Strzelanina w Poznaniu. Motywem zazdrość o kobietę

Polska
Strzelanina w Poznaniu. Motywem zazdrość o kobietę
PAP/Jakub Kaczmarczyk
Miejsce strzelaniny w Poznaniu

Nowe informacje w sprawie strzelaniny w Poznaniu. Do sieci trafiło nagranie, na którym widać incydent. Z relacji świadków wiadomo też, że motywem miała być zazdrość o kobietę. Interia ustaliła, że zarówno napastnik jak i ofiara byli związani ze środowiskiem wolnościowym.

W niedzielę w centrum Poznania - przy ulicy Święty Marcin - doszło do strzelaniny. Nie żyją dwaj mężczyźni w wieku 30 i 31 lat. Policja zabezpieczyła broń. Napastnik oddał strzał w kierunku mężczyzny, po czym strzelił sobie w głowę.

Strzelanina w Poznaniu. Do sieci trafiło wideo

O zajściu wiadomo coraz więcej. Jeden z okolicznych mieszkańców nagrał sytuację, a wideo trafiło do sieci. Ze względu na zbyt brutalne szczegóły zdecydowaliśmy o niepublikowaniu go.

 

ZOBACZ: Poznań: Strzały w centrum miasta. Dwie osoby nie żyją

 

Na filmie widać leżącego na ziemi mężczyznę. Chwilę wcześniej postrzelił go inny. Obok kobieta wzywa pomocy, kuca nad leżącym. Po chwili wstaje i odpycha napastnika. On wciąż trzyma w ręku pistolet. Ta krzyczy na niego. Ten ponownie celuje w swoją ofiarę, oddając kolejne strzały.

 

Kobieta ciągle krzyczy. Po kilku sekundach agresor przykłada sobie broń do głowy i oddaje strzał. 

 

- Wstępnie wszystko wskazuje tutaj na zawód miłosny - powiedział w poniedziałek w Polsat News insp. Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji o niedzielnym zdarzeniu w centrum Poznania. 

Ofiara i napastnik związani ze środowiskiem wolnościowym

Mikołaj B., który w niedzielne popołudnie oddał śmiertelne strzały do narzeczonego swojej byłej dziewczyny, po czym wymierzył sobie w skroń, od lat był związany ze środowiskiem politycznym.

 

Jak dowiedziała się Interia, pracował w Urzędzie Wojewódzkim w Poznaniu. Przed laty związany był ze środowiskiem wolnościowym. W 2015 roku próbował się nawet dostać do Sejmu z list partii KORWiN. 

 

ZOBACZ: Poznań: 30-latek pobił kierownika pociągu. Zatrzymali go sokiści

 

B. od ponad półtora roku nie spotykał się już z 20-letnią Julią H. Ta weszła z związek z Konradem D., który 7. lipca oświadczył się młodej kobiecie. - Trudno o spokojniejsze osoby - mówił w rozmowie z Interią Michał W., znajomy całej trójki. Podkreślił, że zdarzenie to miało wyłącznie podłoże osobiste i wynikało z zawodu miłosnego. - Natomiast wiązanie tej sprawy politycznie ze środowiskiem wolnościowym jest krzywdzące i stereotypowe - dodał.

 

"Kim jest ofiara? Konrad D. był aktywny społecznie i publicznie, pracował w Filharmonii Łódzkiej. Prosił, żeby nazywać go Kordianem, tak też występował w mediach. Mieszkał w Łodzi, a pochodził z okolic Koszalina. Przed laty zaangażowany w działalność Kongresu Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego" - czytamy w Interii. Więcej na ten temat TUTAJ.

Sprawca nie był karany

- Usłyszałem strzały i wyszedłem na zewnątrz. Obok miejsca tragedii była dziewczyna ubrudzona krwią i płakała. Było dużo policji i karetek - mówił reporterowi Polsat News jeden z obecnych na miejscu.

 

Sprawca nie był wcześniej karany. Miał pozwolenie na broń i był jej właścicielem.

ac/kg/ap / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie