dojść do porozumienia - opowiadał Trump podczas konferencji prasowej w Białym Domu.
Wyjaśnił, że jeśli dojdzie do pokoju w Ukrainie, możliwy będzie powrót do normalnego handlu z Moskwą. - Rosja ma bardzo cenny kawałek ziemi. Gdyby Władimir Putin skupił się na interesach, a nie na wojnie… - powiedział, dodał jednak, że "Rosjanie to wojowniczy naród".
Przytoczył też anegdotę z rozmowy z premierem Węgier Viktorem Orbanem, podczas której zapytał go, czy Ukraina jest w stanie zwyciężyć. - Spojrzał na mnie, jakby chciał powiedzieć: co za głupie pytanie. Powiedział: Rosja to ogromny kraj, a oni swój kraj i życie mają dzięki wojnom.
"Wyzwolenie" stolicy USA. Żołnierze na ulicach Waszyngtonu
Prezydent USA w poniedziałek, że rząd federalny przejmie kontrolę nad policją w Waszyngtonie oraz że rozmieści tam 800 żołnierzy Gwardii Narodowej.
- To jest dzień wyzwolenia w Waszyngtonie, odzyskamy naszą stolicę - ogłosił Trump podczas konferencji prasowej.
Jak ocenił, sytuacja w mieście staje się "kompletnym i totalnym bezprawiem". Zapowiedział, że skorzysta z przepisów ustawy o waszyngtońskim samorządzie, by przejąć federalną kontrolę nad policją metropolitalną, oraz rozmieści żołnierzy waszyngtońskiej Gwardii Narodowej.
Trump zapowiedział likwidację "slumsów" w mieście i rozprawienie się z "karawanami młodych ludzi, którzy o każdej porze dnia i nocy szaleją na ulicach".
Twierdził, że sytuacja w stolicy zagraża funkcjonowaniu państwa, i wymienił listę urzędników, którzy w ostatnich latach padli ofiarami przestępstw. Ostatnim z nich był 20-letni były pracownik Departamentu ds. Efektywności Rządu (DOGE). Pokazywał również statystyki dotyczące zabójstw w stolicach różnych krajów, z których wynikało, że liczba zabójstw w Waszyngtonie jest proporcjonalnie znacznie wyższa niż m.in. w Bogocie, Meksyku, Bagdadzie, Islamabadzie czy Brasilii.
Zapowiedział też kolejne kroki, by naprawić sytuację w innych miastach USA. Narzekał, że policji "nie pozwala się nic robić", by zaprowadzić porządek, a wywodzące się z Partii Demokratycznej władze miast jego zdaniem nie chcą tego zmienić.
- Będzie więcej policji i będziecie bardzo szczęśliwi, bo będziecie bezpieczni. Idąc ulicą, będziecie widzieć policję albo agentów FBI. Będzie wielu agentów na ulicach - obiecywał Trump. Zapowiedział też akcje służb przeciwko gangom.
Szef Pentagonu Pete Hegseth zapowiedział, że mobilizowane siły Gwardii Narodowej wyruszą na ulice Waszyngtonu już w tym tygodniu.
Czytaj więcej