Konsulat Rosji w Krakowie zostanie zamknięty. W tle sprawa podpalenia przy ul. Marywilskiej

aktualizacja: Polska
Konsulat Rosji w Krakowie zostanie zamknięty. W tle sprawa podpalenia przy ul. Marywilskiej
PAP/Leszek Szymański
Szef MSZ Radosław Sikorski

Szef MSZ Radosław Sikorski zdecydował o wycofaniu zgody na działanie konsulatu Rosji w Krakowie. Służby mają dowody na udział rosyjskich służb w podpaleniu centrum handlowego przy ul. Marywilskiej w Warszawie. Ambasador Federacji Rosyjskiej został wezwany do resortu spraw zagranicznych.

Informację na ten temat przekazał w serwisie X Radosław Sikorski:

 

"W związku z dowodami, że to rosyjskie służby specjalne dokonały karygodnego aktu dywersji wobec centrum handlowego przy Marywilskiej, podjąłem decyzję o wycofaniu zgody na działanie konsulatu Federacji Rosyjskiej w Krakowie" - napisał szef MSZ.

 

- Ambasador Federacji Rosyjskiej został zaproszony dziś o g. 15 do ministerstwa - przekazał rzecznik MSZ Paweł Wroński. Podczas spotkania strona rosyjska otrzyma notę o cofnięciu zgody na funkcjonowanie konsulatu. Termin wyznaczony stronie rosyjskiej na zamkniecie placówki dyplomatycznej będzie nie krótszy niż 30 dni.

 

Poza ambasadą w Warszawie Federacja Rosyjska dysponuje w Polsce konsulatami w Gdańsku i Krakowie. W październiku zeszłego roku szef polskiego MSZ zdecydował o wycofaniu zgody na działania konsulatu w Poznaniu.

Kraków. Konsulat Rosji zostanie zamknięty

- Innej decyzji być nie mogło - skomentował w Polsat News prof. Daniel Boćkowski. - W momencie, gdy mamy potwierdzenie, że Federacja Rosyjska stosuje działania dywersyjne. Kiedy widzimy, że są to działania wrogie wobec państwa polskiego, konsulat to jest coś, co można z powodzeniem zamknąć jako dowód naszej złości, oburzenia.

 

ZOBACZ: Poznali plany Rosjan. Amerykańska ambasada ostrzega swoich obywateli

 

- To spowoduje natychmiast reakcję odwetową - stwierdził. Według eksperta Rosjanie prawdopodobnie zamkną któryś z działających jeszcze w Rosji polskich konsulatów. 

 

- Powinno się obniżyć stosunki dyplomatyczne po podjęciu takiego działania - dodał Boćkowski.

Warszawa. Rok od pożaru przy ul. Marywilskiej

Premier Donald Tusk ujawnił w niedzielę w mediach społecznościowych, kto stał za pożarem hali handlowej na ul. Marywilskiej w Warszawie, do którego doszło 12 maja ub.r. 

 

"Wiemy już na pewno, że wielki pożar na Marywilskiej był efektem podpalenia na zlecenie rosyjskich służb. Działania koordynowane były przez osobę przebywającą w Rosji. Część sprawców przebywa już w areszcie, reszta została zidentyfikowana i jest poszukiwana. Dopadniemy wszystkich" - napisał na platformie X szef polskiego rządu.

 

ZOBACZ: Tusk o pożarze na Marywilskiej. "Podpalenie na zlecenie rosyjskich służb"

 

Oględziny pogorzeliska trwały łącznie 121 dni. Brało w nich udział 55 prokuratorów i 100 policjantów, wspieranych przez ekspertów i techników. W sprawie przesłuchano 70 świadków oraz 530 pokrzywdzonych.

 

Ustalono, że podpalenie było kierowane przez osobę przebywającą w Federacji Rosyjskiej, ale sprawców jest więcej. Część z nich znajduje się w areszcie. Pozostali są identyfikowani przez polskie służby. "Prokuratura, Policja i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego kontynuują czynności śledcze i operacyjne mające na celu ich ujęcie" - czytamy w oświadczeniu ministra sprawiedliwości Adama Bodnara i ministra spraw wewnętrznych i administracji, koordynatora służb specjalnych Tomasza Siemoniaka.

Warszawa. Pożar centrum handlowego Marywilska 44

Do pożaru centrum handlowego Marywilska 44 doszło 12 maja 2024 roku. Ogień rozprzestrzenił się na cały kompleks, niszcząc go doszczętnie. Spłonęło 1400 sklepów i punktów usługowych.

 

Zgłoszenie otrzymano o 3:30 nad ranem, a już po 11 minutach pierwsze zastępy straży były na miejscu. Wówczas - jak informowały służby - znaczna część centrum handlowego była już zajęta ogniem. Tuż po pożarze ustalono, że stało się tak dlatego, że pożar wybuchł w kilku miejscach jednocześnie.

 

ZOBACZ: Kto odpowiada za pożar przy Marywilskiej? Stanowcze zdanie ministra

 

W działania zaangażowanych było 88 pojazdów i 254 strażaków, w tym specjalistyczna grupa ratownictwa chemiczno-ekologiczego (SGRChem).

 

W dogaszaniu obiektu brało udział ponad 100 strażaków. Jeszcze cztery dni po pożarze, jeden ze strażników miejskich zauważył dym wydobywający się z pogorzeliska.

Anna Nicz / PAP/Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie