Potężny chaos na SOR-ach. "Będzie coraz gorzej, jeśli nie powstanie reforma"

Polska
Potężny chaos na SOR-ach. "Będzie coraz gorzej, jeśli nie powstanie reforma"
Polsat News
Przepełniony SOR. Lekarz wyjaśnia przyczyny

- Będzie coraz gorzej, jeśli nie powstanie całościowa, sensowna reforma systemu ochrony zdrowia. O tej reformie mówi się w kółko, ale w ramach pewnego paradygmatu politycznego, że się nie da nic zrobić. No da się zrobić i my wiemy jak, tylko rządzący nie wiedzą - przekonywał na antenie Polsat News dr Michał Sutkowski. Tłumaczył też, jaką winę w tworzeniu się długich kolejek ponoszą pacjenci.

Oczekiwanie na przyjęcie na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Polsce trwa nawet kilkanaście godzin i to bez względu na porę roku. Kluczowe znaczenie ma za to niedostateczna liczba lekarzy oraz brak finansowania części niezbędnych badań. Długie kolejki, gdy sytuacja pacjenta wymaga szybkiej pomocy, są nie tylko uciążliwe, ale też zmniejszają jakość i skuteczność leczenia. Od lat toczy się w rządzie dyskusja, jak temu zaradzić.

Przyjęcia na SOR. Kilkanaście godzin oczekiwania

W jednym z warszawskich szpitali z pacjentami SOR-u rozmawiali reporterzy Polsat News. Zapytali m.in. o to, jak przebiega procedura przyjęcia na oddział i co w niej zawodzi. - Teraz leżę, nie wiem jeszcze, co będzie. Nie wiem, czy zostanę w szpitalu, czy pójdę do domu. Nic nie wiem - tłumaczyła jedna z seniorek, która do lekarzy zgłosiła się z problemem bolącego brzucha. Dodała jednak, że jej objawy utrzymują się od kilku dni.

 

- Po to przyjechałam, żeby wyjaśnić co (mi jest). Teraz pozwolili mi się położyć, bo się zwolniła leżanka. Siedziałam na fotelu tak ściśnięta, że już myślałam, że... Bardzo to jest trudne dla pacjentów. Nie mamy na to wpływu - oceniła.

 

ZOBACZ: Fala zatruć po wizycie w restauracji we Lwowie. Kilkadziesiąt osób trafiło do szpitala

 

Natomiast inną pacjentkę lekarz przyjął od razu. Pomogło przetransportowanie do szpitala przez ratowników medycznych. - Lekarz wezwał karetkę, więc od razu znalazłam się w lepszej sytuacji, bo nie musiałam czekać w kolejce - wyjaśniła pacjentka.

Lekarz o problemie systemu. Konieczna reforma służby zdrowia

Czas oczekiwania na badania zależy od kilku czynników. Każdy pacjent, który zgłasza się na SOR, przechodzi wstępną rejestrację, po czym kierowany jest na triaż, polegający na ocenie jego stanu. Poważniejsze przypadki rozpatrywane są szybciej, natomiast te, które nie wymagają natychmiastowego zainteresowania, odkłada się na później. Priorytetem jest ratowanie najbardziej zagrożonego życia.

 

W rozmowie z Polsat News dr Michał Sutkowski prezes Stowarzyszenia Kolegium Lekarzy Rodzinnych stwierdził, że obecna pomoc medyczna działa "źle i będzie jeszcze gorzej", dopóki rząd nie przeprowadzi reformy.

 

- Żebyśmy nie bili tylko w jeden rząd. Niezależnie od sympatii czy antypatii politycznej musimy powiedzieć, że trzeba reformę ochrony zdrowia wykonać - powiedział. - To się da, tylko nie można tego wielkiego słonia, będącego systemem ochrony zdrowia, po kawałku, gdzieś tam fragmentarycznie robić.

 

WIDEO: SOR przepełniony pacjentami. Dr Michał Sutkowski: "Będzie coraz gorzej"

 

Pytany o to, jak ocenia samą procedurę przyjęcia na SOR, lekarz podzielił się kilkoma spostrzeżeniami. - Nie bronię systemu, chcę go zmieniać - powiedział lekarz. - Absolutnie rozumiem pacjentów. Na SOR-ach, tak jak i w podstawowej opiece zdrowotnej, koncentrują się wszystkie błędy systemu opieki zdrowotnej w Polsce - ocenił.

 

Zdaniem doktora nie wszyscy chorzy potrzebują pilnej pomocy. Zamiast niej powinni zgłosić się po diagnozę np. do lekarza rodzinnego. - Oczywiście pacjentka, która kilka dni ma dolegliwości, powinna znacznie wcześniej być u swojego lekarza rodzinnego - skomentował materiał Polsatu News.

 

ZOBACZ: Umierał 12 godzin w szpitalu. Lekarz twierdził, że to odwodnienie

Nadużywanie opieki SOR-u przez pacjentów

- My jesteśmy najbardziej dostępni dla pacjentów i dlatego droga byłaby wtedy dużo łatwiejsza, co pokazuje przykład drugiej pacjentki. Jeżeli nawet potrzebna jest hospitalizacja, to wzywamy ten transport sanitarny. Pacjent jest szybko dowieziony do szpitala i tam opatrzony w pierwszej kolejności - zapewniał.

 

ZOBACZ: Wraca sprawa Izabeli z Pszczyny. Trzej lekarze usłyszeli wyroki

 

- Pacjenci, którzy zgłaszają się spontanicznie po kilku dniach dolegliwości, w momencie, kiedy one są potężne - bardzo często po to, aby otrzymać diagnostykę - kierują się przede wszystkim brakiem możliwości tej diagnostyki w podstawowej opiece zdrowotnej. (...) My tych pacjentów nie odsyłamy - dodał, wyjaśniając, że mimo to udzielenie im pomocy zabiera sporo czasu.

 

Niektórzy mają też specjalnie korzystać z opieki SOR-u, żeby uniknąć kosztownych badań w innych miejscach. -  Oni sami wiedzą, że w momencie, kiedy szwankuje wszystko na dole, (...) pacjent, żeby te badania uzyskać i nie płacić pieniędzy w kosmos, jedzie na SOR i te dolegliwości zostają diagnozowane długo, wiele godzin. I oczywiście ma badania wykonane. Natomiast to nie jest dobre, bo to powoduje niepotrzebne, ogromne kolejki, frustracje pacjentów, problemy personelu, problemy oddziału i problemy finansowe.

Przychodzą na SOR po receptę

Z kolei koordynator SOR w Szpitalu Południowym w Warszawie dr Dawid Kacprzyk stwierdził, że Szpitalne Oddziały Ratunkowe przepełnione są cały czas, niezależnie od pory roku.

 

- Ciężko ocenić, kiedy SOR-y nie są przepełnione. Czy to lato, czy zima, to tych pacjentów jest bardzo dużo. To też jest taka sezonowość, w zimę jest więcej zapaleń płuc, poślizgnięć na lodzie, (...) ciała uszkodzone po tych sportach zimowych. Z kolei w lato to niestety hulajnogi elektryczne. Odkąd one są, to bardzo, bardzo dużo pacjentów jest po złamaniach i innych urazach doznanych w wyniku tej jazdy.

 

Podkreślił, że "chorych zawsze jest dużo, a lekarzy brakuje". Dlatego tak ważne jest, by osoby, których zdrowie nie jest poważnie zagrożone, zwolniły miejsce bardziej potrzebującym.

 

- Pytanie, kto szuka, a kto tak naprawdę powinien do tych SOR-ów trafić. Jak sama nazwa wskazuje, to jest oddział ratunkowy, do ratowania życia i nagłego zagrożenia zdrowia. Udary, zawały, ciężkie urazy, to co może nas zabić - do tego jest SOR. A są pacjenci, którzy przychodzą do nas po receptę. Proszę mi wierzyć, że się zdarzają tacy chorzy, którzy przechodzili obok szpitala, najczęściej seniorzy, no i zaszli, bo brakuje im tej recepty. Od tego jest, szanowni państwo, nocna i świąteczna opieka lekarska i lekarz rodzinny - podsumował.

Patryk Idziak / ar / polsatnews.pl / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie