Stanowski złamał zasady debaty? Chodzi o gadżety w studiu

Wygląda na to, że Krzysztof Stanowski złamał zasady debaty prezydenckiej. Kandydat niezależny postawił na swoim pulpicie kilkanaście flag różnych państw, społeczności i instytucji, chociaż gadżety w studiu były zakazane. - Jakbyście chcieli, to możecie korzystać - zaproponował kontrkandydatom Stanowski. Na jego ofertę przystał Artur Bartoszewicz.
Krzysztof Stanowski postawił na swoim pulpicie kilkanaście flag. Wśród nich była m.in. flaga Polski, Niemiec, Unii Europejskiej, środowisk LGBT i międzynarodowy symbol medyków.
ZOBACZ: Debata prezydencka 2025. Eksperci o strategiach kandydatów
Przypomnijmy, że zgodnie z regulaminem ustanowionym przez Polsat News, TVN24 i TVP przy współudziale sztabów, na debacie obowiązuje zakaz korzystania przez kandydatów z telefonów, notatek, gadżetów oraz jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz.
WIDEO: Stanowski złamał zasady debaty? Chodzi o gadżety w studiu
- Tak, przede mną stoi dużo flag, gadżetów. Poważna debata, podobno nie można mieć gadżetów. Pierwszy raz podczas tych wyborów telewizja zaprosiła kandydatów. Jakbyście chcieli, to możecie korzystać, możecie sobie te flagi brać, może dla siebie, czy po to, żeby zaorać kontrkandydata, śmiało - zaoferował Stanowski.
Debata w TVP. Zamieszenie wokół flag Stanowskiego. Podszedł do niego Bartoszewicz
Z propozycji Stanowskiego postanowił skorzystać jeden z kandydatów. - Panie Krzysztofie, jeżeli pan pozwoli, ja skorzystam z okazji i uwolnię flagę Rzeczpospolitej od tego cyrku - zwrócił się do niego Artur Bartoszewicz.
Po chwili podszedł do Stanowskiego i zaczął wyciągać ze stojaka polską flagę, która była połączona z inną. Gdy mu się to udało, zabrał ją i postawił u siebie. - Widzicie państwo, że flaga jest już bezpieczna - oświadczył podczas zadawania pytania.

Czytaj więcej