Wielka Brytania: Pielęgniarka oskarżona o mordowanie noworodków. Kobieta wszystkiemu zaprzecza

Świat
Wielka Brytania: Pielęgniarka oskarżona o mordowanie noworodków. Kobieta wszystkiemu zaprzecza
Public Domain Pictures
33-letnia była pielęgniarka została oskarżona o zamordowanie siedmiorga noworodków

33-letnia była pielęgniarka została oskarżona o zamordowanie siedmiorga noworodków w szpitalu w brytyjskim Chester, w którym pracowała. Lucy Letby jest również oskarżona o usiłowanie zabójstwa kolejnych 10 dzieci. Kobieta zaprzecza oskarżeniom i nie przyznaje się do winy.

Do zagadkowych śmierci noworodków w szpitalu Countess of Chester w północno-zachodniej Anglii dochodziło między marcem 2015 a lipcem 2016 roku.

 

ZOBACZ: Nowy "trend" na TikToku. Filmują reakcję na śmierć swoich pacjentów

 

Lekarze informowali, że siedmioro wcześniaków zmarło z powodu ostrej niewydolności serca i płuc. Każde z niemowląt miało mieć dziwne plamy na rękach i nogach.

 

W efekcie szpital zamknął oddział intensywnej terapii noworodków.

Notatki w domu pielęgniarki

Śledczy szybko powiązali zagadkowe zgony dzieci z pracującą w szpitalu pielęgniarką. Podczas przeszukania w jej domu znaleziono notatki sugerujące, że to właśnie ona była sprawcą.

 

"Jestem zła, zrobiłam to" - pisała kobieta. "Nie zasługuję na życie. Zabiłam ich celowo, ponieważ nie jestem wystarczająco dobra, aby się nimi opiekować. Jestem okropnym, złym człowiekiem" - tłumaczyła w kolejnej notatce.

 

 

Lucy Letby została aresztowana i oskarżona o zabicie pięciu chłopców i dwóch dziewczynek oraz próbę zabójstwa kolejnych 10 noworodków. Według prokuratury niektóre z nich próbowała zabić więcej niż jeden raz.

 

ZOBACZ: Kalisz. Lekarz odmówił wykonania zabiegu. Pacjent miał go obrażać w internecie

 

Najmłodsza ofiara kobiety miała zaledwie jeden dzień. Chłopiec, który był wcześniakiem, ale jego stan zdrowia określany był jako dobry, zmarł 90 minut po rozpoczęciu dyżuru przez pielęgniarkę. 

 

Według śledczych kobieta miała mordować nowo narodzone dzieci nocami, poprzez wstrzykiwanie im dożylnie powietrza, mleka lub insuliny.

 

Kobieta zaprzecza oskarżeniom

Po tym, gdy kobieta usłyszała zarzuty została zwolniona z pracy. Siedem miesięcy temu rozpoczął się jej proces. 

 

Teraz 33-latka po raz pierwszy stanęła przed sądem, aby złożyć zeznania. Podczas rozprawy kobieta płacząc zaprzeczyła wszelkim oskarżeniom.

 

ZOBACZ: "Interwencja". Jeruzal. Strach się leczyć. Mieszkańcy nie chcą takiej przychodni

 

Powiedziała, że w czasie swojej pracy opiekowała się setkami dzieci i nigdy żadnego z nich nie skrzywdziła. - To jest całkowicie sprzeczne z byciem pielęgniarką - zapewniła.

 

Kobieta twierdzi, że jest "zdruzgotana" postawionymi jej zarzutami, a po aresztowaniu wpadła w depresję, na którą do tej pory się leczy. Przyznała również, że był moment, kiedy chciała popełnić samobójstwo.

dk / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie