Gol na podwójnym gazie. "Mówią o nim samochodowy Ronaldinho"
Metry dzieliły kierowcę skody od tragedii. Pijany mężczyzna poruszający się wężykiem po lokalnej drodze zignorował sygnały policji i rzucił się w ucieczkę, której finał zakończył się w... bramce piłkarskiej. Poszkodowany może mówić o szczęściu, bo choć trafił do szpitala w ciężkim stanie, to jego zdrowiu nic nie zagraża. Teraz czekają go konsekwencje jazdy na podwójnym gazie.
Szczegóły ostatnich wydarzeń w Kurowie (woj. dolnośląskie) przybliżył Dariusz Nowakowski.
- Niektórzy mówią o nim "samochodowy Ronaldinho", bo do tej pory zastanawiają się, jak strzelić gola samochodem - donosił z miejscowego boiska reporter Polsat News.
Zatrzymany kierowca mający w krwi blisko dwa promile alkoholu w brawurowy sposób rzucił się do ucieczki goniących go policjantów z KPP Strzelin. Ich podejrzenia wzbudziła charakterystyczna wężykowata jazda skody.
- Mężczyzna ignorował znaki i sygnały, jednak próba ucieczki skończyła się po chwili. Kierowca przeleciał przez metalowe bramki, przeleciał przez skarpę ponad dwadzieścia metrów i wylądował w bramce aż za polem karnym - dodał dziennikarz Polsat News.
Pijacki rajd zakończony na murawie. "Drużyna zastanawia się, jak rozegra mecz"
Kilkadziesiąt godzin po zdarzeniu lokalna społeczność wciąż odczuwa konsekwencje pijackiego rajdu - zniszczona jest siatka bramki, oprócz tego piłkochwyt oraz część murawy, na której widoczne są postrzępione ślady hamowania oraz benzyna.
- Lokalna drużyna zastanawia się, jak rozegra najbliższy mecz w ramach A-klasy. Choć znajdują się i tacy, którzy żartują, że "samochodowy Ronaldinho" miałby szansę znaleźć się w kadrze Michała Probierza - dodał Dariusz Nowakowski.
ZOBACZ: Łódź. Pijany motorowerzysta zasnął na skrzyżowaniu. Miał zakaz prowadzenia pojazdów
Konsekwencje wydają się jednak być poważne. Mężczyzna trafił w dość ciężkim stanie do szpitala, jednak nie zagraża on jego życiu. Wkrótce odpowie za dwa wykroczenia podchodzące pod przestępstwa: jazdę po pijanemu oraz ucieczka przed policją.