Borys Budka o Pegasusie: Dane poza Polską? To podlega pod zdradę stanu

Polska
Borys Budka o Pegasusie: Dane poza Polską? To podlega pod zdradę stanu
Polsat News
Borys Budka o Pegasusie: To podlega pod zdradę stanu

- Ktoś, kto dopuścił do tego, by służby - wiedząc, że będzie to na serwerach poza granicami kraju - gromadziły rozmowy, wiadomości, zdjęcia... To podlega pod zdradę stanu - tak o sprawie Pegasusa mówił szef resortu aktywów państwowych Borys Budka. Jak dodał, widział "porażające dokumenty" o fuzji Orlenu z Lotosem. W "Gościu Wydarzeń" padło też pytanie, kiedy cena paliwa wyniesie 5,19 zł.

Na początku wtorkowej Rady Gabinetowej - posiedzenia rządu pod przewodnictwem prezydenta - premier Donald Tusk przekazał Andrzejowi Dudzie dokumenty dotyczące Pegasusa, szpiegowskiego oprogramowania, które używano w Polsce podczas rządów PiS.

 

Jak tego dnia komentował w "Gościu Wydarzeń" szef MAP Borys Budka, akta te "czarno na białym udowadniają" to, o czym wcześniej mówiono w przestrzeni publicznej.

 

ZOBACZ: Donald Tusk zaskoczył podczas narady z prezydentem. Ujawnił dokument ws. Pegasusa

 

- Za zgodą Zbigniewa Ziobry, z Funduszu Sprawiedliwości, zakupiono Pegasusa. Na serwerach obcych państw znajdują się dane m.in. polityków inwigilowanych tym systemem (...). Pegasus ma to do siebie, że - zdaniem zdecydowanej większości prawników - jest nielegalny, bo nawet po zgodzie sądu, która jest zgodą na przyszłość, umożliwia sięgnięcie w przeszłość - argumentował.

Pegasus. Borys Budka: Istnieje ryzyko, że oryginały danych są poza Polską

Jak dodał Budka w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim, system umożliwiał też służbom "instalowanie poza wiedzą użytkownika treści, które do niego nie należą" - na przykład na smartfonie.

 

W jego ocenie "najniebezpieczniejsze" w kontekście Pegasusa, co "będzie wymagało wyjaśnienia i postawienia zarzutów odpowiedzialnym osobom", jest to, jak wygląda konstrukcja tego oprogramowania. Budka wskazał, że "pełnię władzy" daje ono operatorowi systemu, który jest w Izraelu.

 

- Nawet po zniszczeniu danych w Polsce istnieje bardzo duże ryzyko, że ich oryginały są na serwerach, które w Polsce nie leżą. Ktoś, kto dopuścił do tego, by polskie służby - wiedząc, że będzie to na serwerach poza granicami kraju - gromadziły rozmowy, SMS-y, wiadomości, zdjęcia... Moim zdaniem to jest coś, co podlega pod zdradę stanu - stwierdził. 

 

WIDEO: Borys Budka w "Gościu Wydarzeń"

Używanie Pegasusa "zdradą stanu"? Budka o "poważnym przestępstwie"

Jak kontynuował minister, jeśli potwierdzą się medialne informacje, kto był szpiegowany za pomocą Pegasusa, to "uzasadniona jest teza", że odpowiedzialni za te działania powinny odpowiedzieć "nie tylko za niedopełnienie obowiązków czy przekroczenie uprawnień, ale również bardzo poważne przestępstwo przeciw bezpieczeństwu państwa".

 

ZOBACZ: Prezydent Andrzej Duda: Energia jądrowa i OZE to przyszłość energetyczna Polski

 

Prowadzący dopytał, czy w dokumentach przekazanych Dudzie przez Tuska była lista osób, które mogły być inwigilowane Pegasusem. Jak przypomniał, w mediach pojawiają się nazwiska osób z dzisiejszej opozycji, w tym Mateusza Morawieckiego i innych polityków PiS.

 

- Nie było to tematem rozmów, natomiast premier zadeklarował, że wszelkie informacje w tajnym trybie - jeśli prezydent będzie sobie tego życzył - będą mu we właściwy sposób przekazane. Jako głowa państwa powinien zostać zapoznany z tymi bulwersującymi materiałami - odparł Budka.

Fuzja Orlenu z Lotosem. "Miałem okazję widzieć porażające dokumenty"

We wtorek w siedzibie PiS zorganizowano spotkanie ważnych polityków partii. Dziennikarze pytali prezesa Jarosława Kaczyńskiego, czy podczas narady będzie poruszana sprawa Pegasusa. W reakcji odparł, że z ust obecnego premiera "słyszał tyle różnych bajek, choćby w sprawie katastrofy smoleńskiej", mówił też o swojej rozmowie ze zmarłym bratem, który Tuska miał nazwać "strasznym kłamczuchem".

 

- Na złodzieju czapka gore. Widać, że Jarosław Kaczyński bardzo boi się tych dokumentów (ws. Pegasusa). Co więcej, miałem okazję widzieć porażające dokumenty z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, które - według rozdzielnika - były wysyłane do premiera Morawieckiego, wicepremierów Kaczyńskiego i Sasina, do Mariusza Kamińskiego - skomentował Budka.

 

Jak uściślił, były to ustalenia polskich służb, które przestrzegały przed fuzją Orlenu z Lotosem oraz innymi transakcjami z udziałem kluczowych spółek Skarbu Państwa. Miały też ostrzegać "przed osobami, które są decyzyjne" w tych spółkach.

 

- Myślę, że Jarosław Kaczyński musi bardzo poważnie obawiać się tego, że jeśli zapoznał się z dokumentami, może ciążyć na nim odpowiedzialność karna niedopełnienie obowiązków, a jeśli się nie zapoznał, to również nie dopełnił obowiązków. Był przez długi czas wicepremierem odpowiedzialnym za bezpieczeństwo - podkreślił minister.

Małe reaktory jądrowe. Budka: SMR-y są potrzebne

Bogdan Rymanowski zapytał, czy rząd będzie kontynuował program budowy małych reaktorów atomowych SMR. Ich powstanie, dzięki powołaniu nowej spółki, przewidział kontrakt zawarty między Orlenem a prywatnym podmiotem. W tej sprawie zastrzeżenia również miało ABW.

 

ZOBACZ: Mandat Mariusza Kamińskiego. Izba Pracy SN wydała uzasadnienie

 

- Ta spółka będzie audytowana przez nowe władze Orlenu wyłonione w konkursie, natomiast nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego mimo takich ostrzeżeń Mateusz Morawiecki i Jarosław Kaczyński nie zrobili nic, aby przyjrzeć się takim zarzutom - odpowiedział Budka.

 

Jego zdaniem "należy rozróżnić kwestie budowy" SMR-ów, bo "one są potrzebne", od budowania takich reaktorów "na siłę, bez odpowiedniego zabezpieczenia interesów państwa". Zwrócił uwagę, że decyzję o lokalizacji sześciu redaktorów wydała minister z "14-dniowego rządu" Morawieckiego. 

 

Dodał, że zyski Orlenu za rządów PiS "nie brały się nie z genialności pana Obajtka, tylko stąd, że jest to de facto monopolista". Wyliczył, iż koncern zawyżał marże i był sterowany ręcznie.

Paliwo po 5,19 zł. Kiedy obniżki? "Kierowców czekają bardzo dobre zmiany"

Dziennikarz przypominał o jednej z obietnic wyborczych KO o benzynie po 5,19 zł za litr. Zapytał, kiedy taka cena może zacząć obowiązywać.

 

- Będzie dobrze zarządzany Orlen, z punktu widzenia kierowców będą bardzo dobre zmiany. Trudno, aby szef MAP mówił, kiedy rada nadzorcza wyłoni nowy zarząd (...). Nikt nigdy nie będzie sztucznie zawyżał marż, manipulował cenami paliw pod kątem wyborów, jak miało to miejsce - zadeklarował Budka.

 

Argumentując, dlaczego nie wskaże mniej lub bardziej konkretnej daty obniżenia cen na stacjach paliw, wyjaśnił, że "w przeciwieństwie do poprzedników" nie zamierza naruszać "ciążących na nim obowiązków", które wynikają chociażby z regulacji giełdowych.

 

Wcześniejsze wydania "Gościa Wydarzeń" można obejrzeć tutaj.

Michał Blus / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie