Najdroższy prezent w historii MON. "Trafił bezpośrednio na nadgarstek"

Polska
Najdroższy prezent w historii MON. "Trafił bezpośrednio na nadgarstek"
Polsat News
Cezary Tomczyk w "Graffiti"

Miał go otrzymać polityk z Korei Południowej, a trafił "bezpośrednio na nadgarstek" dzisiejszej członkini KRRiT Agnieszki Glapiak - tak o cennym zegarku, kupionym przez MON jeszcze za rządów PiS, mówił wiceszef tego resortu Cezary Tomczyk. Jak przekazał w "Graffiti", z takiego mechanizmu korzystało też kilka innych osób. - Mariusz Błaszczak w każdej sprawie zamilkł - ocenił.

Wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk pokazał w czwartek maila od byłej szefowej Centrum Operacyjnego MON Agnieszki Glapiak (dziś członkini KRRiT) do dyrektor generalnej tego resortu z 8 listopada zeszłego roku. "Taki sobie wybrałam" - napisała, załączając link do sklepu internetowego oraz zdjęcie zegarka marki Longines La Grande Classique wartego około sześć tysięcy złotych.

 

- Mechanizm polegał na tym, że kiedy PiS przegrało wybory, chciano dać swoim ludziom nagrody. Wypłacono sześć milionów złotych. Pani Glapiak już wtedy w MON nie pracowała, więc wymyśliła taki proceder, aby kupić drogie przedmioty, a potem je - przez odpowiednie dokumenty - zalegalizować i przekazać do kieszeni - wyjaśniał Tomczyk w piątkowym "Graffiti".

 

ZOBACZ: Cezary Tomczyk pokazał zegarek, który MON miał kupić swojej pracownicy. "Taki sobie wybrałam"

 

Jak dodał w rozmowie z Marcinem Fijołkiem, tak stało się w przypadku zegarka, który opisano jako "przeznaczony do wręczenia" przez ówczesnego ministra Mariusza Błaszczaka dla wiceministra obrony Korei Południowej. - A trafił bezpośrednio na nadgarstek pani Agnieszki Glapiak - podkreślił.

 

WIDEO: Na czym polega "afera zegarkowa" w MON? Cezary Tomczyk tłumaczy w "Graffiti"

 

Zegarek, który trafił do Agnieszki Glapiak. "Powinna podać się do dymisji"

Tomczyk przypomniał, że w opisanej przez niego aferze nie chodzi tylko o jeden zegarek. - Mówimy o kilkudziesięciu przypadkach, wszystkie będą weryfikowane przez prokuraturę (...). Pokazaliśmy pewien mechanizm i jeden konkretny przedmiot: zegarek, który został w kieszeni pani Agnieszki Glapiak - mówił.

 

Jego zdaniem obecna wiceszefowa KRRiT powinna podać się do dymisji. - W kraju takim, jak USA, to byłaby śmierć polityczna. Ta pani stanie przed prokuratorem, sądem. Żandarmeria Wojskowa przed planowanym przeszukaniem dostała ten zegarek, bo pani Glapiak po prostu go wydała - przekazał.

 

Opisał też, w jaki sposób cenny zegarek został kupiony. - Jeden z oficerów został skierowany do sklepu. Gdy wrócił, był szczęśliwy, bo w sklepie powiedzieli, że dostanie 500 zł rabatu. Został ochrzaniony przez ówczesne kierownictwo MON, bo "zegarek będzie za tani" i "pani Glapiak może go nie przyjąć". Jaka była skala patologii, kiedy się nie wahali przed takimi rzeczami? - zastanawiał się.

Tomczyk apeluje do Błaszczaka. "Na jego miejscu stanąłbym w prawdzie"

Wiceminister stwierdził, iż wspomniany przedmiot był "najdroższym prezentem w historii MON", a z takiego mechanizmu, co korzystała Agnieszka Glapiak, korzyści odnosiło też "kilka innych osób".

 

ZOBACZ: Afera gruntowa. Prezydent miał ułaskawić dwóch byłych agentów CBA

 

- Mam wrażenie, że Mariusz Błaszczak w każdej sprawie zamilkł po (mojej - red.) konferencji. Nie wiem, jaka była wiedza na ten temat - to wyjdzie w toku śledztwa, czy aprobował, czy nie. Na jego miejscu stanąłbym dzisiaj w prawdzie, powiedział, jak jest, odciąłbym się od ludzi, którzy utylizowali drogie przedmioty kupowane przez MON i wyjaśnił (...). Jeśli nie wiedział to tragedia, jeśli wiedział - to kryminał - ocenił Tomczyk.

Ministrowie startują w wyborach, kto ich zastąpi? "Bardzo kompetentni ludzie"

KO w czwartek ogłosiła listy do Parlamentu Europejskiego. Znalazło się na nich troje ministrów z tej formacji: Bartłomiej Sienkiewicz, Marcin Kierwiński oraz Borys Budka. Są też szefowie sejmowych komisji śledczych: Dariusz Joński i Michał Szczerba. Prowadzący dopytał, czy to oznacza, że rozliczanie rządów PiS jest dla nich "mniej warte" niż intratna posada w europarlamencie.

 

- Nie traktowałbym tego w ten sposób. Musimy sprawić, by na czele list byli ludzie, którzy muszą wziąć na siebie odpowiedzialność i ciężar kampanii. To dzisiaj najważniejsze (...). To, czy polska delegacja jest liczniejsza niż niemiecka, ma znaczenie wewnątrz Europejskiej Partii Ludowej. Decydujemy o kwestii komisarzy, samej Komisji Europejskiej, setkach miliardów euro - wyliczał.

 

Zapowiedział, że na czele resortów, których szefowie wyjadą do Brukseli, staną "bardzo kompetentni ludzie". Odniósł się też do komentarza lidera Polski 2050 Szymona Hołowni, który zapowiedział, że żaden minister z jego partii nie wystartuje w eurowyborach, bo umówili się z Polakami na cztery lata pracy w rządzie.

 

- Nie wiem, jak to wygląda ze strony Szymona Hołowni, nie widziałem list. Nie wiem, jak to wygląda jeśli chodzi o wiceministrów (z Polski 2050 - red.), wydaje mi się, że tam może być inaczej. Nie wiem, czy ferowanie tego typu opinii ma sens - uznał Tomczyk.

Władza rozlicza komisję Macierewicza. "Posypią się wnioski do prokuratury"

Mówił też, że do 30 czerwca ukaże się pełen raport dotyczący komisji Antoniego Macierewicza, zajmującej się katastrofą smoleńską.

 

- Posypią się wnioski do prokuratury, myślę, że wobec bardzo wielu osób. Brali udział w marnowaniu polskich pieniędzy, okłamywali polskich obywateli. Będzie odpowiedzialność, a Macierewicz powinien królem tej odpowiedzialności i dawno trafić na śmietnik historii - skwitował wiceszef MON.

 

Poprzednie odcinki "Graffiti" dostępne są tutaj.

Wiktor Kazanecki / Polsatnews.pl / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie