"Interwencja". Samowola w spółdzielni, mieszkańcy mają dość. "Nie wiemy, co to są za koszty"

Polska
"Interwencja". Samowola w spółdzielni, mieszkańcy mają dość. "Nie wiemy, co to są za koszty"
Polsat News
Samowola w spółdzielni w Dąbrowie Górniczej, mieszkańcy mają dość

Mieszkańcy jednej ze spółdzielni na osiedlu Młodych Hutników w Dąbrowie Górniczej w lipcu tego roku otrzymali niejasne rozliczenia za energię elektryczną. Okazało się, że władze wspólnoty miały rozliczyć media po wyższej stawce i to za pół roku wstecz. Na tym jednak ich przewinienia się nie kończą. Materiał "Interwencji".

- W pierwszym kwartale mieliśmy stawkę za 1kW-64 grosze. W drugim kwartale mieliśmy tę stawkę podniesioną już do 75 groszy. 6 lipca otrzymaliśmy pismo z rozliczeniem za pierwsze półrocze bieżącego roku. I w tym rozliczeniu zostaliśmy policzeni po stawce 1,23 zł. Bez poinformowania, że stawka wzrosła. Zapytałam się, jak to jest możliwe, że będziemy płacić po tej stawce, to usłyszałam odpowiedź, że zostali poinformowani przez Turon już w marcu, że będzie wyższa stawka. To dlaczego nas nie poinformowali w marcu? - dziwią się mieszkańcy podczas spotkania z ekipą "Interwencji". 

 

ZOBACZ: "Interwencja". Walczy z samowolą budowlaną. Boi się o bliskich

 

Takie działania spółdzielni nie pokrywają się chociażby z zapisami w umowach najmu lokali. Tam zarząd zobowiązał się do informowania mieszkańców o zmianie wysokości opłat, co najmniej tydzień przed ich wprowadzeniem.

Wyższe stawki to niejedyny problem 

I choć to podwyżki za energię elektryczną przelały czarę goryczy, to lokatorzy od lat zwracają uwagę na nieprawidłowości w zarządzaniu budynkiem. Począwszy od braku remontów, przez rosnące czynsze, po brak sprawozdań finansowych i niejasności w rozliczeniach za media. Nie tylko za prąd, ale i wodę.

 

- Udział w kosztach stałych według powierzchni i udział w kosztach wspólnych według osób. Tych pozycji nigdy we wcześniejszych rozliczeniach nie było i my tak naprawdę nie wiemy, co to są za koszty: 320 złotych – pokazuje nam rachunki pani Agnieszka, mieszkanka osiedla.

 

- Za 60m2 płacę 1500 złotych czynszu od pierwszego lipca. W tym dostałam niedopłatę znów za wodę 800 zł i za prąd 800 zł. To ile mam do zapłacenia? Są tutaj ludzie, którzy mieszkają sami i mają emerytury 1000 złotych i też dostali niedopłaty. To skąd oni mają wziąć te pieniądze? Tutaj wczoraj pani nam opowiadała, że wyjechali na miesiąc na urlop i okazało się, że w rozliczeniu pani przyszło więcej niż w czasie, gdy była w mieszkaniu - opowiadają mieszkańcy osiedla.

"Nie mieliśmy innego wyjścia"

Prezes spółdzielni podwyższone opłaty za prąd tłumaczy zamieszaniem z tzw. tarczą solidarnościową, która ma ograniczać wzrost opłat za wspomniane media. Jak twierdzi, początkowo członkowie spółdzielni mieli z niej skorzystać, ale ostatecznie zostali pominięci.

 

- My cały czas mieliśmy nadzieję, że w końcu wywalczymy to, że ci mieszkańcy będą mieli energię po tej cenie, którą im obiecano. Niestety nie udało nam się to z przyczyn od nas niezależnych, więc na koniec okresu rozliczeniowego nie mieliśmy innego wyjścia, tylko zafakturowanie po tych stawkach, po których zapłaciliśmy - mówi prezes spółdzielni.

 

- Pani prezes uważa, że jak my jesteśmy najemcami, to my nie mamy żadnych praw. Ale to nie są jej pieniążki tylko nasze, na które ciężko pracujemy. I my tu nie jesteśmy jakąś patologią, choć tak to wygląda. Jestem wzburzona, że ten blok został tak zaniedbany, chce mi się płakać. Ten budynek był kiedyś najpiękniejszy na całym osiedlu. Mieszkam tu 36 lat i wiem jak było – zaznacza jedna z mieszkanek.

 

- Boisko zrobili sobie sami mieszkańcy, zakupili drzewka, trampolinę, ławeczki. To co spółdzielnia dała, to kosze. Dookoła jest pięknie, tylko te budynek – dodaje inna lokatorka pani Maria.

Mieszkańcy pytają: Gdzie jest reszta pieniędzy?

Brak termomodernizacji to kolejny zarzut kierowany do zarządu spółdzielni. Blok wykonany jest z blachy trapezowej, która oddaje ciepło, a to oznacza wyższe koszty ogrzewania w zimie. Spółdzielnia od paru lat zbiera od mieszkańców dodatkowe środki na ocieplenie, ale jak dotąd wyremontowano tylko niewielki fragment budynku.

 

- W przeciągu pięciu lat, zakładając, że każde mieszkanie uiszcza opłatę w wysokości 50 złotych na fundusz remontowy, to powinniśmy oszczędzić około 450 tysięcy zł. A ocieplonych zostało około 200 m2, co mogło wtedy kosztować, jak wyliczaliśmy, około 100 tysięcy zł. To gdzie jest reszta? I to jest pierwsza rzecz, bo to jest fundusz remontowy bezpośrednio przeznaczony na termomodernizację. My płacimy natomiast jeszcze drugi fundusz remontowy, w zależności od metrażu – mówią mieszkańcy.

 

- Praktycznie my wydaliśmy wszystkie te pieniądze, które od nich otrzymaliśmy na te trzy ściany, dwie duże, jedna malutka. Nawet troszeczkę ich dofinansowaliśmy – odpowiada prezes spółdzielni.

 

Dla porównania w sąsiednich blokach zarządzanych przez inne spółdzielnie termomodernizacja jest prowadzona. W ostatnich latach 14 takich budynków zostało ocieplonych, przy porównywalnych stawkach na fundusz remontowy.

 

- Mieszkańcy budują środki na funduszu remontowym, ponoszą z tego tytułu wydatki. Ale również staramy się realizować projekty dotyczące termomodernizacji budynków przy udziale środków zewnętrznych, ze Środków z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Te projekty kończą się również umorzeniem części środków. Kiedy spłacimy połowę, to wnioskujemy do wojewódzkiego funduszu o umorzenie do 30 procent – opowiada Mariusz Rok, prezes spółdzielni Fenix, która zarządza sąsiednimi blokami.

 

Materiał wideo dostępy na stronie "Interwencji". 

"Interwencja"/Jakub Hnat / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie