"Smok Wawelski porwany". Nietypowy apel prezydenta Krakowa 

Polska
"Smok Wawelski porwany". Nietypowy apel prezydenta Krakowa 
X / Aleksander Miszalski / Miasto Kraków
Prezydent Krakowa apeluje o oddawanie głosów na występ Polki

"Uwaga! We wczesnych godzinach porannych zaginął Smok Wawelski. Trwa ustalanie okoliczności tego zdarzenia" - ogłosił w mediach społecznościowych prezydent Krakowa. Lokalne media błyskawicznie ruszyły na poszukiwanie symbolu miasta. Prawda okazała się... prozaiczna i mocno muzyczna.

Zobacz więcej

Konkurs Piosenki Eurowizji jest organizowany każdego roku od 1956. W sobotę w Bazylei odbędzie się finał, w którym wystąpi Justyna Steczkowska z piosenką "Gaja". 

 

Zasady są proste: część punktów przyznaje jury, ale wpływ na ostateczny wynik mają również głosujący widzowie. Nie można jednak głosować na swojego reprezentanta, więc w Polsce nie można oddać głosu na Steczkowską. 

 

Dlatego prezydent Krakowa w nietypowy sposób zaapelował, by oddawać głos na "Gaję" poza granicami kraju. Do informacji o porwaniu Smoka Wawelskiego opublikował nagranie, w którym stwierdził, że smoka ostatni raz widziano w Bazylei.

Eurowizja 2025. Prezydent Krakowa apeluje o głosy 

- Otrzymałem list od porywaczy. Żądają, by każdy europejski kraj oraz Australia, przyznał Polsce 12 punktów w tegorocznej edycji Eurowizji. W przeciwnym razie smok nie wróci - mówił Aleksander Miszalski.  

 

Samorządowiec zaapelował o głosy do Polonii i wyraził nadzieję, że Kraków będzie kolejnym gospodarzem Eurowizji. Konkurs organizowany jest zawsze w tym kraju, z którego pochodzi zwycięzca poprzedniej edycji konkursu. 

 

ZOBACZ: Justyna Steczkowska gwiazdą Roztańczony PGE Narodowy

 

Do akcji odniosła się również Justyna Steczkowska. - Jest afera w Krakowie, zniknął Smok Wawelski. Widziałam go jeszcze wczoraj w Bazylei, jak śpiewałam swoją piosenkę "Gaja". Leciał z tyłu, za mną - podkreśliła artystka. Smok jest jednym z motywów występu Steczkowskiej. 

 

- Myślałałam, że chciał mnie pożreć, ale on szepnął mi do ucha: przekaż wszystkim, że jestem w Bazylei, bo chronię "Gaję". Wrócę tylko wtedy, jeśli w każdym kraju, gdzie Polonia potęgą, przesłanych zostanie mi 12 łowiecek. Jeśli nie, do Krakowa nie wracam - opowiadała, apelując o oddanie głosu. 

jk/pbi / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie