Janusz Palikot ma żal do Adama Bodnara. "Mógł zamknąć tę sprawę"

Polska

Jestem ofiarą Adama Bodnara - twierdzi Janusz Palikot. Były polityk ma żal do byłego prokuratora generalnego za to, że ten nie interweniował w jego sprawie. Palikot spędził w areszcie tymczasowym kilka miesięcy. Jest podejrzany o oszustwo i przywłaszczenie mienia.

Janusz Palikot ma żal do Adama Bodnara. "Mógł zamknąć tę sprawę"
Polsat News
Janusz Palikot po wyjściu z aresztu śledczego

Podejrzewany o zdefraudowanie pieniędzy swoich inwestorów Janusz Palikot udzielił wywiadu dziennikowi "Fakt". Były polityk opowiada, że utrzymuje się tylko i wyłącznie dzięki dobrej woli niektórych jego znajomych i członków rodziny.

 

Założyciel Ruchu Palikota przyznał, że nie może wykonywać normalnej pracy ponieważ wszystkie pieniądze powyżej limitu trzech tysięcy złotych miesięcznie zabiera mu komornik

 

ZOBACZ: Janusz Palikot: Jest podejrzenie, że w areszcie miałem zawał

 

Zdradził też, że z powodu zarzutów i pobytu w areszcie odwróciła się od niego żona. - Monika złożyła wniosek rozwodowy i z jej inicjatywy zaczęło się postępowanie. Sąd za chwilę wyznaczy jakiś tryb - przekazał dziennikowi Palikot.

Janusz Palikot: Jestem ofiarą Bodnara

Były przewodniczący Twojego Ruchu stwierdził, że ma duże pretensje do byłego prokuratora generalnego Adama Bodnara. Uważa on, że były minister sprawiedliwości powinien interweniować w sprawie jego zatrzymania.

 

- Jako Rzecznik Praw Obywatelskich raportował, że zatrzymania osób podejrzanych są nadużywane. Gdy został ministrem, nie zrobił nic. Jestem ofiarą Bodnara! Prokurator mógł zamknąć tę sprawę rok temu - grzmiał Palikot.

 

Niedawny potentat z branży alkoholowej uważa z resztą, że w jego sprawie doszło do wielu nadużyć, a on sam czuje się pokrzywdzony w całej sprawie.

 

- Mam zakaz opuszczania kraju i dwa razy w tygodniu stawiam się na komendę. Dwa lata bez oskarżenia i nie wiadomo, kiedy to się zmieni - powiedział. Dodał też, że jego sprawą nie powinno się zajmować CBA bo nie jest on oskarżony o łapówkarstwo.

 

ZOBACZ: Janusz Palikot trafił do szpitala. Przekazał, co mu dolega

 

- Nie ma żadnej korupcji w tej sprawie - powiedział oburzony biznesmen. Dodał, że brak postawienia mu konkretnych zarzutów "paraliżuje jego życie".

Sprawa Janusza Palikota. Pieniądze z inwestycji zniknęły

Janusz Palikot, Przemysław B. i Zbigniew B. zostali zatrzymani 3 października 2024 roku przez CBA w Lublinie i Biłgoraju. Jeszcze tego samego dnia zostali przewiezieni do wydziału Prokuratury Krajowej we Wrocławiu. Pierwszy z nich usłyszał osiem zarzutów, w tym siedem dotyczących oszustwa i jeden przywłaszczania mienia. Dotyczą one lat 2019-2023.

 

Według prokuratury w dokumentach ofertowych emisji akcji i kampanii pożyczkowych znalazły się nieprawdziwe, wprowadzające w błąd informacje o sposobie wykorzystania pieniędzy wpłaconych przez inwestorów oraz co do rzeczywistej kondycji finansowej spółek.

 

- Zainwestowane środki nie były przeznaczane na cele wskazane w dokumentach emisyjnych, lecz zostały wydane na pokrycie wcześniejszych zobowiązań spółek z grupy kapitałowej, które były w złej sytuacji finansowej - podała prok. Katarzyna Calów-Jaszewska.

 

ZOBACZ: Janusz Palikot wyszedł z aresztu. "Zwalniam celę dla Zbyszka Ziobry"

 

Poinformowała również, że zarzut przywłaszczenia dotyczy napojów alkoholowych o łącznej wartości ponad 5 mln zł. - Podejrzani w związku z umową o współpracy zawartą z jedną ze spółek przechowywali w swoich magazynach napoje alkoholowe. Po rozwiązaniu umowy nie zwrócili towaru i sprzedali go podmiotom zewnętrznym – dodała śledcza.

 

Wszyscy podejrzani złożyli obszerne wyjaśnienia. Najsurowsza kara, jaka grozi za czyny zarzucane Januszowi Palikotowi, to 20 lat więzienia.

 

 

Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni

Mateusz Balcerek / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie