SN rozpoznaje protesty wyborcze. Są trzy pierwsze werdykty

Sąd Najwyższy na posiedzeniach jawnych rozpoznał trzy protesty przeciwko wyborowi prezydenta RP. - Naruszenia są zasadne, ale nie miały wpływu na wynik wyborów - orzekł SN. Przed budynkiem zgromadził się tłum protestujących.
W piątek Sąd Najwyższy na posiedzeniach jawnych rozpoznał trzy protesty przeciwko wyborowi prezydenta RP.
Posiedzenia odbyły się o godz. 9, 11 i 13.00. Poświęcone będą m.in. sprawom, w których zdecydowano o dopuszczeniu dowodu z oględzin kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych - m.in. z Krakowa, Mińska Mazowieckiego, Bielska-Białej i Grudziądza.
Wybory 2025. SN rozpoznaje protesty
W pierwszej kolejności SN zajął się protestem wniesionym przez Magdalenę Miazek-Mioduszewską. - Wnosząca protest zgłosiła możliwe nieprawidłowości przy sporządzaniu protokołów. (...) SN doszedł do wniosku, że skarżąca uprawdopodobniła podnoszone zarzuty - powiedział sędzia Artur Redzik.
Jak informował sędzia, są to komisje z Krakowa, Olesna, Mińska Mazowieckiego, Strzelec Opolskich, Grudziądza, Gdańska, Bielska-Białej, Tarnowa, Katowic, Tychów, Kamiennej Góry i Brześcia Kujawskiego.
ZOBACZ: Awantura o liczenie głosów po wyborach. "Tusk zrobi wszystko, aby nie uznać Nawrockiego"
Pierwszy z rozpatrywanych w piątek protestów wyborczych jest częściowo zasadny, ale stwierdzone naruszenia nie miały wpływu na wynik wyborów - oświadczył SN po godz. 10:30. Zasadne były części protestu odnośnie wszystkich komisji, oprócz komisji w Tarnowie - podano.
- Czy to były pomyłki, czy celowe działanie - to jest kwestia rozstrzygnięcia przez prokuraturę w prowadzonym przez nią postępowaniu - powiedział sędzia Artur Redzik.
Wybory prezydenckie. Nieprawidłowości w komisjach
Około godz. 12:30 przekazano wyrok w drugiej sprawie. Chodzi o protest złożony przez Mirosławę i Andrzeja Majorków. Wnoszący twierdzą, że członkowie jednej z komisji w Limanowej przekazali dokumenty o zaświadczeniu głosowania w drugiej turze, podczas pierwszej tury. W rezultacie nie mogli oddać głosu podczas drugiego głosowania.
Sędzia Joanna Lemańska uznała, że choć zarzuty mają uzasadnienie, sytuacja nie wpłynęła na wynik wyborów.
Po godz. 13 rozpoczęto rozpoznanie trzeciej sprawy. Przedstawiciel prokuratury złożył wniosek o wyłączenie sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej i przekazanie sprawy do Izby Pracy Sądu Najwyższego.
Sędzia Adam Redzik stwierdził, że podobny wniosek składał Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk. Przypomniał, że w tej sprawie SN wydał zarządzenie, w którym stwierdzono, że wniosek pozostaje bez rozpoznania. W sprawie przekazania sprawy do innej izby wniosek pozostał w aktach bez dalszych czynności, jako "sformułowany z naruszeniem" art. 7 Konstytucji RP.
Głos zabrał także szef PKW Sylwester Marciniak. - Skoro organy państwowe mają wątpliwości, co do statusu sędziów, izby, to tysiące Polaków (...), co mają pomyśleć? Zwróciłem się z apelem do prezydenta, marszałka Sejmu o uregulowanie tych kwestii, upłynęło półtora roku. Nic się nie zmieniło - mówił.
Trzecią rozpoznawaną w piątek sprawę wniosła Joanna Maj, w czasie wyborów obserwatorka społeczna z ramienia KOD. - Obywatelka podnosiła, że w jednej z komisji w Zabrzu doszło do celowego fałszowania wyborów i wnosi o stwierdzenie nieważności wyborów - przekazał sędzia Redzik.
Szef OKW w Katowicach wskazał, że wnosząca protest "wywierała presję ponownego przeliczenia głosów i dotykała kart wyborczych". Z kolei Sylwester Marciniak wskazał, że sprawa dotyczy jednego głosu i nie miała wpływu na wynik wyborów.
Sąd Najwyższy postanowił, że protest wyborczy dot. przełożenia głosu w Zabrzu, nie miał wpływu na wynik wyborów. - Zarzut (...) jest zasadny z uwagi na przypisanie Karolowi Nawrockiemu jednego ważnego głosu, oddanego na Rafała Trzaskowskiego. Lecz to naruszenie nie miało wpływu na wynik wyborów - argumentował sędzia Redzik.
Sąd Najwyższy. Protesty przed siedzibą
– Dochodzą do nas wiadomości, że Tusk i jego ekipa jutro chcą dokonać zamachu stanu. Chcą zająć Sąd Najwyższy, wyciągnąć stamtąd dokumenty i podważyć werdykt wyborów prezydenckich. Jest to zamach, który ma przekreślić nasze nadzieje na wolną i niepodległą Polskę - pisał w serwisie X Robert Bąkiewicz, organizator Marszu Niepodległości.
- Wzywam wszystkich polskich patriotów, żebyśmy pojawili się dziś pod Sądem Najwyższym - zaapelował.
Przed siedzibą SN w Warszawie w piątek rano zgromadziły się grupy protestujących. Wśród nich m.in. wspomniany Bąkiewicz i były premier Mateusz Morawiecki.
Pojawili się tam też zwolennicy protestów wyborczych, którzy mają ze sobą biało-czerwone flagi i transparenty z hasłami wzywającymi do konieczności ponownego przeliczenia głosów w wyborach prezydenckich.
Wśród demonstrantów znalazła się Katarzyna Augustynek, znana szerzej jako "Babcia Kasia". Obie manifestacje rozdziela policja.
SN rozpatruje protesty. Posiedzenia jawne
W czwartek Sąd Najwyższy otrzymał protokoły ze wszystkich sądów rejonowych, które przeliczyły głosy oddane w II turze wyborów prezydenckich w 13 obwodowych komisjach wyborczych. Na stronie internetowej sądu opublikowano również zdjęcia protokołów. Wynika z nich, że w niektórych z komisji doszło do błędów przy przyznawaniu kandydatom otrzymanych przez nich głosów.
ZOBACZ: 28 sędziów SN: Izba Kontroli Nadzwyczajnej nie jest sądem
"Do Sądu Najwyższego wpłynęły protokoły z wszystkich sądów rejonowych wykonujących odezwę Sądu Najwyższego z dn. 11 czerwca 2025 r. o przeliczenie głosów oddanych w wyborach w dniu 1 czerwca 2025 r. w 13 obwodowych komisjach wyborczych" - napisano w komunikacie opublikowanym na stronie sądu.
Jak wskazano, Sąd Najwyższy wydał zarządzenie o udostępnieniu zanonimizowanych protokołów z przeliczenia głosów przez sądy. "W większości komisji potwierdzone przez sądy nieprawidłowości/omyłki zostały dostrzeżone bezpośrednio po wyborach przez członków obwodowych komisji wyborczych oraz zostały zgłoszone Państwowej Komisji Wyborczej. Potwierdzenie ich wymagało jednak ponownego przeliczenia głosów" - czytamy.
SN. Protokoły z oględzin kart opublikowane
Na stronie SN opublikowano protokoły z oględzin kart do głosowania z obwodowych komisji wyborczych: nr 95 w Krakowie, nr 3 w Oleśnie, nr 13 w Mińsku Mazowieckim, nr 9 w Strzelcach Opolskich, nr 25 w Grudziądzu, nr 17 w Gdańsku, nr 30 i 61 w Bielsku-Białej, nr 10 w Tarnowie, nr 53 w Katowicach, nr 35 w Tychach, nr 6 w Kamiennej Górze oraz nr 4 w Wieńcu (gm. Brześć Kujawski).
W protokole z oględzin kart z obwodowej komisji wyborczej nr 95 w Krakowie wskazano, że błędnie przypisano Nawrockiemu 1132 głosy, a Trzaskowskiemu - 540 głosy, choć w rzeczywistości Trzaskowski uzyskał ich 1132, a Nawrocki - 540. Do podobnego błędu polegającej na odwrotnym przypisaniu liczby głosów doszło w komisji nr 25 w Grudziądzu, gdzie po przeliczeniu kart okazało się, że na Nawrockiego oddano 324 głosy, a na Trzaskowskiego - 504.
ZOBACZ: Nieprawidłowości w warszawskiej komisji wyborczej. W worku znaleziono niezabezpieczone karty
Z protokołu dotyczącego oględzin kart z obwodowej komisji wyborczej nr 3 w Oleśnie wynika, iż Trzaskowskiemu przypisano o jeden głos za mało, a Nawrockiemu - o jeden głos za dużo. Z kolei np. w protokole dotyczącym komisji nr 10 w Tarnowie napisano, że po przeliczeniu głosów obaj kandydaci dostali ich tyle, ile wpisano w protokole głosowania, czyli Nawrocki - 317, a Trzaskowski - 363.
Odnosząc się do nieprawidłowości, SN wskazał, że podobne "incydentalne przypadki" zdarzały się już w poprzednich latach. "Przykładowo, w dniu 8 lipca 2010 r. jeden z obywateli złożył protest wyborczy (sygn. akt III SW 166/10), w którym wniósł o 'korektę wyników liczbowych II tury wyborów na Prezydenta, ze względu na pomyłkę obwodowej komisji nr 759 w Warszawie, polegającą na niepoprawnym wpisaniu na protokole z wynikami wyborów przy nazwisku Kaczyński Jarosław Aleksander liczby głosów 681, a przy nazwisku Komorowski Bronisław Maria liczby głosów 246'" - podano.