Złotów: Śmierć 1,5-miesięcznej Zuzi. Sąd zwolnił matkę z aresztu

Polska
Złotów: Śmierć 1,5-miesięcznej Zuzi. Sąd zwolnił matkę z aresztu
Zdj. ilustracyjne, fot. Pixabay
Matka zawiadomiła sąsiadkę, że dziecko nie oddycha. Nie chciała jednak wezwać pogotowia

Mała Zuzia miała krwiaka i złamaną kość potyliczną. Nie oddychała, gdy w mieszkaniu 27-latki i jej o rok starszego partnera zjawiła się sąsiadka, a później pogotowie. Parę oskarżono o zabójstwo dziecka i od końca 2021 roku przebywała w areszcie. Teraz jednak Joanna B. wyszła na wolność. Jak informują lokalne media, sąd rozważa, czy zmienić kwalifikację zarzucanego jej czynu.

Do śmierci 1,5-miesięcznej dziewczynki doszło 22 listopada 2021 roku w wielkopolskim Złotowie. Jak pisaliśmy w polsatnews.pl, 27-letnia wówczas matka - Joanna B. - zadzwoniła do sąsiadki i powiedziała jej, że dziecko nie oddycha. Nie chciała jednak zawiadomić pogotowia.

 

ZOBACZ: Łódź: Pijany ojciec wiózł dziecko na rozpoczęcie roku szkolnego

 

Zaalarmowana kobieta przyszła więc do mieszkania pary, gdzie przebywał 28-letni Rafał Z. Mężczyzna nie interesował się stanem Zuzi, chociaż nie wykazywała ona oznak życia. Sąsiadka podjęła reanimację, jednak wezwani ostatecznie ratownicy stwierdzili śmierć niemowlęcia.

Oskarżona wyszła z aresztu. Możliwe, że nie będzie odpowiadać za zabójstwo

Śledczy ustalili później, że dziecko zostało pobite. Miało m.in. krwiaka i złamaną kość potyliczną. Wykluczono, by takie obrażenia powstały w wyniku wypadku, dlatego prokuratura postawiła 27-latce i jej partnerowi zarzut zabójstwa, a sąd nałożył na nich areszt.

 

W poniedziałek "Głos Wielkopolski" przekazał, że Joanna B. została w sierpniu zwolniona z aresztu. Możliwe również, że Sąd Okręgowy w Poznaniu zmieni kwalifikację prawną zarzucanego jej czynu.

 

ZOBACZ: Pomorskie. Pożar w Rokitnicy. Zginęło 4-letnie dziecko

 

Jak ponadto podała gazeta, Zuzia zmarła dwa dni po tym, jak została wypisana ze szpitala. Pod opiekę lekarzy trafiła, bo była zaniedbana. W dniu śmierci dziewczynki w mieszkaniu oskarżonych zjawili się pracownicy socjalni. Nie widzieli jednak, by sześciotygodniowemu dziecku działa się jakaś krzywda.

Rafał Z. pozostaje za kratkami. To on miał wymierzać dziecku ciosy

Głos zabrali także interweniujący dwa lata temu ratownicy. Jeden z nich przyznał, że na ciele niemowlęcia widział siniaki i zadrapania. "Głos Wielkopolski" podał, iż sugerowałoby to, że zostało ono skrzywdzone po tym, jak pracownicy socjalni wyszli z mieszkania.

 

Pozbawiony wolności nadal jest Rafał Z. - sąd nie uwzględnił wniosku obrony, by tak, jak 27-latkę, zwolnić go z aresztu. Prowadzący śledztwo są zdania, że to 28-letni mężczyzna zadał Zuzi śmiertelne ciosy tępym narzędziem.

 

ZOBACZ: Lębork: 1,5-roczna dziewczynka w szpitalu. Młodzi rodzice z zarzutami znęcania się

 

Wobec podejrzanego mężczyzny w grudniu ub. roku zapadł wyrok ws. o znęcanie się i spowodowanie średniego uszczerbku na zdrowiu u jego byłej żony.

 

Joanna B. i Rafał Z. nie mieli założonej niebieskiej karty, policja wcześniej u nich nie interweniowała. Kobieta ma jeszcze dwójkę dzieci z poprzedniego związku, a wobec mężczyzny w grudniu 2020 roku zapadł wyrok ws. znęcania się nad byłą żoną.

wka / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie