Największe amerykańskie banki zwalniają pracowników
Podczas pandemii banki zatrudniały nowych pracowników na potęgę. Kiedy stopy procentowe zaczęły rosnąc, okazało się, że tak wielu zatrudnionych jednak nie jest potrzebnych, dlatego ruszyła redukcja etatów. Tylko w tym roku 20 tys. pracowników straciło posadę w amerykańskich bankach, a to nie koniec zwolnień.
Amerykańskie banki na potęgę zatrudniały pracowników podczas pandemii COVID-19, ponieważ znacznie wzrosła wtedy aktywność na Wall Street i pojawiły się braki w kadrach. Jednak zainteresowanie zaczęło z czasem maleć. Jak podaje, CNBC największy spadek zanotowało w zeszłym roku, kiedy Rezerwa Federalna zaczęła podnosić stopy procentowe. Wtedy okazało się, że klienci już tak chętnie nie biorą kredytów, a w bankach jest znacznie więcej pracowników niż wymagają tego potrzeby.
20 tys. osób straciło pracę, a liczba zwolnionych stale rośnie
Tylko w 2023 roku ok. 20 tys. osób straciło prace w pięciu największych amerykańskich bankach. Jak się okazuje, to nie koniec czystek przeprowadzanych w kadrach.
- Przyszły rok jest naprawdę niepewny, dlatego banki obniżają koszty, gdzie tylko mogą - mówił Chris Marinac, dyrektor ds. badań w Janney Montgomery Scott. Dodał, że z uwagi na kredyty, które nie są spłacane zarówno przez duże korporacje jak i klientów indywidualnych, bardzo możliwe, że dojdzie do jeszcze większych redukcji etatów.
Do tej pory największe zwolnienia odnotowano w Wells Fargo i Goldman Sachs. Obydwa banki zakończyły współpracę z 5 proc. swoich pracowników. Pierwsza z placówek zwolniła w ciągu ostatnich trzech lat ok. 50 tys. osób w ramach cięć kosztów i prawdopodobnie nie jest to ostateczna liczba.
ZOBACZ: Prace serwisowe w weekend. Czy Twój bank jest na liście?
- Bardzo niewiele części firmy uchroni się przed cięciami - przyznał dyrektor finansowy Mike Santomassimo.
Z kolei Goldman Sachs zredukował liczbę pracowników po tym, jak ponownie wprowadził oceny, na podstawie, których osoby z najsłabszymi wynikami traciły pracę. W przypadku Citygroup do zwolnienia wytypowano 7 tys. pracowników, tłumacząc to "kosztami reorganizacji". Natomiast Morgan Stanley dyrektor generalny James Gorman przekazał, że bank zredukował w tym roku około 2 proc. liczby swoich pracowników, z uwagi na "przedłużające się spowolnienie działalności" placówki.
W branży bankowej nie wszyscy odnotowują straty
Sytuacja wygląda zupełnie inaczej w przypadku JPMorgan, który jest największym i najbardziej dochodowym bankiem w USA. Placówka zwiększyła zatrudnienie o 5,1 proc. i rozszerzyła sieć oddziałów m.in. inwestując w technologię i przejmując upadłego regionalnego pożyczkodawcę First Republic. Dzięki temu powstało ok. 5 tys. nowych miejsc pracy. To jednak nie wszystko. Mimo zwiększonego zatrudnienia bank wciąż jest otwarty na przyjęcie ponad 10 tys. pracowników. JPMorgan jako jeden z nielicznych odnotował w tym roku wzrost.
Czytaj więcej