Niedozwolona substancja wykryta u Roberta Karasia. Grozi mu kilka lat dyskwalifikacji

Polska
Niedozwolona substancja wykryta u Roberta Karasia. Grozi mu kilka lat dyskwalifikacji
Instagram/Robert Karaś
Robert Karaś poinformował, że wykryto u niego niedozwolone środki

Robert Karaś w maju cieszył się z pobicia rekordu świata w 10-krotnym Ironmanie, a teraz poinformował o tym, że w jego krwi organizatorzy imprezy wykryli niedozwoloną substancję. "Oświadczam, że nigdy nie stosowałem żadnej formy dopingu" - zapewnił w opublikowanym na Instagramie wpisie.

Robert Karaś pobił w maju rekord świata w triathlonie na dystansie 10-krotnego Ironmana. Osiągnął czas 164 godzin, 14 minut i dwóch sekund. Tym samym poprawił poprzedni najlepszy wynik o prawie 20 godzin. 

 

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Robert Karaś (@robert_karas_teamkaras)

Niedozwolona substancja wykryta u Karasia

Teraz okazuje się, że heroiczny wyczyn może pójść na marne. Organizatorzy Pucharu Świata poinformowali zawodnika, że w jego próbkach znajdował się niedozwolony środek. Wiadomość tę na Instagramie przekazał sam Karaś. 

 

"Z ogromnym niedowierzaniem przyjąłem wiadomość od organizatora zawodów w Brazylii, że w moim organizmie wykryto śladowe ilości niedozwolonych substancji. Federacja International Ultra Triathlon Association (IUTA) na tym etapie nie podaje takich informacji do publicznej wiadomości, ale ja nie mam nic do ukrycia i zdecydowałem się sam o wszystkim Was poinformować" - napisał w niedzielę wieczorem. 

 

Karaś zdradził, że sam naciskał na to, żeby poddać się testom. Wszystko po to, żeby jego wynik oficjalnie mógł zostać uznany za rekord świata. - Byłbym totalnym głupcem, gdybym grał nieczysto - powiedział w nagraniu opublikowanym razem z wpisem. Podkreślił, że do tej pory każdy wynik testów antydopingowych wskazywał, że jest "czysty", a uczestniczył w nich po każdych zawodach w Pucharze Świata.

Doping miał być w lekach

Sportowiec przeanalizował ze swoim sztabem tę sytuację i oznajmił, że wykryte u niego śladowe ilości niedozwolonych substancji zostały mu podane w lekach podczas leczenia złamań ręki, żeber i stopy. 

 

"Zostałem wielokrotnie zapewniony, że przyjęcie tych leków nie będzie miało żadnego wpływu na przygotowania ani na sam występ w Brazylii" - napisał.

 

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Robert Karaś (@robert_karas_teamkaras)

 

Karaś poinformował, że jest w stałym kontakcie z federacją IUTA. - W tej chwili czekam na wynik badania próbki B - powiedział w nagraniu.

 

Sportowiec przekazał, że niezależnie od wyników i ostatecznej decyzji chciał się podzielić swoją historią. - Niech będzie to przestroga dla innych sportowców, żeby stosowali zasadę ograniczonego zaufania do opinii ekspertów - powiedział. 

Apel Polskiej Agencji Antydopingowej

Sprawę Karasia skomentował dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej Michał Rynkowski, który stwierdził, że to "jedna z najpoważniejszych spraw w historii polskiego sportu".

 

Dodał, że "to bardzo poważny przypadek", a za obecność substancji z grupy steroidów Karasiowi grozi odebranie rekordu i cztery lata dyskwalifikacji. 

 

Polska Agencja Antydopingowa zaapelowała do sportowców, żeby zawsze sprawdzali z kim współpracują i co stosują w leczeniu. "To jest Wasza odpowiedzialność. Wasz wizerunek. Wasza kariera" - napisano na Twitterze organizacji. 

ap/dk / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie