Podała obiad z trujących grzybów. Jest wyrok w głośnej sprawie

Świat
Podała obiad z trujących grzybów. Jest wyrok w głośnej sprawie
PAP/EPA/JAMES ROSS
Erin Patterson została uznana za winną morderstwa trzech krewnych

Sąd w Australii uznał 50-letnią Erin Patterson za winną śmierci trzech swoich krewnych oraz próby zabójstwa kolejnego poprzez otrucie ukrytym w posiłku muchomorem sromotnikowym. Do zbrodni doszło 29 lipca 2023 roku. Sprawa wywołała szerokie poruszenie w Australii, a towarzyszący jej proces był obserwowany przez tysiące ludzi.

Do zbrodni doszło 29 lipca 2023 roku w miejscowości Leongatha, położonej kilka godzin podróży samochodem od Melbourne. 50-letnia Erin Patterson gościła w swoim domu czterech krewnych, których poczęstowała polędwicą Wellington. Mięso było zawinięte w cieście francuskim, gdzie ukryte zostały kawałki osuszonego muchomora sromotnikowego

 

W trakcie dwumiesięcznego procesu przedstawiono szereg dowodów, wedle których Patterson starannie zaplanowała zbrodnię. 50-latka przeglądała strony przyrodnicze, aby ustalić, gdzie znajdzie muchomory sromotnikowe oraz kupiła osuszacz do grzybów, który posłużył jej do przygotowania posiłku dla krewnych.

Australia: Erin Patterson uznana za winną 

Teściowe kobiety, Don i Gail Patterson, zmarli tydzień po spotkaniu na wskutek zatrucia. Trzecią ofiarą była siostra Gail, Heather Wilkinson. Jedynym ocalałym był jej mąż, Ian, który spędził kilka tygodni w szpitalu.

 

Na wczesnym etapie procesu Ian Wilkinson zeznawał, że Erin Patterson jadła z talerza o innym kolorze niż te, które podała swoim krewnym. Zdaniem prokuratorów oskarżona postąpiła w ten sposób, aby upewnić się, że nie zje zatrutego ciasta przez przypadek.

 

ZOBACZ: Nie żyje biskup z diecezji tarnowskiej Władysław Bobowski. Duchowny miał 93 lata

 

Wilkinson zeznał również, że Patterson zaprosiła swoich gości po tym, jak skłamała, że choruje na raka.

 

Ława przysięgłych wysłuchała zeznań ponad 30 innych świadków, w tym wielu specjalistów zajmujących się badaniem grzybów oraz kilku pracowników szpitala. W procesie wzięły udział również dzieci Erin w wieku 14 i 9 lat, których zeznania czasami zaprzeczały tym, które złożyła ich matka.

Zeznania Erin Patterson

Patterson twierdziła, że ona również zatruła się polędwicą Wellington, co zakwestionowała prokuratura. Pracownicy szpitala zeznali, że kobieta nie przejawiała tych samych objawów zatrucia, co jej goście. Prokuratorzy pytali Patterson, dlaczego zdecydowała się opuścić szpital bez leczenia, nawet po tym, jak usłyszała, że mogła spożyć trującego grzyba.

 

Zdaniem prokuratury Patterson opuściła szpital, ponieważ "zdała sobie sprawę z powagi jej czynu". Według nich działania kobiety pokazują, że wiedziała, że "nie spożyła trujących muchomorów sromotnikowych w przeciwieństwie do jej krewnych".

 

ZOBACZ: Łapówki i kradzież miliarda rubli. Skandal w rosyjskiej armii

 

Kolejnym dowodem w sprawie był osuszacz znaleziony na pobliskim wysypisku śmieci kilka dni po zdarzeniu. Oskarżona tłumaczyła, że pozbyła się osuszacza z obawy przed byciem oskarżoną o morderstwo pomimo że - jak twierdzi - śmierć jej bliskich była skutkiem wypadku.

 

Obrońca Patterson nazwał zarzuty prokuratury "błędnymi" oraz zwrócił się do ławy przysięgłych o rozważenie możliwości, że trujące grzyby znalazły się w jedzeniu przypadkiem. - Wiemy, że działania Erin Patterson spowodowały śmierć trzech osób i poważne zatrucie kolejnej. Jednak te osoby muszą najpierw udowodnić, że kobieta działała z premedytacją - argumentował.

Monika Bortnowska / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie