Suczka żywcem przymarzła do ziemi. "Nie wierzyliśmy własnym oczom"

Polska
Suczka żywcem przymarzła do ziemi. "Nie wierzyliśmy własnym oczom"
OTOZ Animals/Facebook
8-letnia suczka na wiejskiej posesji odebrana w trybie interwencyjnym przez OTOZ Animals

To, co ukazało się oczom gliwickich inspektorów z OTOZ Animals po wejściu na wiejską posesję, wykroczyło poza ich wszelkie oczekiwania. Ośmioletnia suczka z wielkim guzem nowotworowym żywcem przymarzała do ziemi. Zwierzę, całe w odchodach, musiało zostać odebrane w trybie interwencyjnym i poddane natychmiastowemu leczeniu.

Informacja o interwencji pojawiła się w piątek przed południem. Gliwiccy inspektorzy z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt otrzymali zgłoszenie o trzymanej w dramatycznych warunkach suczce. "Gdy przyjechałyśmy pod wskazany adres, nie wierzyliśmy, że w takiej budzie może żyć zwierzę" - napisali. 

"Brudny od odchodów, ledwo trzymał się na nogach"

Po wejściu na wiejską posesję zobaczyli "zmarniałego i brudnego od odchodów psa", który "ledwo trzymał się na nogach". Niewielki czworonóg z ogromnym guzem na ciele spał w przymarzającym błocie. Był niedożywiony, a jego sierść pokryta była odchodami. "Tak wyglądało życie suni, która cudem przeżyła mrozy. Czy tak się postępuje z żywym stworzeniem?" - pytali inspektorzy. 

 

"Nasza decyzja była natychmiastowa - trzeba jej pomóc! Prócz skrajnego zaniedbania, na ciele suczki widniał ogromny guz wymagający natychmiastowej operacji ratującej jej życie! Sunia została odebrana i trafiła pod naszą opiekę" - czytamy w facebookowym komunikacie. 

 

 

Choć obecnie życiu suczki nie zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo, wciąż zmaga się z niezidentyfikowanym problemem z łapami.

 

Elżbietka okazała się też starszą, około 8-letnią suczką, która została uratowana dzięki inspektorkom z OTOZ Animals Inspektorat Gliwice.

Zbliża się koniec ery ratowania zwierząt?

Warto wspomnieć, że OTOZ Animals to organizacja pozarządowa. Oznacza to, że pełni funkcję społeczną i działa na mocy ustawy o ochronie zwierząt. Tego typu organizacje utrzymują się z datków, zbiórek czy jednego procenta podatku. Natomiast jej inspektorzy pracują charytatywnie, stojąc na straży najsłabszych istot. Niestety, już wkrótce to się może zmienić. 

 

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi pracuje nad zmianą działającej od prawie 26 lat ustawy o ochronie zwierząt. Nowe przepisy miałyby zakazać organizacjom takim jak OTOZ Animals ratowania chorych i konających zwierząt. Powód? Jak tłumaczy minister rolnictwa Henryk Kowalczyk, należy "skończyć z odbieraniem zwierząt rolnikom przez różne organizacje, które czasem robią to tylko z chęci zysku". 

 

Nad losem zapomnianych wiejskich zwierząt domowych i gospodarskich miałaby czuwać wyłącznie Inspekcja Weterynaryjna. Zdaniem organizacji pozarządowych, które każdego przyjmują kilkadziesiąt zgłoszeń dotyczących psów i kotów przetrzymywanych w dramatycznych warunkach to "zakończy erę ratowania zwierząt w Polsce". 

 

Więcej o pilnych interwencjach, planowanych zmianach w przepisach oraz dramatach wiejskich zwierząt przeczytasz TUTAJ. 

nb/ac / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie