"Wyrzucał wszystko, co wpadło w ręce". Niecodzienny widok w Warszawie

Sprzęty domowe, w tym telewizor, magnetofon czy wózek na zakupy, leciały "z nieba" na warszawskiej Pradze-Południe. Okazało się, że wyrzuca je z 10. piętra starszy mężczyzna. Jak podała Straż Miejska, nie była to jedyna osoba stwarzająca pewne problemy.
Do nietypowej sytuacji doszło w czwartek przed godziną 20:00 przy ulicy Garwolińskiej w Warszawie. Mieszkańcy "byli przerażeni", gdy na ulicę zaczęły spadać sprzęty domowe. W związku sytuacją strażnicy z VII Oddziału Terenowego otrzymali wezwanie.
Magnetofon, telewizor i wózek na zakupy wylądowały na trawniku
Okazało się, że z okna z 10. piętra ktoś wyrzucał rzeczy jedna po drugiej. Po przyjeździe strażnicy zobaczyli leżące na trawniku rozbite szklane słoje, telewizor, elementy AGD, magnetofon, a nawet wózek na zakupy.
ZOBACZ: Akcja straży miejskiej w Warszawie. Jeleń nie chciał wracać do lasu
"Gdy przyjechaliśmy na miejsce z okna na 10. piętrze wypadł magnetowid, który zawisł na kablu pod oknem" - przekazał jeden ze strażników biorących udział w interwencji.
Funkcjonariusze natychmiast odgrodzili teren pod oknem tak, aby nikt tamtędy nie chodził.
Starszy mężczyzna wyrzucał swój dobytek
Strażnicy miejscy zawiadomili policję, pogotowie i straż pożarną. Następnie udali się do mieszkania, z którego wypadały przedmioty, jednak nie udało im się otworzyć lokalu. Zrobili to dopiero strażacy. Jak podała straż w komunikacie, wewnątrz mieszkania znajdował się starszy mężczyzna, który "zdradzał objawy załamania nerwowego".
ZOBACZ: Warszawa. Wypadek na Wilanowie. Nie żyją trzy osoby
"To prawdopodobnie on wyrzucał przez okno to, co wpadło mu w ręce. Senior wymagał pomocy medycznej, więc został przekazany ratownikom" - podano.
Utrudniał pracę Straży Miejskiej. Umilkł, gdy usłyszał głośny huk
Co ciekawe starszy mężczyzna nie był jednym mieszkańcem okolicy, który stwarzał problemy. Strażnicy oznajmili, że w czasie interwencji pewien "nerwowy mężczyzna" domagał się możliwości przejścia przez wyznaczoną strefę. Przekonywał funkcjonariuszy, że "nie mają prawa ograniczać jego wolności".
"Umilkł dopiero, gdy kilka metrów dalej spadł z hukiem magnetowid, który w tym właśnie momencie urwał się z kabla, na którym zwisał na 10. piętrze" - podali strażnicy.