Wystąpiła na igrzyskach, ale kraj jej nie uznaje. Zwróciła się z apelem

Świat
Wystąpiła na igrzyskach, ale kraj jej nie uznaje. Zwróciła się z apelem
AP/Martin Meissner
Kimia Yousofi pojawiła się na igrzyskach z misją inną niż pozostali sportowcy

Nie jest uznawana przez swój kraj jako uczestniczka igrzysk olimpijskich. W swoim biegu zajęła ostatnie miejsce, a po finiszu pokazała tekst napisany wewnątrz numeru startowego. Pomimo że nie osiągnęła wielkiego sukcesu Kimia Yousofi z Afganistanu przykuła uwagę wszystkich dziennikarzy. Chciała opowiedzieć o traktowaniu kobiet w jej kraju.

Kimia Yousofi urodziła się na uchodźstwie w Iranie. Właśnie tam ukończyła liceum, po czym dołączyła do lekkoatletycznej drużyny narodowej Afganistanu. Władze tego kraju jej jednak nie uznają - zawodniczka urodziła się bowiem w normalnym domu, a nie w obozie dla uchodźców.

 

Na igrzyskach w Paryżu występuje tylko sześcioro zawodników z Afganistanu. Przez reżim uznawanych jest tylko troje - Yousofi oraz dwie inne kobiety nie są przez talibów uznawane jako reprezentantki kraju.

 

ZOBACZ: Włoszka miała dość. Odmówiła walki z Imane Khelif

 

W trakcie turnieju Yousofi startowała na dystansie 100 metrów i osiągnęła wynik 13,42 s. Wszystkich zszokowało jednak to, jaki gest wykonała zawodniczka po ukończeniu biegu. Afganka wykorzystała swój start na imprezie, by opowiedzieć o traktowaniu kobiet w jej kraju.

 

28-latka zdjęła swój numer startowy i odwróciła go ukazując napisane na odwrocie słowa "edukacja, sport, nasze prawa". Ruch ten sprawił, że sprinterka nie mogła przestać odpowiadać na pytania dziennikarzy, którzy masowo zadawali jej pytania.

Igrzyska Olimpijskie 2024. Afgańska sprinterka z ważnym apelem 

Zawodniczka - jak przekazał Tomasz Kalemba z Interii Sport - zwróciła przede wszystkim uwagę na reżim talibów, który terroryzuje jej kraj. - Nie jestem politykiem, ale chcę być głosem afgańskich dziewczyn, bo one nie mogą nic powiedzieć. One nie udzielają wywiadów mediom. Czuję wielką odpowiedzialność za nie, bo one muszą milczeć - powiedziała dziennikarzom - dodała. 

 

- Jestem człowiekiem. To ja decyduję, co powinnam zrobić, a nie ktoś inny. Po prostu robię to, co uważam za prawdę. Kobiety chcą podstawowych praw: dostępu do edukacji i do sportu. Nikt nie może decydować za innych - kontynuowała.

 

ZOBACZ: Opuścili wioskę olimpijską bez niczyjej wiedzy. Brazylijka wyrzucona z kadry

 

Yousofi była bardzo przejęta wydarzeniami, które dzieją się w jej kraju. Zwróciła jednak uwagę, że zamierza wykorzystać swoją pozycję, by promować kulturę Afganistanu. - To jest mój kraj. To jest moja kultura - powiedziała, wskazując na flagę kraju na koszulce.

- Terroryści przyszli i zabrali moją ziemię. Nikt w Afganistanie nie uznaje tego kraju za rząd. Ja to mogę powiedzieć, ale ludzie, którzy tam żyją, już nie. Jest tak wiele osób z Afgańskiego Komitetu Olimpijskiego, które mi pomagały. Zamierzam reprezentować swoją kulturę tak bardzo, jak tylko się da - podsumowała Kimia Yousofi.

 

Igrzyska Olimpijskie 2024. Sprawdź raport specjalny polsatnews.pl

bp/kg / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie