"Interwencja". Zbudowali dom, który niszczy ich życie. Winią hydraulika

Polska
"Interwencja". Zbudowali dom, który niszczy ich życie. Winią hydraulika
Interwencja
Zła instalacja zamienia dom w ruinę. Materiał "Interwencji"

Nowy dom rodziny Bzdeniów z Krasnegostawu zamienił ich życie w koszmar i rujnuje zdrowie. Instalacja hydrauliczna cieknie pod posadzką, a pompa ciepła nie ogrzewa budynku. W efekcie zbiera się nim wilgoć i pojawia grzyb. Za stan domu Bzdeniowie winią hydraulika, a ten odpiera zarzuty. Sprawa trafiła do sądu ale tam utknęła. Materiał "Interwencji".

Pani Patrycja z panem Pawłem są małżeństwem od jedenastu lat, mieszkają w Krasnymstawie w województwie lubelskim. Mają dwóch synów. Marzyli o własnym domu, ale to marzenie zamieniło się niestety w koszmar. 

 

- Mamy w domu grzyba przez co nasz młodszy syn jest chory. To będą makabryczne koszty, tu połowa domu jest do wyburzenia, trzeba wszystko podłączyć od nowa - mówiła Patrycja Bzdeń w rozmowie z dziennikarzami "Interwencji".

 

ZOBACZ: Dramat na wakacjach w Turcji. Nie stać ich na sprowadzenie Polki do kraju

 

Państwo Bzdeniowie sprzedali mieszkanie, ciężko pracowali na dwa etaty, by wybudować upragniony dom. Kilka lat temu rozpoczęli budowę, ale do dziś jej nie zakończyli.  

Wybudowali upragniony dom. "To trzeba zburzyć"

- Szkoda, bo pięć lat mieszkają, świeży dom i taka sytuacja. To trzeba zburzyć. Nie życzę przejścia czegoś podobnego nikomu - skomentował pan Karol, brat pana Pawła.

 

Kiedy budowa się rozpoczęła małżeństwo znalazło hydraulika, który miał im założyć pompę ciepła i  instalacje. Początkowo wszystko układało się dobrze i parce szły pomyślnie.   

 

- Hydraulik był na działce od pierwszej wbitej łopaty. W całym domu mamy ogrzewanie podłogowe, mieliśmy mieć trzy kaloryfery - opowiedział pan Paweł.

 

ZOBACZ: Kamienica w Poznaniu grozi zawaleniem. Ewakuowano mieszkańców

 

Pięć lat temu rodzina wprowadziła się do domu. Ale szybko okazało się, że budynek jest zalewany, ogrzewanie nie działa, a ściany pokryły się grzybem.

 

- Pustak pije wodę i niszczy dom w ten sposób. Niestety żaden z kaloryferów nie działa, ogrzewanie podłogowe niekompletnie działa, wszystko zostało odłączone. W październiku, kiedy temperatura spadła poniżej zera, pompa ciepła pokazała od razu błąd. Nie działa ona prawidłowo, jedyny sposób by ogrzewać dom to na grzałce, czyli zamiast działania pompy ciepła, dom ogrzewaliśmy prądem. Największy problem jest taki, że mamy wycieki pod podłogą, mamy tam po prostu wodę - tłumaczył Paweł Bzdeń.

 

- Pompa nie dawała rady ogrzewać nam tego domu. Temperatury na dworze spadły i w dzień zrobiło się 15 stopni. Z dziećmi wyprowadziłam się wówczas do rodziców. Ta woda nie ma gdzie ujść i wszystko idzie w ścianę. Próbowaliśmy to osuszać, wypożyczyliśmy ogromny osuszacz, ale później przychodziły nam tylko ogromne rachunki - dodała Patrycja Bzdeń.  

Spór między stronami. Hydraulik winy swojej nie widział

Rodzina zamieszkała w jednym pokoju. Nic nie dało osuszanie ścian. Hydraulik winy swojej nie widział i zażądał zapłaty prawie 50 tysięcy złotych za wykonaną pracę.   

 

- Pomiędzy stronami wywiązał się spór w zakresie zapłaty za wykonaną pracę. Strona inwestorska twierdziła, że praca została wykonana w sposób wadliwy, natomiast dążyła do ugodowego rozwiązania sprawy. Na wniosek inwestora została zainicjowana mediacja, która nie zakończyła się zawarciem ugody - relacjonowała Agnieszka Michalak, pełnomocnik państwa Bzdeniów.

 

- Chcieliśmy się dogadzać, połowę zapłacić temu panu, a połowę przeznaczyć na remont. Pan uważa jednak, że ma rację, że wszystko jest zrobione prawidłowo - uzupełniła pani Patrycja.

 

ZOBACZ: Gigantyczne stawki polis po powodzi. Nie stać ich na ubezpieczenie

 

Trzy lata temu sprawa trafiła do sądu. Rodzina wierzyła, że sprawa szybko się skończy, gdyż biegły nie miał wątpliwości, że hydraulik źle podłączył instalację.   

 

Niestety spór w sądzie wciąż trwa. Sąd bowiem dopuścił kolejną opinię, tym razem z instytutu lubelskiego, a w niej biegli wprawdzie potwierdzają, że instalacja grzewcza w domu była źle podłączona przez hydraulika, ale pompa ciepła już dobrze. Błąd w podłączeniu instalacji, ich zdaniem, nie wpływa na zalewanie domu.  

 

Dziennikarze "Interwencji" próbowali się dowiedzieć, kiedy zakończy się postępowanie sądowe. Prezes sądu Adam Abraszek w odpowiedzi mailowej pisze m.in.:  

 

"Biegli odmiennie oceniają tę kwestię. Pełnomocnicy zgłosili szereg zastrzeżeń do opinii oraz dalsze wnioski dowodowe. Sąd dąży do wyjaśnienia kwestii oceny jakości wykonanych prac, a także zabiega o uzyskanie odpowiedzi na wszystkie formułowane przez strony pytania".

 

ZOBACZ: Niebywała licytacja. Tracą mieszkanie przez 2000 zł długu, który spłacili

 

Dziennikarze "Interwencji" próbowali także porozmawiać z hydraulikiem. Mężczyzna najpierw zgodził się na rozmowę, następnie zdanie zmienił. 

 

- Wykonanie moje jest prawidłowe. Nie widzę w tym swojej winy - stwierdził.

 

Końca sprawy nie widać. Domu nie można odebrać i ten niszczeje. Rodzina obawia się nadchodzącej zimy i kolejnych kosztów, bo dom nadaje się do generalnego remontu.  

 

Materiał wideo dostępny na stronie "Interwencji".

red / "Interwencja"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie