Przewodów. Nieoficjalne ustalenia o pochodzeniu rakiety
Rakieta, która spadła w Przewodowie i zabiła dwie osoby, była ukraińska - wynika z opinii biegłych, do której dotarła "Rzeczpospolita". Co więcej, śledczy wiedzą, skąd dokładnie wystrzelono pocisk, ale nie ujawniają informacji.
Do tragedii w Przewodowie (woj. lubelskie) doszło 15 listopada 2022 roku. Pocisk spadł na skup zboża, zginęło dwóch mężczyzn.
Prezydent Andrzej Duda podkreślał w tamtym okresie, że "nie mamy absolutnie żadnej wskazówki lub poszlaki, które by pozwalały twierdzić, że był to atak na Polskę, że ta rakieta została intencjonalnie skierowana po to, żeby uderzyła w terytorium Polski" oraz że "najprawdopodobniej był to nieszczęśliwy wypadek".
"Kategoryczna" opinia biegłych
"Rzeczpospolita" informuje, że istnieje "kategoryczna" opinia biegłych, która wyklucza, iż pocisk, który spadł w Przewodowie, został wystrzelony z Rosji. Taka ocena miała powstać w oparciu o wiele źródeł, w tym niejawne ustalenia krajowych służb i Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia.
Rakieta miała zostać wystrzelona przez ukraińską obronę przeciwlotniczą, a pocisk był odpalony z przeciwlotniczego zestawu S-300. "Prokuratura ma wiedzę, z jakiego miejsca (…) Ukrainy został wystrzelony" - donosi gazeta.
ZOBACZ: Przewodów. Premier o śledztwie w sprawie wybuchu. Mówi o nagraniach z kamer
Natomiast śledczy - przynajmniej na razie - nie chcą upublicznić tej informacji. Rzecznik Prokuratury Krajowej Łukasz Łapczyński wskazał w rozmowie z dziennikiem, że "na obecnym etapie śledztwa czynności dowodowe w kraju zostały wyczerpane".
Nasi śledczy wystąpili do strony ukraińskiej o pomoc prawną i czekają na odpowiedź.
Czytaj więcej