Burza wokół listy lektur. Minister edukacji w Polsat News: Mamy jeden priorytet

- Dzisiaj trwa burza medialna wokół planów grupy ekspertów, a nie wokół działań ministerstwa - powiedziała na antenie Polsat News minister edukacji Barbara Nowacka, odnosząc się do kwestii zmian na liście lektur szkolnych. Zaznaczyła, że zmiany w podstawach programowych zostaną przeprowadzone w 2026 roku. - Mamy jeden priorytet - żeby dzieci i młodzież więcej czytały - podsumowała.
Barbara Nowacka w rozmowie z Polsat News powiedziała, że "jak narazie mamy propozycję ekspertów, które wzbudziły bardzo wiele emocji".
- Mają one, jak to mówią poloniści, pewne walory, ale budzą pewne dość uzasadnione emocje. W momencie, kiedy to ministerstwo zapozna się tak naprawdę z tymi realnymi propozycjami, to myślę, że rozmowa będzie znacznie łatwiejsza - powiedziała minister edukacji.
ZOBACZ: Burza ws. listy lektur szkolnych. Barbara Nowacka zaprzecza doniesieniom
Emocje wokół lektur. Będą liczne reformy
- Dzisiaj trwa burza medialna wokół planów grupy ekspertów, a nie wokół działań ministerstwa. W momencie, kiedy to ministerstwo zaproponuje zmianę podstaw programowych, w tym listę lektur, myślę, że będziemy mogli bardziej spokojnie i merytorycznie o tym rozmawiać - dodała.
Reporterka Polsat News zapytała szefową resortu, czy zamieszanie wokół tego tematu ją zaskoczyła. - Lista lektur zawsze wzbudza emocje. Wolałabym, żebyśmy bardzo poważnie podchodzili do tematu czytelnictwa dzieci, ale też tego, w jaki sposób prowadzona jest reforma - mówiła.
- Fakt, że dojdzie do reformy w 2026 roku i zmiany w podstawach programowych jest pewny. Natomiast to w jaki sposób będzie kształtowana lista lektur - zobaczymy - mówiła szefowa restortu.
ZOBACZ: Reforma edukacji już od przyszłego roku. Wiadomo, kiedy zostaną przeprowadzone nowe matury
Jak zaznaczyła, wraz z reformą w 2026 roku, oczekiwane są liczne zmiany. - Mamy jeden priorytet - żeby dzieci i młodzież więcej czytały. Widzimy, że jest wielki kryzys czytelnictwa, wielki kryzys czytania ze zrozumieniem - dodała. Barbara Nowacka oceniła, że obecna burza wokół listy lektur wynika z "niezrozumienia wywiadu", którego udzieliła szefowa z jednego z zespołów eksperckich, dr Kinga Białek.
- Mam wielką prośbę do polityków, żeby chociaż czytali źródła. Mamy uczyć młodzież rozróżniania prawdy od fałszu, walki z fake newsami, po czym połowa klasy politycznej propaguje fake newsy, bo nie przeczytała wywiadu i kieruje się nagłówkiem, który nadinterpretują - zaznaczyła Nowacka.
Burza wokół listy lektur szkolnych. "Sporo emocji"
Dyskusja na temat kanonu lektury wywiązała się za sprawą artykułu "Gazety Wyborczej", w którym dziennikarze porozmawiali z dr Kingą Białek, szefową zespołu ds. podstaw programowych z języka polskiego.
Zmiany w programie nauczania języka polskiego miały wprowadzić nowe podejście do lektur. Uczniowie klas IV-VIII nie mieliby już listy lektur z dużymi pozycjami książkowymi. Zamiast tego byłyby kręgi tematyczne takie jak dom, rodzina, przyjaźń czy relacje człowieka z naturą.
Dr Kinga Białek w czwartek na antenie Polsat News powiedziała, że "propozycje wywołały sporo emocji".
- Rzeczywiście są różne dla klas IV-VII i VII-VIII, bo też są to różne dzieci, o innych potrzebach, możliwościach i umiejętnościach. Nie proponujemy żadnej stałej listy lektur wymienionych z tytułu i nazwiska autora. Chcemy, żeby uczniowie czytali niemniej niż cztery duże książki rocznie, opowiadające im o bliskich rzeczach, motywach, sytuacjach, tematach, które ich poruszają, także o domu, przyjaźni i relacjach z przyrodą - powiedziała.
- Nauczyciel musi mieć pewną swobodę i autonomię, żeby odpowiedzieć na te bieżące potrzeby swoich uczniów. Nie da się wytworzyć miłości do czytania, zmuszając do tego, co jest zapisane na twardej liście - tłumaczy dr Białek.
Jej zdaniem "starsi uczniowie są gotowi, by spojrzeć na pewną tradycję literacką". - Dlatego możemy zaproponować ważne z perspektywy historii literatury teksty, z którymi my wszyscy się zapoznajemy. Tych tekstów nie może być za dużo, tak żebyśmy mogli się nad nimi pochylić, przeczytać i zinterpretować je - mówiła.
Nauczyciele mówią wprost: Podstawa programowa jest przeładowana
Kinga Białek przekazała, że wzięła pod uwagę komentarze i prośby nauczycieli, którzy uważają, że podstawa programowa musi zostać zmieniona.
ZOBACZ: Wyniki matur 2025. Wiemy, ilu absolwentów nie zdało egzaminu
- Z tych głosów bardzo mocno wynika, że nauczyciele widzą potrzebę ulgi i głębszego oddechu podczas realizacji ważnych treści w podstawie programowej - powiedziała.
Szefowa zespołu ds. podstaw programowych przytoczyła, co słyszy od nauczycieli. - Nie mamy czasu na to, żeby uważnie rozwijać umiejętności i dać uczniom czas. Podstawa programowa jest przeładowana, zmusza ich do przebieżki przez literaturę, która nie jest przecież jedynym działem. Uczymy się pisać, czytać teksty nieliterackie, publicystyczne i na to nie ma czasu w dzisiejszej szkolnej sytuacji. Jeżeli chcemy, żeby było różnorodnie i mądrze, to musimy mieć na to czas - mówiła w Polsat News.
Czytaj więcej