Pociągi przyspieszą jeszcze w tym roku. Różnicę widać gołym okiem
Nie dwie, a półtorej godziny wystarczy, by z Warszawy dojechać pociągiem do Białegostoku - zapewniają kolejarze, którzy ujawnili, o ile w połowie grudnia tego roku skrócą się podróże między polskimi miastami. Zmiany na korzyść mają odczuć też pasażerowie z Łodzi, Szczecina, Zielonej Góry czy Dolnego Śląska.
We wtorek dowiedzieliśmy się, jak obecnie odpowiedzialni za kolej zamierzają ułożyć trasy połączeń kolejowych w całej Polsce, z uwzględnieniem CPK w odświeżonym wydaniu, a także "igreka", czyli pierwszych odcinków Kolei Dużych Prędkości spinających Warszawę z Łodzią, Wrocławiem i Poznaniem. Widać to na schemacie tzw. horyzontalnego rozkładu jazdy - to zamierzenia na 2035 rok.
Ujawniono też jednak zdecydowanie bliższe plany na organizację dalekobieżnych połączeń między niektórymi miastami. Jak podał zarządca infrastruktury PKP Polskie Linie Kolejowe, od grudnia tego roku, gdy w życie wejdzie nowy rozkład jazdy, skróci się czas przejazdu na kluczowych szlakach.
Pociągi pojadą szybciej. Na których trasach? Chociażby Warszawa-Szczecin
Obecnie najszybszy pociąg ze Szczecina do Poznania potrzebuje 2 godzin i 17 minut na pokonanie tego dystansu. Pod koniec roku czas ten wynieść ma godzinę i 46 minut - to o pół godziny mniej. Natomiast na podróż z Białegostoku do Warszawy, zamiast dwóch godzin, starczy 90 minut.
ZOBACZ: Hybrydowe pociągi w PKP Intercity. Spółka podpisała gigantyczny kontrakt
Wyprawa ze stolicy do Szczecina, zamiast pięciu godzin, zająć ma 4 godziny i 17 minut - to o 42 minuty krócej. Ponadto o 11 minut krótsza będzie jazda pociągiem między bliskimi sobie aglomeracjami: warszawską oraz łódzką. Najszybszy skład wyruszający z Dworca Centralnego ma dojechać na Łódź Fabryczną po 1 godz. i 7 minutach.
PKP PLK planują ponadto okrojenie czasu podróży o 10 minut między Poznaniem a Warszawą (z 2 godz. 29 min. na 2 godz. 19 min.) oraz Zieloną Górą a Szczecinem (z 2 godz. 20 min. na 2 godz. 10 min.). Różnicę mają zauważyć również pasażerowie jadący do Czech przez Kłodzko. Dziś dystans z Wrocławia do granicznego Międzylesia da się pokonać w 2 godz. i 7 min., a od grudnia wystarczyć ma 1,5 godziny.
Kolej ma plany na 2030 rok. Z Krakowa do Zakopanego w półtorej godziny
Jak pisze "Rynek Kolejowy", zmiany w czasie podróży koleją to jeden z pierwszych kroków zarządcy infrastruktury w ramach hasła "Polska 100 minut", dla którego twarz dał premier Donald Tusk. Polega on na wdrożeniu takiej organizacji kolei, by przejazd między ważnymi miastami trwał nie więcej niż właśnie wspomniane 100 minut. Rozkład jazdy na lata 2024/2025 wejdzie w życie 15 grudnia.
ZOBACZ: Na pozór wygląda zwyczajnie. Dworzec w Nysie zaskakuje absurdami
PKP PLK mają również bardziej dalekosiężne plany. Do 2030 roku podróże pociągami mają trwać jeszcze krócej, m.in. na trasie Białystok - Warszawa, gdzie wystarczyć ma 1 godz. i 15 min. albo Zakopane - Kraków, po którą najszybszy skład ma pokonać w 1 godz. 30 minut, a nie - jak teraz - 2 godz. 7 min.
Ponadto szybciej o 1 godz. 19 min., dzięki budowie nowego szlaku Podłęże - Piekiełko, mamy dojeżdżać z Nowego Sącza do Krakowa. Zarezerwować trzeba będzie 1 godz. i 15 min. Kolejarze mają dobre wiadomości także m.in. dla korzystających z trasy Rzeszów - Kraków - Wrocław. Za sześć lat pociąg ma dotrzeć z Podkarpacia na Dolny Śląsk w 4 godziny, czyli o 29 minut krócej niż teraz.
Czytaj więcej