Wybory prezydenckie i parlamentarne w Turcji. Spływają wyniki

Świat
Wybory prezydenckie i parlamentarne w Turcji. Spływają wyniki
PAP/EPA/ERDEM SAHIN
Recep Tayyip Erdogan

W niedzielę w Turcji odbyły się wybory prezydenckie i parlamentarne. O godz. 16 czasu polskiego zamknięto lokale wyborcze. Ogłoszenie wstępnych wyników planowane jest na niedzielę wieczorem, ale już spływają cząstkowe dane. Jak podaje agencja Reutera, po przeliczeniu ponad połowy głosów Erdogan nieznacznie prowadzi nad swoim najgroźniejszym kontrkandydatem, ale jego przewaga maleje.

Wybory w Turcji zwane są "wyborami stulecia". O reelekcję ubiega się Recep Tayyip Erdogan. Opozycja przekonuje, że do kraju, w którym szaleje kilkudziesięcioprocentowa inflacja, zawita w końcu wiosna. Rywalem urzędującego prezydenta jest przedstawiciel opozycyjnej koalicji Stół Sześciu Kemal Kilicdaroglu.

"Wybory stulecia". Turcy wybierają prezydenta

Gazeta "Haberturk" podała wyniki z 93,02 proc. komisji wyborczych. 

 

Wynika z nich, że Erdogan ma 49,67 proc. poparcia, a Kemal Kilicdaroglu - 44,59 proc.

 

Agencja Reutera zauważa, że obaj politycy twierdzą, iż prowadzą. Powołując się na opozycyjnego burmistrza Stambułu Ekrema Imamoglu poinformowała, że Erdogan może liczyć na 45 proc., natomiast Kilicdaroglu ma 49 procent poparcia obywateli.

 

Wcześniej Reuters, powołując się na źródła z obozu opozycji, podawał, że to Kilicdaroglu ma niewielką przewagę nad Erdoganem. Faik Oztrak, rzecznik Republikańskiej Partii Ludowej (CHP), na której czele stoi Kilicdaroglu, mówił, że "widzi pozytywny obraz", mimo że państwowe media wskazują, że według wstępnych wyników prowadzi Erdogan. Warto podkreślić, że pierwsze dane spływają z najmniejszych lokali wyborczych na prowincjach.

 

Przeciwnik urzędującego prezydenta Kemal Kilicdaroglu odniósł się do spływających wyników. Napisał na Twitterze: "Prowadzimy". Po kilku godzinach dodał kolejny tweet: "Fikcja, która zaczynała się od 60 procent, teraz spadła poniżej 50. Obserwatorzy głosowania i urzędnicy w komisjach wyborczych nigdy nie powinni opuszczać swoich miejsc. Nie będziemy spać tej nocy. Ostrzegam, że trzeba podawać dane w prowincjach".

 

Edogan: Ogłoszenie wyników w pośpiechu to uzurpacja woli narodu

Głos zabrał także sam Erdogan. "To że wybory odbyły się w formie wielkiego święta demokracji, z ciszą i spokojem, jest wyrazem demokratycznej dojrzałości naszej Turcji" - napisał na Twitterze.

 

"Podczas gdy wybory odbyły się w tak pozytywnej i demokratycznej atmosferze, a liczenie głosów wciąż trwa, próba ogłoszenia wyników w pośpiechu oznacza uzurpację woli narodu" - stwierdził.

 

Jak zwraca uwagę Ekrem Imamoglu, sondaże podawane przez państwową agencję Anatolia nie są wiarygodne. - Chociaż to agencja państwowa, nie wypełnia żadnej ze swoich misji, nie mamy wątpliwości, że dziś to się zmieni - powiedział burmistrz Stambułu.

 

- Reputacja agencji jest poniżej zera. Ostrożnie radzimy naszym obywatelom, aby nie dawali jej wiary - mówił polityk Republikańskiej Partii Ludowej (CHP).

 

Według przedwyborczych sondaży, różnica między Erdoganem a jego rywalem wynosiła 5 proc. Na urzędującego prezydenta chciało zagłosować 43,7 proc. ankietowanych, a na Kemala Kilicdarogla - 49 proc. 

 

W Turcji oprócz wyborów prezydenckich odbywają się również wybory parlamentarne.

 

Choć oficjalne wyniki wyborów nie zostały jeszcze ogłoszone, a obie strony nawołują do powściągliwości, to na ulice stolicy wyszli zwolennicy zarówno Erdogana, jak i Kilicdaroglu. Słychać muzykę i brawa, a manifestujący machają flagami. W wielu punktach stolicy rozlokowano policję, która obserwuje tłum.

Wybory w Turcji. Mają znaczenie międzynarodowe

- Wierząc ostatnim sondażom, to opozycja ma pięcioprocentową przewagę, ale brakuje jednego punktu, by w pierwszej turze wygrać wybory - relacjonował w przeddzień wyborów ze Stambułu Tomasz Lejman. - Sytuacja jest jednak ciekawa, bo kandydat, który wczoraj zrezygnował, uznawany jest za "kreta" Erdogana w opozycji. Część z tych głosów może przejść właśnie na kontrkandydata, zatem jutro może być bardzo ciekawie - mówił reporter Polsat News.

 

ZOBACZ: Wielka Brytania: Rosyjska armia słabo wyszkolona, a sprzęt przestarzały

 

Zwolennicy opozycji uważają, że ich kraj z demokracją ma już niewiele wspólnego. - Te wybory są ważne dla naszej wolności. Ważne jest to, aby ten straszny etap ostatnich 20 lat wreszcie zakończyć - powiedziała sympatyczka opozycyjnego kandydata. Od lat Erdogana oskarża się o korupcję, łamanie praw człowieka i niszczenie opozycji, która nie ma dostępu do mediów.

 

Wybory w Turcji mają także ogromne znaczenie międzynarodowe. Zwłaszcza w kontekście relacji Stambułu z Moskwą. - Chcemy stać się częścią cywilizowanego świata, a nie iść z Kremlem. Chcemy wolnych mediów i pełnej niezależności sądów. Erdogan nie myśli w ten sposób, on chce być jeszcze bardziej autorytarny - mówił w rozmowie z BBC Kilicdaroglu.

msm / map / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie