Zwrot ws. ceł na zagraniczne filmy. "Decyzja nie została jeszcze podjęta"

Kultura
Zwrot ws. ceł na zagraniczne filmy. "Decyzja nie została jeszcze podjęta"
PAP/EPA/CHRIS KLEPONIS / POOL
Prezydent Trump zapowiedział 100 proc. cła na zagraniczne filmy

Po zapowiedzi prezydenta Trumpa o nałożeniu 100-procentowych ceł na zagraniczne filmy i spadków giełdowych notowań studiów filmowych Biały Dom wydał oświadczenie. Podano, że decyzja w tej sprawie nie została jeszcze podjęta. Gdyby to się jednak stało, to branża alarmuje, że oznaczałoby potężne straty dla przemysłu filmowego w Wielkiej Brytanii, Australii i Nowej Zelandii.

Kursy akcji Netflixa, Disneya, Warner Bros., Discovery, Paramount i Comcast znacząco spadły, co było reakcją na deklaracje Trumpa, który postanowił "ratować Hollywood" i nałożyć cła na zagraniczne filmy - podaje CNBC.

 

Brytyjski przemysł filmowy ocenia, że wprowadzenie taryf byłoby dla niego nokautem, a Australia i Nowa Zelandią chcą wesprzeć rodzimą produkcję.

 

Nie jest jasne, jakie produkcje mają zostać obłożone podatkami Trumpa i kto ostatecznie zapłaci te cła, skoro ze względu na lokacje, koszty produkcji, bazę produkcyjną czy ulgi podatkowe wiele hollywoodzkich filmów jest kręconych za granicą, często w wielu krajach naraz.

"Zmiotą brytyjski przemysł filmowy i jego pracowników"

Brytyjski dziennik "Guardian" relacjonuje, że według przedstawicieli tamtejszego przemysłu filmowego i związków zawodowych cła Trumpa doprowadzą do nokautu branży.

 

W brytyjskich studiach produkuje się wiele amerykańskich filmów; ostatnio powstały tam takie przeboje, jak "Barbie", seria "Mission Impossible", czy filmy z cyklu "Gwiezdne wojny".

 

ZOBACZ: Hollywood w strachu. Donald Trump bierze się za filmy

 

Ważny przedstawiciel brytyjskiego kina powiedział "Guardianowi" o cłach Trumpa: "jeśli wejdą one w życie (...), to zmiotą brytyjski przemysł filmowy i jego pracowników (...). Jeśli obejmą też (formy) telewizyjne, to możemy zabrać zabawki i iść do domu".

 

James Firth z parlamentarnej komisji kultury i mediów ocenił, że taryfy na brytyjską produkcję filmową zniszczą miejsca pracy w Wielkiej Brytanii, ale też zaszkodzą studiom amerykańskim, które w znacznym stopniu wykorzystują wykwalifikowanych brytyjskich specjalistów z branży filmowej i "światowej klasy" studia oraz popularne lokacje.

 

Reuters wyjaśnia, że Australia i Nowa Zelandia stały się w ostatnich latach ulubionymi lokacjami hollywoodzkich producentów, zarówno ze względu na krajobrazy, jak i niższe koszty produkcji niż w USA oraz dotacje rządów i władz regionalnych.

 

ZOBACZ: 100-procentowe cła na filmy spoza USA. Donald Trump zdecydował

 

W Australii realizowane są na przykład filmy z serii "Matrix", jest to też stała baza produkcyjna studia Marvel. Nowa Zelandia stała się ważnym centrum produkcyjnym odkąd Peter Jackson zrealizował tam swą trylogię "Władca pierścieni". Hollywoodzkich producentów przyciągają tam m.in. bardzo liczni wysoko wykwalifikowani specjaliści od różnych etapów produkcji filmowej, a także nowoczesne studia postprodukcyjne i firmy specjalizujące się w efektach specjalnych.

Canberra i Wellington będą walczyć. Trump mówi o "bezpieczeństwie narodowym" 

Minister spraw zagranicznych Australii Tom Burke oznajmił, że rozmawiał już z przedstawicielami krajowej branży filmowej na temat pomysłu Trumpa. Nikt nie powinien wątpić, że jednoznacznie staniemy po stronie praw australijskiego przemysłu ekranowego - głosi oświadczenie wydane przez Burke‘a.

 

Premier Nowej Zelandii Christopher Luxon oświadczył na konferencji prasowej, że jego rząd "rzecz jasna będzie adwokatem i rzecznikiem" krajowego sektora filmowego.

 

ZOBACZ: Hollywood w strachu. Donald Trump bierze się za filmy

 

Trump napisał w niedzielę na platformie Truth Social: "Amerykański przemysł filmowy umiera bardzo szybko (...) Hollywood i wiele innych części Stanów Zjednoczonych jest zdewastowanych". Dodał, że jest to "skoordynowany wysiłek", stanowiący "zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego".

 

"Inne kraje oferują wszelkiego rodzaju zachęty, aby odciągnąć naszych filmowców i studia od Stanów Zjednoczonych" - podkreślił. Trump oznajmił też, że obce państwa "ukradły Ameryce przemysł filmowy", przyciągając produkcję filmów subsydiami. Jak dodał, cła miałyby naprawić błędy jego poprzedników, którzy "pozwolili, by do tego doszło".

osg / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie