Samochód znaleziony w stawie. Właściciel się wytłumaczył
Strażacy z Siemiatycz interweniowali w związku samochodem porzuconym w stawie. Zgłoszenie o pojeździe częściowo zanurzonym w wodzie służby otrzymały w niedzielę. Okazało się, że w środku nikogo nie było. Policja dotarła do właściciela.
W niedzielę przed godz. 13 służby dostały informację o samochodzie "zaparkowanym" w stawie w miejscowości Skiwy Małe pod Siemiatyczami.
Pojazd był częściowo zanurzony w wodzie. Na miejscu pojawili się strażacy z KP PSP w Siemiatyczach.
"Osób poszkodowanych nie stwierdzono"
"Działania zastępu polegały przede wszystkim na ustaleniu, czy w pojeździe znajdują się osoby. Przeszukania samochodu dokonali ratownicy w kombinezonach wypornościowych - osób poszkodowanych nie stwierdzono" - czytamy w komunikacie.
Następnie auto zostało wydobyte przy pomocy wyciągarki i sprzętu rolniczego.
Policja dotarła do właściciela
Policja ustaliła właściciela auta, który wyjaśnił, jak doszło do zdarzenia.
Mężczyzna tłumaczył, że kiedy wyszedł z pojazdu, ten stoczył się do stawu, bo nie zaciągnął hamulca ręcznego.
- Prowadzimy czynności wyjaśniające w sprawie o wykroczenie w związku z niewłaściwym zabezpieczaniem samochodu - powiedział Polsatnews.pl mł. asp. Kamil Jaroć, oficer prasowy policji w Siemiatyczach.