Rydułtowy. Odnaleziono górnika poszukiwanego po wstrząsie
Poszukiwany od czwartku 32-letni górnik z kopalni Rydułtowy w Rybniku żyje - ustalił Polsat News, co potwierdziła Polska Grupa Górnicza. Był ostatnią osobą pozostającą pod ziemią po silnym wstrząsie. - Jest w stanie komunikatywnym - przekazał szef PGG Leszek Pietraszek. Jak podano, podczas akcji ratowniczej nie było z nim kontaktu.
Wstrząs o magnitudzie 3,1 nastąpił w kopalni Rydułtowy w czwartek. Na miejscu pracowało wtedy 78 osób - 76 spośród nich ewakuowano, lecz dwie pozostały pod ziemią.
Tego samego dnia dowiedzieliśmy się, że jedna z nich nie żyje. Drugą - żywą - odnaleziono w sobotę. Jest to 32-latek, sztygar oddziału elektrycznego, pracujący w rybnickim zakładzie od siedmiu lat.
Rydułtowy. Poszukiwany górnik żyje. Wiadomo, w jakim jest stanie
Ostatniego poszukiwanego górnika ratownicy odnaleźli około godziny 14. - Jest w stanie komunikatywnym, z kontaktem, opatrzony przez lekarza - powiedział mediom prezes Polskiej Grupy Górniczej Leszek Pietraszek. Obecnie mężczyzna przebywa w szpitalu.
ZOBACZ: Dymiąca hałda zmorą mieszkańców. Boją się o zdrowie i życie
W wyniku wstrząsu do szpitali trafiło wcześniej 17 górników. Szef PGG przekazał, że pod opieką lekarzy nadal przebywa czterech z nich. - Mężczyzna będący w najgorszym stanie jest (obecnie - red.) w stanie stabilnym, niezagrażającym życiu, ale ciągle jest poddawany troskliwej opiece - zapewnił.
Jak usłyszeli dziennikarze na konferencji, akcja w Rydułtowach przebiegała w "superniebezpiecznych, supertrudnych warunkach". Leszek Pietraszek przypomniał, że śmierć podczas tąpnięcia poniósł jeden z przebywających pod powierzchnią ziemi górników. - Na pewno zadbamy o jego bliskich, rodzinę. Spróbujemy w tym trudnym momencie jej pomóc - zadeklarował Pietraszek.
Ratownicy znaleźli górnika nieopodal telefonu. Ale nie było z nim kontaktu
Głos zabrał też Mirosław Bagiński, prezes Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego. Uściślił, że ostatni poszukiwany górnik znajdował się w chodniku 6., "niedaleko od telefonu, z którego prowadzona była rozmowa" w chwili zdarzenia w kopalni. Na razie nie przekazał, czy próbował samodzielnie wydostać się spod ziemi, ani czy w jakiś sposób próbował się chronić.
ZOBACZ: Lubin. Śmiertelny wypadek w kopalni. Nie żyje 41-letni górnik
Natomiast Marek Skuza z PGG uściślił, że najpewniej mężczyzna po wstrząsie wycofywał się, ale ze względu na doznane urazy zaprzestał tego. - Nie wiedzieliśmy, w którą stronę mógł się przemieścić. Atmosfera (pod ziemią - red.) była zdatna do oddychania, była wystarczająca ilość tlenu - dodał.
Ratownicy nie mieli kontaktu z górnikiem podczas akcji. - Kontakt został nawiązany, gdy ratownicy do niego doszli. Nie mieliśmy sygnałów, żeby ktoś uderzał po rurociągu; żadnej pewności, w jakim stanie jest pracownik - tłumaczył Marek Skuza.
Rydułtowy. Wstrząs w kopalni. "Średniej wielkości trzęsienie ziemi"
Do wstrząsu doszło w rejonie pokładu 713, 1200 metrów pod powierzchnią. Na antenie Polsat News dyrektor Departamentu Górnictwa Podziemnego i Odkrywkowego z Wyższego Urzędu Górniczego Zbigniew Rawicki porównał wyzwoloną energię do "średniej wielkości trzęsienia ziemi".
Epicentrum wstrząsu znajdowało się niedaleko miejsca, gdzie drążone jest wyrobisko przygotowawcze. - Na tej zmianie robót związanych z drążeniem nie prowadzono. Była to zmiana konserwacyjno-remontowa - powiedział Rawicki.