USA: Chciała od Elona Muska 6 mln dolarów. Sama została oszukana
Dyrektorka szkoły średniej w Oak Hill złożyła rezygnację ze stanowiska. Członkowie rady dowiedzieli się, że przepisała czek na 100 tysięcy dolarów osobie, która podszywała się pod "prawą rękę" miliardera Elona Muska.
Jan McGee od dłuższego czasu próbowała nawiązać kontakt z najbogatszym człowiekiem na świecie Elonem Muskiem. Gdy w końcu odezwała się do niej osoba podająca się za "prawą rękę" miliardera, kobieta postanowiła wykorzystać okazję. Poprosiła, by Musk przekazał pieniądze na szkołę Burns Science and Technology Charter, której była dyrektorką.
USA: Chciała milionów, została oszukana. "Jestem bardzo mądrą kobietą"
Osoba podająca się za "prawą rękę" Elona Muska przekonywała dyrektorkę, że jeśli przepisze na niego czek w wysokości 100 tysięcy dolarów, on zainwestuje w jej szkołę sześć milionów dolarów.
"Jakoś w to uwierzyła. Musiał być naprawdę przekonujący" - powiedział stacji WESH 2 News Albert Amalfitano, przewodniczący rady szkoły.
McGee w trakcie spotkania zarządu szkoły tłumaczyła, że nie wierzy, że dała się tak oszukać. - Jestem bardzo mądrą kobietą. Dobrze wykształconą. Dałam się nabrać na oszustwo - przyznała kobieta.
McGee wypisała czek na 100 tysięcy dolarów ze środków szkolnych, do czego nie była upoważniona. Poza tym maksymalny czek mógłby wynieść połowę tej kwoty. Został zapisany na osobę o nazwisku Luis Alberto Feranendez, czyli rzekomą "prawą rękę" Muska.
ZOBACZ: USA: Nauczycielka zwolniona, bo pokazała uczniom nagą rzeźbę. Włoskie miasto wręczy jej nagrodę
Jej działania zostały jednak zauważone przez Brenta Appy'ego, który kontrolował finanse szkoły. Mężczyzna zatrzymał realizację czeku, zanim środki zostały przekazane oszustowi, jednak nagłośnił sprawę. Dyrektorka placówki ustąpiła ze stanowiska i przyznała, że podjęła złą decyzję.
Czytaj więcej