Wyremontowali, a teraz muszą odejść. Dwa tygodnie na wyprowadzkę

Państwo Gołkowie zaciągnęli kredyt i wyremontowali swoją część domu komunalnego w Brańsku. Regularnie opłacali rachunki. Szczęśliwe życie skończyło się wraz z pismem urzędników, którzy dali im dwa tygodnie na wyprowadzkę. Twierdzą, że dom grozi zawaleniem. Czy na pewno? Materiał "Interwencji".
- Trudno jest tak powiedzieć z dnia na dzień, jak to zrobiła pani burmistrz: idź sobie… Poczułam się jak zbity pies - komentuje Marta Gołko.
Państwo Gołkowie z Brańska na Podlasiu. Pięcioosobowa rodzina mieszka w lokalu komunalnym. I choć państwo Gołkowie opłacali wszystkie rachunki i dbali o mieszkanie, teraz mogą stracić dach nad głową.
- Żyjemy w zawieszeniu, dziś mieszkamy, a jutro może pod mostem będziemy. Nic nie wiemy - alarmuje Marta Gołko.
- Jesteśmy normalnymi ludźmi i zasługujemy na normalne życie. Ja zasługuję na normalne życie, tym bardziej że dopiero je zaczynam, a okazuje się, że zaraz nie będę miał gdzie mieszkać. Zamiast do szkoły, będę musiał chodzić do pracy - wskazuje Szymon, syn państwa Gołków.
Rodzina straciła dom w pożarze. Zastępczy wymagał remontu
Państwo Gołkowie mają troje dzieci. Pan Piotr pracuje w tartaku, a pani Marta jest opiekunką osób starszych. Tuż po ślubie nie stać ich było na kupno mieszkania, więc wynajęli lokal komunalny. Wzięli kredyt i go wyremontowali. Nie cieszyli się nim jednak długo, bo kilka miesięcy później w pożarze stracili wszystko.
- Uciekaliśmy z moją mamą przez okno, nie mieliśmy innego wyjścia. Uciekaliśmy z małymi dziećmi - wspomina Marta Gołko.
Po pożarze początkowo rodzina mieszkała w ośrodku kultury. Potem padła propozycja zamieszkania w połowie drewnianego domu, który wymagał gruntownego remontu. Ale pogorzelcy nie mieli wyjścia. Rodzina znów zapożyczyła się i dom wyremontowała.
ZOBACZ: Piaskarką w zabytki. Niebywała renowacja na Podkarpaciu
- Wszystko sami robiliśmy: podłogi, ściany ocieplałem, płaty gipsowe kręciłem, drzwi, sufity, okna wymieniałem. Wszystko sam robiłem - opowiada Piotr Gołko.
- Włożyliśmy dużo pieniędzy, spłacaliśmy jeden kredyt, który zaciągnęliśmy na tamten dom, drugiego nam nie chcieli udzielić, by ten wyremontować, więc tata wziął dla nas - podkreśla Marta Gołko.
- Oni nie liczą, że to nieruchomość komunalna, oni liczą, że tu mieszkają i muszą dbać o to, bo to zostało im dane i dbają, chcą dbać. Wystąpili też o wykup tego lokalu, pani burmistrz powiedziała, że potrzeba 500 tysięcy zł - dodaje kuzynka pani Małgorzata.
Sprzeczne opinie rzeczoznawców
Państwo Gołkowie przez prawie 20 lat dbali o dom i działkę komunalną. Opłacali wszystkie rachunki. Żyli skromnie, ale szczęśliwie. Wszystko układało się dobrze do listopada zeszłego roku. Wtedy otrzymali pismo, że mają się wyprowadzić z domu w ciągu dwóch tygodni. Według rzeczoznawcy budowlanego mieszkanie w nim zagraża życiu.
- Pochodził po podwórku: to rozebrać, tamto rozebrać i plac do sprzedania. Taka była jego ocena. Asystentowi powiedział, żeby zrobił kilka zdjęć i to wszystko. To jest inżynier? Ja nie wiem, czy on podstawówkę skończył, a inżynierem się przedstawia - komentuje Piotr Gołko.
- Czas na opuszczenie domu to niespełna dwa tygodnie, więc poczułam ogromną niesprawiedliwość - dodaje Natalia, córka małżeństwa.
ZOBACZ: Auta z komisu nie nadają się do jazdy. Dziesiątki poszkodowanych
Rodzina zaczęła walczyć z urzędnikami. Sama powołała rzeczoznawcę, a ten stwierdził, że dom nie grozi zawaleniem.
- Rzeczoznawca wszędzie wchodził, zdjęcia robił, wszystko mierzył. Gdyby ich miał rację, to dlaczego nam nie chcą przedstawić swojego pisma, protokołu? Coś tu jest nie halo, oni nawet adwokatowi nie odpowiedzieli, jak się zwrócił z pismem, żeby przedstawili ten protokół - zaznacza Piotr Gołko.
Kolejny lokal również wymaga remontu
Rodzina otrzymała propozycje lokalu. Jednak bez łazienki i znowu do remontu.
- Ustawy, wszystkie uchwały, przepisy mówią, że każde mieszkanie socjalne czy komunalne ma minimum socjalne. A to minimum socjalne jest w ustawie wyraźnie określone, to doprowadzenie wody i łazienka - podkreśla pani Małgorzata, kuzynka rodziny.
- Lepiej być patologią, tacy ludzie są lepiej traktowani niż my - dodaje Natalia, córka państwa Gołków.
- Oni jak zaczęli pokazywać nam te mieszkania, to tam słomę tylko wrzucić i świnie wpuścić. Taki jest stan tych mieszkań, a oni ludziom każą mieszkać - komentuje Piotr Gołko.
ZOBACZ: Quady rozjeżdżają Podhale. Górale uruchomili podniebne patrole
Ekipa "Interwencji" postanowiła z rodziną Gołków interweniować w Urzędzie Miasta w Brańsku:
Pani Natalia: Mamy swój protokół, państwo macie swój, coś z tym trzeba zrobić, któryś jest kłamstwem dla mnie.
Agata Puchalska, burmistrz Brańska: Myślę, że dawano domy nieodpowiednie, nieprzystosowane do tego, które powinny być dalej dopuszczone do użytku w zamian za to, że ci ludzie będą przeprowadzać remonty bieżące, bo nie można tego remontem nazwać.
Reporter: Skoro jedna ekspertyza mówi, że nie da się mieszkać, a druga, że da się, to dlaczego pani wierzy w jedną?
Burmistrz: Wierze w tę, która była wykonana na zlecenie urzędu. Ta druga była wykonana po tej pierwszej, na zlecenie pani Marty.
Pani Marta: Ja nie chcę, byście mi tam coś robili, ja ten dom i ten kawałek placu mogłabym kupić za godziwą cenę. Z czasem z tego domu bym laleczkę zrobiła.
- Z przepisów prawa budowlanego wynika, że muszą być robione przeglądy raz do roku i na wiosnę były takie przeglądy robione przez osoby uprawnione. Mieszkanie w tych budynkach w żaden sposób nie zagrażało życiu i zdrowiu - usłyszała "Interwencja" z kolei od byłego burmistrza Brańska Eugeniusza Koczewskiego.
"Będziemy walczyć do końca"
Po interwencji dziennikarzy w urzędzie jedno jest pewne: jeśli rodzina trafi do innego lokalu, będzie on w pełni wyremontowany. A być może uda się, że państwo Gołkowie zostaną nawet w swoim domu.
- Gdybym wiedziała, że coś takiego mnie spotka, ja tyle domów dla urzędu miasta wyremontowałam… Już bym kredyt spłaciła do tej pory, to jest mój błąd - mówi pani Marta.
- Będziemy walczyć do końca o nas i o ten dom - zapowiada Szymon, syn państwa Gołków.
Materiał wideo "Interwencji" można obejrzeć TUTAJ.
Czytaj więcej