Ekipa "Wydarzeń" na patrolu w strefie buforowej. "Znaleźliśmy igłę w stogu siana"
Pierwszy raz od wprowadzenia strefy buforowej na granicy z Białorusią pojawili się tam dziennikarze. Ekipa "Wydarzeń" Polsatu udała się na patrol z funkcjonariuszami straży granicznej. Mundurowi poszukiwali grupy migrantów, której udało się pokonać zaporę. Każdego dnia takich przypadków jest kilkadziesiąt.
Funkcjonariusze straży granicznej z Puszczy Białowieskiej dostali sygnał, że grupa osób pokonała zaporę na granicy z Białorusią. Mundurowym towarzyszyła wtedy ekipa "Wydarzeń" Polsatu. - Znaleźliśmy ślady. To są z pewnością ślady tych osób - mówił reporterowi Cyprianowi Jopkowi st. chor. szt. Michał Bura.
ZOBACZ: Kilkadziesiąt prób przekroczenia granicy. W ruch poszły kamienie
Chwilę później zatrzymali siedmiu nielegalnych migrantów. Reszta grupy wciąż jest poszukiwana. - Sama akcja nie była spektakularna. To po prostu systematyczne przeszukiwania. Znaleźliśmy igłę w stogu siana - komentował jeden z funkcjonariuszy.
Strefa buforowa. Dziennikarze na patrolu ze strażą graniczną
Siedmiu zatrzymanych migrantów, po przeszukaniu, zabrano do placówki SG. - Jeżeli taka osoba wyrazi chęć pozostania w Polsce, to przyjmujemy wnioski o ochronę międzynarodową. Jeżeli cudzoziemiec stwierdzi, że jego krajem docelowym była Francja bądź Niemcy czy ogólnie Europa Zachodnia, to takie osoby są zawracane na Białoruś - opisywał Bura.
Strażnik zabrał dziennikarzy na patrol w strefie buforowej, przy zaporze na polsko-białoruskiej granicy. W strefie mogą przebywać tylko funkcjonariusze i żołnierze. Ekipa "Wydarzeń" dostała specjalną przepustkę od strażników granicznych.
ZOBACZ: Tajemniczy pożar rosyjskiego okrętu na Bałtyku. Ukraina odkrywa karty
Strefa jest zamknięta od trzech tygodni. Została wprowadzona po fali brutalnych ataków na funkcjonariuszy. W czerwcu zmarł 21-letni żołnierz raniony nożem przez prześwit w zaporze.
- Na białoruskiej granicy trwa wojna hybrydowa. Polski żołnierz został zabity przez bandytę, który nie szukał schronienia. Państwo polskie nie spocznie dopóki nie znajdziemy winnego - zapewniał wówczas minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.
Sytuacja na granicy z Białorusią. "Jest nam szkoda, ale to służba"
Pogranicznicy zapewnili, że od czasu działania strefy buforowej jest spokojniej. Liczba prób próbujących sforsować granicę spadła o jedną trzecią. Ostatniej doby odnotowano 50 przypadków.
Tymczasem w rosyjskich mediach pojawiały się informacje, że tysiące ściągniętych przez Kreml migrantów przerzucono na ukraiński front, by kopali okopy. - Każdy z nas jest człowiekiem. Tak po ludzku są emocje. Jest nam tych ludzi szkoda, ale musimy pamiętać, że to jest nasza praca, to jest służba - mówiła sierż. szt. Ewelina Lewkowicz.
W miejscach, w których pogranicznicy odnotowywali najwięcej prób nielegalnego przekroczenia, instalowane są tymczasowe zabezpieczenia. Zapora na granicy ma jeszcze zostać rozbudowana i unowocześniona.