"Krok w stronę wojny". Miedwiediew odpowiada na ultimatum Trumpa

Świat Agata Sucharska / Marcin Boniecki / polsatnews.pl
"Krok w stronę wojny". Miedwiediew odpowiada na ultimatum Trumpa
PAP/EPA/TOLGA AKMEN / POOL x wikimedia.org
Miedwiediew odpowiada na ultimatum Trumpa

Wiceszef rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew zareagował na decyzję Donalda Trumpa o skróceniu czasu, jaki Rosja ma na spełnienie amerykańskich żądań. "Każde nowe ultimatum to groźba i krok w stronę wojny" - stwierdził. Ostrzegł również prezydenta USA, by "nie podążał drogą" swojego poprzednika.

Prezydent US wycofał się ze swojego wcześniejszego stanowiska w sprawie 50-dniowego ultimatum wobec Władimira Putina dotyczącego wprowadzenia nowych sankcji. W poniedziałek Donald Trump stwierdził, że "nie ma sensu dłużej czekać" i zapowiedział, że będzie

"hojny", jeśli da rosyjskiemu przywódcy 15 dni na podjęcie decyzji w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie.

 

Do najnowszych deklaracji Trumpa odniósł się wiceprzewodniczący rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew. We wpisie na platformie X były prezydent Rosji podkreślił, że "Rosja to nie Izrael ani nawet Iran".

 

"Każde nowe ultimatum to groźba i krok w stronę wojny. Nie między Rosją a Ukrainą, ale z własnym krajem" - ostrzegł. Miedwiediew zaapelował również do Trumpa, by "nie podążał drogą Śpiącego Joe", odnosząc się w ten sposób do prezydenta USA Joe Bidena.

Rosja ma problem. "Wyczerpali radzieckie zapasy"

Tymczasem jak informuje "Financial Times" powołując się na dane Kijowskiego Instytutu Ekonomicznego, Rosja wyczerpała swoje zapasy broni z czasów Związku Radzieckiego. Według raportu przepływ rosyjskiego sprzętu wojskowego z magazynów na linię frontu spadł obecnie do poziomu sprzed 2022 roku.

 

Analizy danych logistycznych wykonanych przez badaczy z KSE wykazały, że dostawy z baz magazynowych spadły w 2024 roku o ponad 25 procent, co ma oznaczać znaczne uszczuplenie czołgów, pojazdów opancerzonych, platform artyleryjskich i innego sprzętu.

 

ZOBACZ: "Bądźmy szczerzy, a nie głupi". Ukraiński żołnierz o ofensywie Rosjan

 

"FT" przypomniał, że od rozpoczęcia inwazji w lutym 2022 roku Rosja modernizowała wcześniej wycofany sprzęt wojskowy, aby móc wysłać go na front. Do walk użyto m.in. dużej liczby czołgów T-72 i T-80, których produkcja rozpoczęła się w latach 70. XX wieku. W walkach uczestniczyły także czołgi T-54 produkowane w ZSRR od końca lat 40. ubiegłego stulecia.  


Wiedeński analityk wojskowy, Franz-Stefan Gady, w rozmowie z brytyjską gazetą wyraził ostrożność w interpretowaniu spadku dostaw pojazdów opancerzonych na linię frontu jako sygnału, że Rosjanie "tracą skuteczność bojową". Podał on za argumenty ewolucję taktyki rosyjskiej w kierunku zmniejszenia wykorzystania takich pojazdów, a także duże wydatki z rosyjskiego budżetu na rozbudowę zapasów broni.  

Wyczerpane zapasy w Rosji. Na ratunek trzech sojuszników

Badacze z KSE stwierdzili, że lukę w zapasach wypełnia pomoc militarna ze strony Korei Północnej. Ich zdaniem w ubiegłym roku wielka 52 proc. Materiałów wybuchowych pochodziło z obwodu Nachodki, a więc portu wykorzystywanego przez KRLD. W sumie z Korei Północnej wysłano do Rosji 250 000 ton ładunku. Potwierdzają to słowa szefa ukraińskiego wywiadu Kyryło Budanowa, który zauważył, że 40 proc. Rosyjskiej amunicji pochodzi z Korei Północnej. Północnokoreańska strona zaznaczyła, że wysłała do Rosji 28 tys. kontenerów.  


- Podejrzewam, że (Rosjanie) polegają na północnokoreańskiej amunicji, która pomaga im utrzymać stałą szybkostrzelność na linii frontu w Ukrainie, a jednocześnie pozwala im gromadzić lepszej jakości rosyjską amunicję, aby przygotować się na ewentualny przyszły konflikt z udziałem NATO - przewiduje Gady. 

 

ZOBACZ: Koszmar Rosjan już jedzie na Ukrainę. Szykuje się pogrom


KSE zarejestrowała również 13 tys. ton materiałów wybuchowych, pochodzących prawdopodobnie z Iranu. Z kolei analizy KSE pokazują, że to Chiny stały się kluczowym dostawcą dla przemysłu obronnego Rosji, nawet pomimo zaprzeczeń ze strony Pekinu. Dowody KSE wskazują jednak, że dostawy z regionów przygranicznych na wschodzie Rosji do głównych ośrodków produkcji wojskowej i obronnej wzrosły niemal dwukrotnie od 2021 roku, przekraczając trzy miliony ton.  


Analityk KSE Lucas Risinger podsumował to, mówiąc, że "nawet jeśli Chiny twierdzą, że nie wysyłają śmiercionośnego wsparcia, to dostarczają Rosji maszyny i podzespoły, których potrzebuje, aby utrzymać machinę wojenną w ruchu".  

Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie