Piaskarką w zabytki. Niebywała renowacja na Podkarpaciu

Polska
Piaskarką w zabytki. Niebywała renowacja na Podkarpaciu
"Interwencja"
Piaskarką w zabytki. Niebywała renowacja na Podkarpaciu

Skandaliczna renowacja zabytków na Podkarpaciu. Gmina Krempna za publiczne pieniądze zleciła odnowienie dziesiątek krzyży i kapliczek. Zleciła lokalnej firmie, która przy użyciu piaskarki zniszczyła te unikaty kultury łemkowskiej. - Teraz to jest pomnik głupoty tych, którzy się do tego przyłożyli - komentuje Tadeusz Łopatkiewicz, etnograf i były konserwator zabytków. Materiał "Interwencji".

Zobacz więcej

- To była też jedna z lepiej zachowanych kapliczek, a w tym wypadku wykonawca tych prac posłużył się piaskarką, którą usunął... Najlepiej o stopniu zniszczenia świadczy sama rzeźba, która utraciła wszystkie… walory rzeźby. Ten Chrystus właściwie nie ma twarzy - opowiada Szymon Modrzejewski, stojący przy krzyżu z 1943 r.

Gmina Krempna. Renowacja uszkodziła kilkadziesiąt krzyży i kapliczek

Gmina Krempna na Podkarpaciu za publiczne środki miała wykonać remont przydrożnych krzyży i kapliczek. Wskutek nieudolnego działania 37 z nich zostało uszkodzonych, niektóre nieodwracalnie. Zdewastowane obiekty to unikaty kultury łemkowskiej. Od blisko 40 lat społecznie remontował je Szymon Modrzejewski ze Stowarzyszenia Magurycz.

 

- Nikt nie zadał sobie trudu, żeby sprawdzić, czy obiekty, które widnieją w tym spisie, w ogóle wymagają takich prac. Czy wymagają i jakich prac ewentualnie wymagają, ale to nie należy do obowiązków Urzędu Ochrony Zabytków - mówi Szymon Modrzejewski. 

 

- Tak się piaskuje wielkie stalowe konstrukcje, mosty - dodaje. 

 

ZOBACZ: Żyją w szokujących warunkach. Obok postawiono blok komunalny

 

- Nie przyszło mi do głowy, że nastąpią czasy, w których tak potraktowane zostaną zabytki kamienne, które nie wymagały żadnych prac. Natomiast nieszczęście polega na tym, że od braku pieniędzy na zabytki gorszy jest tylko ich nadmiar - komentuje Tadeusz Łopatkiewicz, etnograf i były konserwator zabytków.

 

Szymon Modrzejewski pokazał ekipie "Interwencji" kolejny zniszczony zabytek. - Kapliczkę postawiła rodzina Czyczłów w 1916 roku, będąc pod wrażeniem I wojny światowej, która się przytoczyła przez te tereny - opowiada.

"Nie było w przetargu, żeby mieć doświadczenie"

Pieniądze na remont zabytków gmina dostała z programu Polski Ład. Program prac konserwatorskich zakładał, że za 130 tys. zł zostaną wyremontowane aż 42 obiekty. Konserwator nie musiał nadzorować, bo zabytki nie były w rejestrze. Przetarg wygrał miejscowy przedsiębiorca Maciej A.

 

Reporterka: Pan uważa, że one zostały zniszczone, czy nie?

 

Maciej A.: Wie pani co, może niektóre żeśmy za mocno zpiaskowali, ale nikt tego nie chciał zrobić specjalnie.

 

Reporterka: Miał pan doświadczenie wcześniej w renowacji takich...

 

Maciej A.: Nie, nie mam...

 

Reporterka: To czemu pan wystartował w takim przetargu?

 

Maciej A.: Wie pani co, nie było w przetargu, żeby mieć doświadczenie.

 

Reporterka: Nie było?

 

Maciej A.: Nie było. Oni nie wymagali doświadczenia. (…) Jest na przykład siedem czy osiem, czy 12 warstw położonych lakieru przez ludzi na kamień, który ma tyle lat, tak naprawdę, gdzie łupinki z lakierem odchodzą pod paznokciem. Jak można to zrobić, żeby tego nie uszkodzić?

 

- Można to zrobić nieinwazyjnie, w tym rozumieniu, że można ją zdjąć, nie uszkadzając powierzchni kamienia, tylko wymaga bardzo dużo, dość trudnej pracy - komentuje  Szymon Modrzejewski. 

 

- Jeśli zniszczono napisy inskrypcji, jeśli zatarto daty, zniszczono szczegóły rzeźby ukrzyżowanego, to bardzo przepraszam, co z tym można zrobić? Ja szczerze mówiąc nie wiem. Najlepiej byłoby po cichu usunąć, bo to jest pomnik głupoty tych, którzy się do tego przyłożyli - komentuje etnograf Tadeusz Łopatkiewicz.

Zniszczone zabytki na Podkarpaciu. Gmina wdrożyła "program naprawczy"

Prace remontowe wstrzymano, ale gmina nie wypowiedziała umowy wykonawcy. Żeby mógł otrzymać wynagrodzenie, jego pracę musi odebrać i zaakceptować Podkarpacki Wojewódzki Konserwatora Zabytków.

 

- Ja sobie nie wyobrażam, żeby nastąpił odbiór pozytywny. W wyniku takiego odbioru zostanie oficjalnie w protokole ujawnione zniszczenie zabytku i będzie podstawa na pewno do niezapłacenia takiej firmie - tłumaczy Adam Sapeta, Podkarpacki Wojewódzki Konserwator Zabytków.

 

Reporterka: A czy to nie jest tak, że ten przedsiębiorca powinien ponieść odpowiedzialność i zapłacić za to, co zniszczył?

 

Konserwator: Oczywiście, dlatego rozmawialiśmy o tym, że będzie sprawa skierowana do prokuratury.

 

Reporterka: Czy pan powoła rzeczoznawcę z ministerstwa do oceny szkód?

 

Konserwator: Być może tak będzie.

 

- Ja cały czas wierzę, że to się da naprawić. I takie jest stanowisko pani konserwator, autorki programu prac konserwatorskich, że da się to odtworzyć, da się to zrobić, nadbudować, odtworzyć te napisy, które zostały za mocno wypiaskowane. Nie mamy jeszcze skończonych tych prac, czyli wykonawca powinien wywiązać się z umowy - mówi Katarzyna Maciejczyk, wójt Gminy Krempna.

 

- Nie widzę możliwości, żeby można było coś z tym zrobić, poza tym, że na podstawie zdjęć, można wykonać kopię tej rzeźby. Natomiast wszelkie próby uzupełniania tego, co tutaj zniknęło, z mojego punktu widzenia, są skazane na niepowodzenie. Nie bardzo wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek konserwator dzieł sztuki chciał się tego podejmować, bo to będzie kwestia ulepienia tego Chrystusa od nowa - ocenia  Szymon Modrzejewski.

 

Materiał wideo "Interwencji" można obejrzeć TUTAJ

 

Po dewastacji na skutek nieudolnego czyszczenia gmina wynajęła panią konserwator, która napisała program naprawczy. Nie chciała oficjalnie się wypowiadać.

 

- Z tego co ja tam słyszałam i zobaczyłam, wygrała przetarg firma budowlana, która nie miała może doświadczenia. Spotkali się z trudnym tematem, bo tam było dużo zacierek cementowych, a usunąć to ciężko jest, żeby nie uszkodzić warstwy historycznej. Nie ma w tym nic skomplikowanego, wszystko jest do zrobienia. Po prostu wydaje mi się, że nie ma tutaj o co afery robić - powiedział konserwator zabytków.

Zniszczone zabytki to unikaty kultury łemkowskiej

Pisarz Andrzej Stasiuk od kilkudziesięciu lat mieszka w łemkowskiej wsi. Natalia Małecka-Nowak jest przewodniczącą Łemkowskiego Stowarzyszenia Ruska Bursa w Gorlicach. Oboje nie zgadzają się, by bagatelizować sprawę dewastacyjnej renowacji.

 

- Na obszarze Gminy Krempna przed wojną było 6800 Łemków, obecnie jest 48. Łemków praktycznie nie ma, zostały po nas jakieś zabytki materialne, zabytki w postaci tych krzyży, których teraz już też prawie nie będzie, ponieważ na skutek tej dewastacyjnej renowacji przyspieszono ich degradację - mówi Natalia Małecka-Nowak, członek Łemkowskiego Stowarzyszenia Ruska Bursa w Gorlicach.

 

ZOBACZ: Dramat ratowników. Ich karetka doszczętnie spłonęła

 

- Chyba w ogóle warto dbać o tak zwane dziedzictwo, bo potem nie wiemy, kim jesteśmy, nie można żyć tylko jednorazowymi chińskimi podróbkami. Historia się liczy, zwłaszcza taka artystyczna i taka trudna jak tutaj. Ona jest trudna po prostu, dla niektórych tragiczna wręcz. Mi zależy, żeby ta pamięć trwała, bo jak się zapomina, to się robi głupoty jeszcze raz - komentuje pisarz Andrzej Stasiuk.

 

- Gdy zniknął te krzyże, znikną ostatnie ślady naszej obecności - dodaje Natalia Małecka-Nowak.

Małgorzata Pietkiewicz / "Interwencja"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie