"Duchy Bachmutu". Ukraińscy snajperzy sieją spustoszenie wśród Rosjan

Świat
"Duchy Bachmutu". Ukraińscy snajperzy sieją spustoszenie wśród Rosjan
Wikipedia
W Bachmucie ukraiński pododdział snajperów sieje spustoszenie wśród Rosjan. Zdjęcie ilustracyjne

Mały pododdział ukraińskich snajperów w Bachmucie od pół roku spędza sen z powiek rosyjskich żołnierzy okupujących miasto we wschodniej Ukrainie. Grupa około dwudziestu żołnierzy nazywanych "Duchami Bachmutu" ma na swoim koncie co najmniej 524 zołnierzy wroga. Ich celem jest psychiczny terror przeciwnika.

- Artyleria zawsze wywołuje strach u ludzi, ale przed artylerią możesz się ukryć, przed snajperem nie - mówi w rozmowie z reporterem BBC News dowódca ukraińskiego pododdziału snajperów stacjonujących na obrzeżach Bachmutu. Mężczyzna używa pseudonimu "Duch", dlatego też o dowodzonej przez niego grupie mówi się "Duchy Bachmutu".

"Duchy Bachmutu". Ponad pół tysiąca zlikwidowanych Rosjan 

Snajperzy od sześciu miesięcy eliminują rosyjskich żołnierzy w trakcie nocnych wypadów na okupowane przez wroga obszary miasta. "Duch" mówi BBC News o 524 potwierdzonych zlikwidowanych przez jego oddział Rosjanach. Każde trafienie rejestruje specjalny przyrząd celowniczy i jak mówi dowódca, często polują na cele o "dużej wartości". Sam ma na swoim koncie dotychczas 76 osób.  


Chociaż jednostka snajperów może poszczycić się wysoką skutecznością, dowódca "Duchów Bachmutu" mówi, że członków około dwudziestoosobowego zespołu wybiera nie ze względu na doświadczenie i wojskowe umiejętności, ale cechującą ich "ludzkość i patriotyzm".  

 

ZOBACZ: Ukraina w kłopotach. Rosjanie już wiedzą, jak wyłączyć Starlink


Kuzia, jeden ze snajperów, z którymi rozmawiał reporter BBC przed wojną pracował w fabryce i nie interesował militariami. Do przybrania munduru i chwycenia za broń zmusiły go okoliczności - atak Rosji na Ukrainę - To nie jest powód do dumy, ale nie zabijamy ludzi, niszczymy wrogów - mówi mężczyzna. 

Bachmut. Ukraińcy wywołują na Rosjanach psychologiczną presję 

Nocne misje nie należą do bezpiecznych. Ukraińscy snajperzy są przewożeni opancerzonym samochodem w pobliże wybranych pozycji i mają około siedmiu godzin na działanie - później wraca po nich kierowca. Trasa, którą przemierzają często znajduje się pod ostrzałem, również baza, nazywana przez w której stacjonujących w niej członków pododdziału "krawędzią istnienia", znajduje się w zasięgu rosyjskiej artylerii. 

 


Jak jednak przekonuje "Duch", choć kilku jego snajperów zostało rannych, żaden z nich nie zginął. Dowódca mówi też o celu ich nocnych ataków - Nasza praca jest ważna, to mały pododdział, nie wygramy wojny, nie odbijemy nawet Bachmutu, ale wywieramy presję psychologiczną na wroga, bo polujemy na pojedynczych żołnierzy, niesłyszani, z miejsca którego nie widać - mówi dowódca. 


Ukraińscy snajperzy zabrali na jedną ze swoich misji reportera i kamerzystę BBC News:

  
-Jeden strzał, jeden cel - relacjonował po powrocie Kuzia, dodając, że zlikwidował rosyjskiego strzelca, który atakował ukraińskie wojsko w pobliżu frontu. 


Dwa dni temu walczących w okolicach Bachmutu żołnierzy odwiedził prezydent Wołodymyr Zełenski. 29 lipca Ukraina obchodziła święto Sił Operacji Specjalnych Sił Zbrojnych Ukrainy.

ako/dk / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie