Walki protestujących z Gwardią Narodową. Napięta sytuacja w USA

Świat
Walki protestujących z Gwardią Narodową. Napięta sytuacja w USA
PAP/EPA/CAROLINE BREHMAN
Protesty w Los Angeles

W Los Angeles od piątku trwają protesty przeciwko polityce migracyjnej administracji USA. Według agencji AP zamieniają się one w walki między cywilami, a Gwardią Narodową wysłaną w tamte rejony przez Donalda Trumpa. Obydwie strony decydują się na coraz poważniejsze rozwiązania.

Protesty w Los Angeles zamieniły się w walki z siłami bezpieczeństwa - relacjonuje agencja AP. W mieście tysiące ludzi wyszło na ulice w sprzeciwie wobec decyzji o wysłaniu do Los Angeles Gwardii Narodowej dla stłumienia demonstracji wywołanych antyimigrancją polityką administracji USA.

 

ZOBACZ: Kamala Harris komentuję decyzję Trumpa. "Okrutna i wykalkulowana"

 

Demonstracje trwają od piątku. W ich centrum jest Los Angeles. Do starć doszło także w San Francisco, w którym aresztowano 60 osób. Do najpoważniejszych incydentów doszło ostatniej nocy przy autostradzie 101, gdzie wzniesiono barykady, a w funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa poleciały fajerwerki. Policjanci musieli schować się pod jednym z wiaduktów przed demonstrantami.

Protesty w USA. Zamieszki przerodziły się w walki

W niedzielę po południu protestujący zgromadzili się także przed aresztem w Los Angeles i skandowali do Gwardii Narodowej "Wstydźcie się" - podała stacja NBC News. Wykrzykiwano też hasła solidarności z imigrantami.

 

Agencja AP oceniła, że niedziela była najbardziej intensywnym dniem protestów, które ciągnęły się przez noc na poniedziałek. W późnych godzinach wieczornych komenda policji Los Angeles (LAPD) ogłosiła, że wszelkie zgromadzenia są nielegalne i muszą zostać rozwiązane

 

ZOBACZ: Porażające słowa Donalda Trumpa o Ukraińcach. "Dali Putinowi powód, aby ich zbombardował"

 

Siły bezpieczeństwa tłumaczą, że reagowały agresją na agresję podczas demonstracji - podała Associated Press. W niedzielę demonstranci zablokowali główne arterie Los Angeles. W odpowiedzi policja użyła gazu łzawiącego, pocisków gumowych i granatów hukowych. Demonstranci podpalali samochody.

 

W trakcie zamieszek ucierpiało także przynajmniej dwoje dziennikarzy. Brytyjski fotograf Nick Stern został raniony gumowym pociskiem w nogę. Podobnego urazu doznała Lauren Tomasi, reporterka z Australii. Podczas relacji dla telewizji Nine News, również została raniona pociskiem wystrzelonym przez jednego z policjantów.

 

Konsulat ChRL w Los Angeles wydał komunikat przeznaczony do swoich obywateli, aby zachowali ostrożność i śledzili na bieżąco informacje o rozwoju sytuacji.

Zamieszki w Los Angeles. Konsulat Chin apeluje do obywateli

Prezydent Trump zdecydował o wysłaniu do hrabstwa dwóch tys. żołnierzy Gwardii Narodowej w sobotę. Powodem działań były prostesty przeciwko działaniom funkcjonariuszy Urzędu ds. Imigracji i Egzekwowania Ceł (ICE). Protesty wybuchły w piątek po obławie przeprowadzonej przez agentów ICE na hurtownię odzieży. Aresztowano wówczas 44 imigrantów.

 

ZOBACZ: Musk na celowniku Trumpa. "Przyjrzymy się wszystkiemu"

 

Gubernator Kalifornii Gavin Newsom, polityk Partii Demokratycznej, ocenił, że prezydent wysłał Gwardię Narodową do Los Angeles, by wywołać kryzys i zasiać chaos. Newsom i burmistrzyni Los Angeles Karen Bass zaznaczyli, że decyzja wysłaniu Gwardii Narodowej ingeruje w niezależność stanu Kalifornia.

 

bp / mjo / pap/polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie