Węgrzy straszą sankcjami na "ukraińskich liderów". Stawiają Unii Europejskiej ultimatum

Węgry chcą nałożenia sankcji na trzy osoby, które pracują w ukraińskim ministerstwie obrony. Nie podano konkretnych nazwisk, ale są to osoby, które miały być odpowiedzialne za "przymusowy pobór". - Jeśli Unia Europejska nie nałoży sankcji na ukraińskich liderów odpowiedzialnych za śmierć Węgra z Zakarpacia, Budapeszt sam podejmie takie środki - zapowiedział szef kancelarii premiera.
Szef kancelarii premiera Viktora Orbana, odpowiadając na pytanie dziennikarzy o to, jakimi dowodami w sprawie dysponuje Budapeszt, powołał się na ujawnione nagrania i zeznania krewnych mężczyzny, który zdaniem węgierskich władz zginął w wyniku próby siłowego wcielenia go do ukraińskiej armii.
ZOBACZ: Węgry wydaliły ukraińskich dyplomatów. Jest ruch Kijowa
- Dostępne informacje są wystarczające, aby jasno stwierdzić, że ta forma przymusowego poboru jest niedopuszczalna - stwierdził szef kancelarii premiera Gergely Gulyas.
Wojna w Ukrainie. Węgrzy chcą sankcji za "przymusowy pobór"
Szef węgierskiej dyplomacji powiedział tego samego dnia, że złożył formalny wniosek o umieszczenie przez Unię Europejską na liście sankcyjnej trzech osób z ukraińskiego ministerstwa obrony i sił zbrojnych Ukrainy. Peter Szijjarto nie podał nazwisk trzech Ukraińców, zaznaczając jedynie, że to oni odpowiadają za "przymusowy pobór" na Ukrainie.
ZOBACZ: Ujawnili nowe dane wywiadowcze. Ukraina: Rosja szykuje się na kolejną wojnę
W czwartek 10 lipca sekretarz stanu w węgierskim MSZ Levente Magyar poinformował, że w związku ze śmiercią obywatela Ukrainy z węgierskiej mniejszości na Zakarpaciu, do siedziby resortu wezwano ambasadora Ukrainy w Budapeszcie. Według węgierskich władz ukraińscy rekruterzy mieli pobić mężczyznę, który stawiał opór przy próbie doprowadzenia go do komisji wojskowej.
Ambasada Ukrainy na Węgrzech napisała następnie na Facebooku, że przyczyną zgonu był zator płucny. "Kategorycznie odrzucamy wszelkie zarzuty dotyczące przymusowego poboru do wojska, znęcania się lub łamania praw człowieka" - napisała placówka. Ambasada dodała, że Kijów jest otwarty na "przejrzyste śledztwo" w tej sprawie.
Czytaj więcej