"Czuję wstyd i poczucie winy". Izraelski dziennikarz o sytuacji w Strefie Gazy

- Izrael wyciągnął z historii nie te wnioski, które powinny być wyciągnięte - mówi w "Dniu na świecie" Gideon Levy, publicysta izraelskiego dziennika "Haaretz". Dziennikarz stwierdza, że po ataku Hamasu większość jego rodaków jest przekonanych, że "możemy robić, co chcemy". - Towarzyszą mi wstyd i poczucie winy - dodaje Levy i wprost nazywa działania swojego kraju w Strefie Gazy "ludobójstwem".
- Widzę wstyd i poczucie winy, gdy patrzę na zdjęcia ze Strefy Gazy - mówi w programie "Dzień na świecie" Gideon Levy, publicysta izraelskiego dziennika "Haaretz".
Dziennikarz w rozmowie z Janem Mikrutą stwierdza, że "Izrael wyciągnął nie te wnioski, które powinny być wyciągnięte, lekcje z Holokaustu".
- Po 7 października (ataku Hamasu na Izrael w 2023 roku - red.), po tych okrucieństwach, większość Izraelczyków jest przekonanych, że możemy robić, co tylko chcemy. I nie ma żadnych zasad, które by nas obowiązywały - mówię o prawach humanitarnych - one nie dotyczą Gazy - zauważa Levy.
ZOBACZ: Dramatyczna relacja ze Strefy Gazy. "Warunki są straszne, panuje głód"
- Tak naprawdę dzieje się w tej chwili ludobójstwo. Nie ma innych słów, które mogłyby to opisać i ja używam od niedawna tego słowa. Po 22 miesiącach zdecydowałem się to zrobić, bo odebrało mi mowę i sytuacja nie zmierza ku końcowi - dodaje publicysta.
"Uważają, że mamy prawo do odwetu". Dziennikarz o postawie Izraelczyków
Gideon Levy dopytywany, czy jego zdaniem uda się rozliczyć te zbrodnie, zaznacza, że "nie w najbliższej przyszłości". - Za Binjaminem Netanjahu wydano list gończy przez Międzynarodowy Trybunał Karty. Natomiast widzimy, że podróżuje do Waszyngtonu, gdzie jest przyjmowany w Białym Domu - zauważa dziennikarz.
Podkreśla, że za sytuację w Strefie Gazy nie odpowiada wyłącznie premier Izraela. - To nie tylko Netanjahu. Byłoby bardzo nie fair, gdybyśmy uznali, że tylko na nim spoczywa wina i jeżeli Netanjahu zostanie zastąpiony, ta sama polityka będzie w dalszym ciągu prowadzona - ocenia dziennikarz.
ZOBACZ: "Fotel supermocarstwa jest pusty". Media o polityce Trumpa ws. Bliskiego Wschodu
Dodaje, że w jego kraju "pojawia się niewiele głosów, które twierdzą, że popełniamy ludobójstwo". Jego zdaniem powodem są wydarzenia z 7 października, gdy Hamas zaatakował Izrael. - Bardzo zradykalizowały się nastroje. Uważają w tej chwili, że mamy prawo do odwetu - tłumaczy Levy.
- Mamy też systematyczne pranie mózgu, do którego przyczyniają się wolne izraelskie media, które nie informują Izraelczyków o tym, co się dzieje w Gazie. Izraelczycy też wiedzieć tego nie chcą, bo jest wygodniej wierzyć, że Izrael walczy o swoje przetrwanie, że ta wojna ma uzasadnienie, że jest to samoobrona - mówi dziennikarz.
- Nawet Donald Trump, zaprzeczając słowom premiera Netanjahu i jego ministrów, stwierdził, że w Gazie panuje prawdziwy głód, bo rząd uparcie - mimo tego, co możemy zobaczyć - twierdzi, że głodu nie ma - zauważa publicysta.
WIDEO: Izraelski dziennikarz Gideon Levy w "Dniu na świecie"
Wojna w Strefie Gazy. Izraelski dziennikarz nawiązuje do Ukrainy
Według izraelskiego dziennikarza "nie ma nic łatwiejszego" niż zakończenie wojny w Strefie Gazy.
- Jeżeli na przykład amerykański prezydent, który chciałby naprawdę zobaczyć koniec tej wojny, jeżeli rzeczywiście napierałby na to, ta wojna zakończyłaby się w kilka dni. Izrael nie będzie mógł kontynuować wojny bez pomocy Stanów Zjednoczonych, bez wsparcia wojskowego, militarnego, międzynarodowego, a jednocześnie i Unii Europejskiej - zauważa Levy.
ZOBACZ: Mocne słowa Czarzastego pod adresem izraelskiego rządu. "Potępiam"
- Mówi się dużo o presji. Kiedy mieliśmy rosyjski najazd na Ukrainę, w ciągu kilku tygodni UE wprowadziła na Rosję sankcje. Wojna w Gazie zaczęła się 22 miesiące temu, natomiast pomimo wydania nakazów przez Międzynarodowy Trybunał Karny, sankcji nie nałożono. Bez rozwiązań dyplomatycznych, gospodarczych nie będzie prawdziwego nacisku i wojna się nie zakończy - podkreśla publicysta.
- Niektóre państwa w Europie w tej chwili grożą Izraelowi, że uznają państwo palestyńskie. To bardzo miło z ich strony, ale na pewno nie sprawi, że wojna dobiegnie do końca - dodaje Levy. Do tej pory uznanie Palestyny jako państwa zapowiedziały Francja, Wielka Brytania i Kanada.
Wojna w Strefie Gazy trwa od 7 października 2023 roku, gdy w ataku palestyńskiego Hamasu na południe Izraela zabito około 1,2 tys. osób i uprowadzono 251. Kilkudziesięciu porwanych jest wciąż więzionych. Według danych kontrolowanej przez Hamas administracji Strefy Gazy w izraelskim odwecie zginęło około 60 tys. Palestyńczyków.
Czytaj więcej