Szkolenie dla korespondentów wojennych. Związane ręce i worki na głowach

Polska
Szkolenie dla korespondentów wojennych. Związane ręce i worki na głowach
Polsat News
Dziennikarze podczas szkolenia

Dziennikarze leżą w lesie bez butów i ze związanymi rękami. To zainicjowane porwanie, a najbliższe pięć godzin reporterzy spędzą w izolacji. Jednostka wojskowa na kieleckiej Bukówce we współpracy z MON prowadzi szkolenie przyszłych korespondentów wojennych. W tym roku bierze w nim udział dziewiątka dziennikarzy.

Czwartek to ostatni dzień szkoleń. Minioną dobę dziennikarze spędzili w lesie, wykonując określone zadania. Uczestnicy mieli wykonać przeprawę przez rzekę, oraz dotrzeć do kilku punktów. Wszyscy mają w nogach co najmniej 10 km - relacjonuje reporterka Polsat News Karolina Ziewiecka.

 

Reporterzy biorący udział w kursie nie wiedzieli co ich czeka. Mieli jechać już do jednostki wojskowej, aby zakończyć kurs. Nagle okazało się jednak, że szkolenie potrwa jeszcze najbliższe pięć godzin.

 

To zainicjowane porwanie, uczestnicy szkolenia leżą twarzą do ziemi, mają zdejmowane buty i będą mieć wiązane ręce. Przyszli korespondenci wojenni nie wiedzą, gdzie zostaną przewiezieni, zostaną im założone worki na głowę.

 

Wideo: Dziennikarze przeszli w lesie szkolenie wojskowe

 

 

Kolejne pięć godzin dziennikarze spędzą w warunkach porwania, izolacji, będą przesłuchiwani. Nie są to przyjemne obrazki i to nie są żarty - podkreśla reporterka Karolina Ziewiecka. Wojskowi nie są delikatni wobec uczestników, bo chodzi o to, by stworzyć warunki jak najbliższe realiom konfliktu zbrojnego.

Szkolenie dla dziennikarzy jadących na front. "Nic przyjemnego"

Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych w Kielcach prowadzi takie szkolenia od 2007 roku. Reporterka Polsat News podkreśla, że sama brała w 2015 roku udział w takim szkoleniu. - Wiem z własnego doświadczenia, że to nic przyjemnego - podkreśliła.

 

ZOBACZ: Generał Samol: Na wyszkolenie ukraińskich załóg zachodnich czołgów jest kilka miesięcy

 

Dziennikarka zwróciła jednocześnie uwagę, że osiem lat temu możliwości wysłania dziennikarzy w miejsce konfliktów zbrojnych były zupełnie inne. W tym momencie szkolenia ewoluują i dostosowują się do sytuacji geopolitycznej, do aktualnie trwających konfliktów zbrojnych. Obecnie zdecydowanie więcej jest elementów związanych z konfliktem za naszą wschodnią granicą.

 

Uczestnicy szkolenia mają sprawdzić się w warunkach brutalnego traktowania przez wojskowych. Mają hasło bezpieczeństwa, które w historii ośrodka było stosowane nie raz. - W 2015 roku nie mieliśmy takiego hasła bezpieczeństwa, po prostu trzeba było wytrwać do końca - opisała Karolina Ziewiecka.

Wojskowi trenują korespondentów wojennych. Ćwiczenia zwiększają świadomość

Szkolenia obejmują także zajęcia dotyczące życia w warunkach polowych. Uczestnicy uczą się, jak rozpalić ognisko w taki sposób, aby go nie było widać. To przydatne, gdy trzeba się ukrywać, bo w pobliżu są wrogie wojska. Dziennikarze dostawali też mapy i kompasy i musieli bez żadnych elektronicznych urządzeń dotrzeć do wskazanego punktu.

 

Uczestnicy wyjaśniają, że nie mogą czuć się przygotowani do wyjazdu na miejsce konfliktu zbrojnego, ale na pewno czują się uświadomieni. Tego typu szkolenia pomagają uświadamiać ich jeszcze bardziej - ocenia reporterka.

jkm / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie