USA. Kelnerka dostała duży napiwek. Radość nie trwała długo
Kelnerka w Michigan otrzymała ogromny napiwek od jednego z klientów - 10 tysięcy dolarów. Radość nie trwała jednak długo, bo już kilka dni potem kobietę zwolniono. Byli pracodawcy tłumaczą jednak, że to nie napiwek jest powodem decyzji.
W kawiarni Mason Jar w stanie Michigan załoga znalazła na stoliku ponad 10 tysięcy dolarów - czyli kwotę znacznie przewyższającą wartość zamówienia. Okazało się, że był to napiwek od jednego z klientów, który właśnie opuszczał lokal.
Menedżer knajpy - Tim Sweeney - bez chwili zawahania postanowił wybiec za klientem. - To było zaskakujące, bo od czasu do czasu dostajemy 100 dolarów, ale nigdy nam się nie zdarzyło coś takiego - powiedział w rozmowie z gazetą "The Hill".
ZOBACZ: Gigantyczny napiwek dla baristy. Jego kwota wciąż rośnie
Mężczyzna powiedział menedżerowi, że przybył do miasta na pogrzeb przyjaciela. Pod wpływem silnych emocji chciał zrobić coś dobrego dla innych i zdecydował się na pozostawienie wysokiego napiwku. Poprosił, by został podzielony między współpracowników. Restauracja zrealizowała prośbę klienta i tym samym każda z dziewięciu osób zabrała do domu około 1100 dolarów.
Nagły zwrot akcji. Zwolniono kelnerkę, która dostała wysoki napiwek
Kilka dni później kelnerka, która otrzymała napiwek za obsługę, została zwolniona. Sprawą zainteresowały się lokalne media, w tym gazeta "Detroit Free Press", po tym, jak była pracowniczka - Linsey Boyd - zamieściła w sieci usunięty już wpis na ten temat.
Stwierdziła, że kilka dni po sytuacji z napiwkiem w lokalu "rozegrał się dramat", nie precyzując, co to dokładnie oznacza. Dodała, że po dwóch dniach nieobecności w pracy otrzymała telefon, że została zwolniona.
Kierownictwo restauracji zaprzeczyło twierdzeniom Boyd, oświadczając, że zwolnienie nie miało nic wspólnego z napiwkiem, jednak nie mogą podawać szczegółów ze względu na przepisy dotyczące prawa pracy.
Czytaj więcej